EBU / ANDRES PUTTING

Eurowizja 2021: zwycięzcy i najlepsze momenty pierwszego półfinału

Obserwuj nas na instagramie:

Pierwszy półfinał konkursu piosenki Eurowizja 2021 za nami! Zobaczcie najlepsze występy i poznajcie szczęśliwców, którym udało się przejść do finału!

Eurowizja pokonuje pandemię i powraca do Rotterdamu

Największy w Europie konkurs piosenki powraca po rocznej przerwie technicznej, wymuszonej przez panoszący się COVID-19 i związane z nim obostrzenia. Tegoroczna organizacja tradycyjnego konkursu w Rotterdamie z udziałem artystów i publiczności to zatem niejako symbol zwycięstwa nad pandemią i powrotu do normalności. Oczywiście w sporym cudzysłowie, bo na takie oświadczenia jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.

Niemniej oglądając transmisję pierwszego półfinału Eurowizji 2021 dało się na chwilę zapomnieć o otaczającej nas od kilkunastu miesięcy rzeczywistości. W sumie może to i dobrze, bo po roku spędzonym w nieustannie nakładających się na siebie lockdownach, społeczeństwo zdecydowanie potrzebuje dziś właśnie takich promyków nadziei na nadchodzącą normalność.

Eurowizja 2021: pierwszy półfinał finaliści występy
Eurowizja 2021
fot. NPO/NOS/AVROTROS NATHAN REINDS

Eurowizja – popkulturowy fenomen, który kochają tłumy i tłumy też nienawidzą

Ale nie o pandemii tu będziemy rozprawiać, więc wróćmy do meritum, czyli do muzyki. Eurowizja to oczywiście takie zjawisko, które się albo kocha, albo nienawidzi. Po jednej stronie stoją miłośnicy całej tej kiczowatej otoczki, którzy śledzą każdą nowinkę związaną z konkursem i szczerze kibicują swoim faworytom. W drugim obozie mamy zaś antyeurowizjonistów, którzy stojąc w obronie prawdziwie wartościowej sztuki, będą Was szkalować na samo wspomnienie o tym popkulturowym fenomenie.

Muszę przyznać, że ja jestem gdzieś pośrodku tej stawki, bowiem – choć nigdy nie śledzę uważnie eurowizyjnych potyczek, to jednak, jak już uda mi się usiąść przed telewizorem i obejrzeć to show, czerpię z tego jakieś bliżej nieokreślone guilty pleasure. Co ciekawe, za każdym razem zdarza mi się nawet czymś zachwycić!

Eurowizja 2021: pierwszy półfinał finaliści występy
Eurowizja 2021
fot. EBU / ANDRES PUTTING

Choć umówmy się, jeśli chodzi o wczorajszy, pierwszy tegoroczny półfinał Eurowizji – nic mnie szczególnie z butów nie wystrzeliło. Ale było kilka przyjemnych momentów, które wrzuciłam potem do swoich playlist. Moim faworytem była oczywiście Belgia i reprezentujący ją zespół Hooverphonic, który co prawda na scenie jest już ponad 20 lat. Mimo to, znana na całym świecie trip-hopowa grupa, która dopiero co wydała swój najnowszy, jedenasty studyjny album Hidden Stories, postanowiła spróbować swoich sił w tej komercyjnej imprezie. Być może tylko po to, by podbić promocję swojego nowego wydawnictwa, ale nie można im zarzucić tego, że ich obecność na rotterdamskiej scenie jakkolwiek kłuła w oczy. Grupa zaprezentowała się w maksymalnie minimalistycznym stylu, co do Eurowizji pasuje, jak pięść do nosa, jednak to nie przeszkodziło im dostać się do finału. Wygląda na to, że dobra muzyka wciąż jest w stanie obronić się sama. Z pewnością obronił się ich utwór The Wrong Place.

Hooverphonic (Belgia) – The Wrong Place

Niezwykle przyjemny dla ucha i oka występ zaprezentowała również charyzmatyczna irlandzka wokalistka, Lesley Roy, której singiel Maps, brzmiał niczym nieco uwspółcześnione Of Monster and Men. Szkoda tylko, że nie udało jej się przedostać do finału.

