fot. Zuzanna Mazurek

Na przekór schematom. „Bez Tytułu Proszę” Kadeta Szewczyka [recenzja]


21 października 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Jak przekuć rapową wiedzę w praktykę? I czy to możliwe, żeby dobra płyta przeszła na naszej scenie bez echa? Sprawdźcie naszą recenzję płyty Bez Tytułu Proszę Kadeta Szewczyka.

Po pierwsze raper, po drugie dziennikarz

Kojarzycie taki film jak Superprodukcja? Dla tych, którzy nie widzieli filmu w reżyserii Juliusza Machulskiego, jest on wielką satyrą na krytyków filmowych. Główny bohater, będący właśnie krytykiem, dostaje zadanie napisania scenariusza filmowego dla powiązanego z mafią bogatego biznesmena. Szybko jednak okazuje się, że nie jest to proste zadanie. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ Kadet Szewczyk, dla części osób znany jest bardziej jako Kajetan Szewczyk i działa jako dziennikarz rapowy. Sam wspomina, że w pierwszej kolejności jest raperem, a dopiero w drugiej dziennikarzem. Zdradzę wam w tym miejscu tajemnicę, z której pewnie wielu z was zdaje sobie sprawę. Raperzy bardzo często nie słuchają za dużo rapu, a niektórzy wręcz się na nim nie znają. Na Bez Tytułu Proszę Kadet pokazuje nie tylko to, że jest naprawdę dobrym raperem, ale też to, że swoją wiedzę dotyczącą tego gatunku muzyki, zarówno historyczną, jak i współczesną, potrafi przekuć w konkretne rozwiązania zastosowane na albumie.

Kadet Szewczyk – Boga w to nie mieszaj feat. Penx prod. Kadet Szewczyk

Przekuwając wiedzę w praktykę

Każdy, kto choć trochę jest zaangażowany w społeczności słuchaczy rapu, słyszał stwierdzenia typu „ta płyta byłaby dużo lepsza, gdyby była krótsza” lub „wszystkie numery są o tym samym”, albo w ogóle o niczym. Bardzo często takie zarzuty to prawda, często też są zwykłym spłyceniem, niemniej sam fakt, że płyta potrafi wywołać już dyskusje na tym polu, powinien być alarmujący. Dlatego tak mocno uderzyło mnie to, że nie widziałem w tym roku płyty równie twardo stojącej w opozycji do tych zjawisk, co Bez Tytułu Proszę.

11 utworów + remix Boga w to nie mieszaj (świetnego skądinąd, ale do wnętrza płyty przejdziemy za moment) i 37 minut długości materiału stanowią idealnie wyważone proporcje. Nowy album Kadeta Szewczyka jednocześnie satysfakcjonuje i pozostawia niedosyt, sprawia, że chce posłuchać go jeszcze raz i bawisz się przy tym lepiej niż przy odsłuchu jednego godzinnego albumu.

No dobrze, ale jak to mawia klasyk, rozmiar to nie wszystko. Są raperzy, których słuchanie nawet i przez 5 utworów to zdecydowanie za dużo. Kadetowi udało się zrobić coś, co w założeniu wydaje się proste, jednak patrząc na wydawnictwa ukazujące się w Polsce chociażby w tym roku, chyba niekoniecznie takie jest. Każdy utwór jest o czymś konkretnym, w każdym czuć pomysł i z każdego możemy dowiedzieć się czegoś więcej o autorze jako o człowieku.

Goście dotrzymali gospodarzowi kroku

Różnorodność tematów nie odbiera jednak Bez Tytułu Proszę wspólnego mianownika i pewnego szerszego kontekstu. Jasno widać perspektywę, z jakiej Kadet patrzy na otaczającą go rzeczywistość. Człowiek, którego narodziny zbiegły się z próbami odbudowy Polski na miarę nadchodzącego XXI wieku, spoglądający na codzienność z perspektywy swojego doświadczenia, który wie, kim jest, i choć nie stracił przysłowiowego pazura, dawno ma za sobą intensywny czas buntu i spontanicznych decyzji.

Przechodząc jednak do „mięsa” – zaczynając od Cyrkonii, Kadet wrzuca nas w świat mający mocno staroszkolne korzenie niezamykające się w żadnych ramach. I tak Kolega Ojca czerpie mocno z west coastu, Jedyny Syn został położony na typowym dla KPSN-a mocno ciętym, charakternym boom bapie, a Czas na nas przy wręcz szeptanym refrenie asl33pa kołysze niczym największe hity R&B.

Pozwalają na to Kadetowi zarówno produkcje, jak i goście. Dużym plusem jest z pewnością fakt, że spora część płyty jest wyprodukowana przez niego samego, jednak gdy już do głosu dochodzą inni, to czuć, że nie jest to wrzucenie po prostu bardziej znanej ksywki na tracklistę. Młodzik imponuje formą rodem ze swoich najlepszych utworów z Laikike1’em, a wspomniany KPSN przypomina, dlaczego jest jednym z najbardziej stylowych producentów w tym kraju. Jeśli chodzi o rapująco-śpiewających gości, wspomniany asl33p udowodnił po raz kolejny, że między innymi za jego sprawą możemy się w tym kraju doczekać R&B na naprawdę wysokim poziomie. Penx na w Boga w to nie mieszaj wcielający się w rolę Boga, kładzie refren, od którego nie mogę się uwolnić, a Igorilla na Psach sprawił, że gdy usłyszałem po raz pierwszy jego zwrotkę, zamiast dokończyć utwór, zapętliłem, by jeszcze raz ją usłyszeć.

Kadet Szewczyk – Psy feat. Igorilla prod. Aleksander Jagodziński

Jakie życie taki rap?

Pierwsze co przyszło mi do głowy, gdy myślałem nad podsumowaniem tego krążka, to było zdanie: Mądra płyta od mądrego twórcy. Byłoby ono jednak bardzo mocno krzywdzące wobec Kadeta Szewczyka i jego Bez Tytułu Proszę. W tym zdaniu brakuje prawdziwej rapowej duszy, która wręcz wylewa się z tego albumu. Gdy na Jedynym Synu słyszymy wersy Jestem jedynym synem, który może coś zostawić po sobie / Więc muszę sprawy teraz wziąć do rąk ani przez moment nawet nie przechodzi przez głowę myśl, by w to wątpić. Tak samo jak to, że na koniec roku ta płyta znajdzie się w czołówce najlepszych rapowych krążków, jakie ukazały się w Polsce w 2022 roku. Oby tylko więcej osób o niej usłyszało.

Kadet Szewczyk – Bez Tytułu Proszę – odsłuch

Jak przekuć rapową wiedzę w praktykę? I czy to możliwe, żeby dobra płyta przeszła na naszej scenie bez echa? Sprawdźcie naszą recenzję płyty Bez Tytułu Proszę Kadeta Szewczyka. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →