Arek Kłusowski: “Spokój jest wyższą siłą niż miłość” – wywiad
Obserwuj nas na instagramie:
Kulisy branży, depresja, odwalająca sodówa, niełatwa przeszłość i obiecująca przyszłość – to tematy, które przyświecały naszej rozmowie z Arkiem Kłusowskim. Zapraszamy!
Odważny, otwarty, posiadający wyjątkową charyzmę, kolorową osobowość i umiłowanie do życia. Tak w dużym skrócie można opisać Arka Kłusowskiego, choć jego postać jest znacznie bardziej złożona.
Fonograficznie zadebiutował w marcu 2019 roku albumem Po tamtej stronie, ale początki jego kariery sięgają znacznie dalej. W naszej rozmowie poruszyliśmy tematy burzliwej przeszłości, twórczej teraźniejszości i odważnych planów na przyszłość.
Arek Kłusowski – wywiad
Weronika Szymańska: Tytuł Twojej debiutanckiej płyty to Po tamtej stronie. Co to dla Ciebie oznacza i jak powinniśmy go odbierać?
Arek Kłusowski: W trakcie procesu jej tworzenia bardzo chciałem zamknąć pewien etap w swoim życiu i znaleźć się już po drugiej stronie mocy. Czekałem, aż zejdą ze mnie różne ciężary i uporam się z problemami. Wszystkie te rzeczy spisałem w piosenkach. Jakby ktoś mnie zapytał, o czym jest ta płyta, odpowiedziałbym, że to proces dojrzewania w moim życiu, który zwieńczył się tym, że jestem już innym człowiekiem. Moje pierwsze piosenki, które pisałem w tamtym okresie były demoniczne i mroczne. Los tak poukładał, że nie udało się wydać tamtego materiału i został on wyrzucony. Myślę, że to nie był przypadek. Potem stwierdziłem, że jednak nie chcę kojarzyć się z negatywnymi emocjami. Czym lepiej się czułem, tym te piosenki były lżejsze. Kiedy już przepracowałem pewne schematy, to pomyślałem, że jestem na tyle silny, że mogę śpiewać o ważnych rzeczach jako osoba, która już z tego wyszła. Jak jesteś uwikłany w jakąś sieć i mówisz tylko o tym, że jest źle, to niczego dobrego nie niesie. Jeżeli opowiadasz o swoich doświadczeniach już z dystansem, to myślę, że masz prawo dzielić się tym ze słuchaczami.
Arek Kłusowski – Po tamtej Stronie
Artysta z osobowością
Dość kluczowe w Twoim przypadku jest to, że nie stawiasz się w roli artysty przez wielkie „A”, tylko całą