Lesley Roy (Irlandia) – Maps

I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o moje największe, czysto muzyczne zachwyty pierwszego półfinału Eurowizji 2021, choć z pewnością nie wszystko w temacie największych „wow” tego wieczoru. Ale zacznijmy na spokojnie. Bardzo poprawnie skrojony, radiowy przebój Voices zaprezentował Tusse, reprezentant Szwecji. Nie od dziś wiadomo, że ten kraj specjalizuje się w produkcji prawdziwych hitów, więc i ponowna obecność błękitno-żółtej flagi w finale Eurowizji nie dziwi.

Tusse (Szwecja) – Voices

Z kolei chorwacka Albina objawiła się niczym młoda Kylie Minogue, prezentując porywający do tańca, klubowy kawałek Tick-Tock. I tu moje kolejne, ogromne zaskoczenie, bo mimo – wydawać by się mogło – idealnie wpasowanej w eurowizyjne standardy propozycji, Albina nie zakwalifikowała się do finału.

Albina (Chorwacja) – Tick-Tock

Za to do sobotniego koncertu jakimś cudem prześlizgnął się reprezentant NorwegiiTix, który sprytnie ograł tym pseudonimem swoją chorobę – zespół Tourette’a, charakteryzujący się występowaniem tików nerwowych. Mimo tego zagrania i niebiańskiej scenografii, w której on sam grał główną rolę skutego łańcuchami anioła, jego muzyczna propozycja w postaci utworu Fallen Angel była niesamowicie nudna. Może w tej konkurencji przebiło go jedynie Amen Any Soklič ze Słowenii, która starała się chyba pojechać na patencie Edyty Górniak oraz zupełnie bezpłciowe Here I Stand Vasila z Macedonii Północnej.

Tix (Norwegia) – Fallen Angel

Jeśli chodzi o pierwszą połowę wtorkowego półfinału Eurowizji 2021, to całkiem poprawne występy zaliczyła również Litwa i reprezentujący ją zespół The Roop, który rozpoczął ten wieczór mocnym, elektryzującym, tanecznym bitem w utworze o wymownym tytule Discoteque. Nie gorzej wypadła izraelska Eden Alene z przebojowym kawałkiem Set Me Free. Występ rumuńskiej Roxen z przepełnionym emocjami utworem Amnesia również należy zaliczyć do udanych. Z kolei Australijka Montaigne, jako jedyna skorzystała z hybrydowej formuły tegorocznej Eurowizji i zaprezentowała się prosto z Sydney. Artystka miała co prawda ciekawy patent na ogranie swojej piosenki Technicolour, jednak czegoś tu zabrakło.

The Roop (Litwa) – Discoteque

To, co Eurowizja lubi najbardziej, czekało nas dopiero w drugiej połowie transmisji. Stawkę otworzył Cypr, wokół którego już od momentu opublikowania piosenki El Diablo roi się od kontrowersji. Wykonująca utwór Elena Tsagrinou wywołała nim bowiem liczne protesty oraz zamieszki w swoim kraju, mimo że artystka tłumaczy, iż utwór nie ma nic wspólnego z zarzucanym jej propagowaniem satanizmu, a historia opowiada jedynie o relacji damsko-męskiej. Wokół El Diablo pojawiły się również liczne podejrzenia plagiatu, jednak nic sobie z tego nierobiąca Elena Tsagrinou rozpaliła rotterdamską scenę, dając jeden z bardziej energetycznych występów tej nocy.

Elena Tsagrinou (Cypr) – El Diablo

Nie od dziś wiadomo, że Eurowizja lubi dziwactwa, a im bardziej są one pokombinowane i nieoczywiste, tym lepiej. W tej konkurencji najlepiej sprawdza się oczywiście łączenie tradycyjnych, etnicznych elementów, charakterystycznych dla danego regionu, ze współczesnym brzmieniem. Podczas pierwszego eurowizyjnego półfinału tego roku pojawiło się kilka takich propozycji. Na przykład kipiący seksualnością występ reprezentantki Azerbejdżanu, Efendi, która postanowiła połączyć bliskowschodni orient z popową przebojowością w piosence Mata Hari. Czy to do mnie przemawia? Nie na tyle, żeby dodać do playlisty, ale na tyle, aby nie zmrużyć oka podczas jej występu.

Efendi (Azerbejdżan) – Mata Hari

W łączeniu lokalnego folku z nowoczesnym, zachodnim brzmieniem zdecydowanie zwyciężyła Ukraina. Występ grupy Go_A był na tyle dziwny, że do teraz nie wiem, czy mi się to właściwie podobało czy nie, jednak z pewnością pozostanie on na długo w mojej głowie. Jak się zresztą okazuje – nie tylko mojej, ale również w głowach całej Europy, bo utwór Shum w którym surowe syntezatory mieszają się z etnicznym zaśpiewem wokalistki i piskliwym brzmieniem fleta, usłyszymy jeszcze raz podczas sobotniego finału konkursu.

Go_A (Ukraina) – Shum

Podobny patent wykorzystała Rosja. Przypadek? Warto się nad tym zastanowić. W każdym razie wyzwolona Manizha również postawiła na śpiewanie, a nawet w pewnych momentach rapowanie w narodowym języku i orientalny bit, na którym popłynął utwór o feministycznym wydźwięku – Russian Woman.

Manizha (Rosja) – Russian Woman

Wisienką na torcie wtorkowych eurowizyjnych występów była Destiny, reprezentująca Maltę – przez wielu pretendowana do miana tegorocznej zwyciężczyni konkursu Eurowizji. Nie da się ukryć, że jej przebojowy utwór Je me casse ma szansę podbić świat. Czy to zwariowane połączenie popu, soulu rodem z lat 20. i współczesnego hip-hopu oraz jej niosące body positive message show faktycznie okaże się przepisem na sukces? Przekonamy się już w sobotę, podczas finału!

Destiny (Malta) – Je me casse

Eurowizja 2021: pierwszy półfinał – zwycięzcy

  • The Roop – Discoteque (Litwa)
  • Maniża – Russian Woman (Rosja)
  • Tusse – Voices (Szwecja)
  • Elena Tsangrinu – El Diablo (Cypr)
  • Tix – Fallen Angel (Norwegia)
  • Hooverphonic – The Wrong Place (Belgia)
  • Eden Alene – Set Me Free (Izrael)
  • Efendi – Mata Hari (Azerbejdżan)
  • Go_A – Shum (Ukraina)
  • Destiny – Je me casse (Malta)

Eurowizja 2021 – co z Polską? Drugi półfinał już w czwartek!

Drugi finał Eurowizji 2021 odbędzie się w czwartek, 20 maja. Podczas niego wystąpi reprezentant Polski, Rafał Brzozowski, z piosenką The Ride, a także artyści z San Marino, Estonii, Czech, Grecji, Austrii, Mołdawii, Islandii, Serbii, Gruzji, Albanii, Portugalii, Bułgarii, Finlandii, Łotwy, Szwajcarii oraz Danii. Finał Eurowizji 2021 odbędzie się w sobotę, 22 maja. Poza 20 państwami, które zwyciężą w obu półfinałach do stawki walczących o najlepszą, europejską piosenkę tego roku dołączą również państwa Wielkiej Piątki: Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, Włochy oraz Niemcy, a także tegoroczni gospodarze – Holandia, którzy nie muszą walczyć w półfinałach.

Eurowizja 2021: pierwszy półfinał finaliści występy
Rafał Brzozowski, Eurowizja 2021
fot. EBU / ANDRES PUTTING

Pierwszy półfinał konkursu piosenki Eurowizja 2021 za nami! Zobaczcie najlepsze występy i poznajcie szczęśliwców, którym udało się przejść do finału! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Eurowizja pokonuje pandemię i […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →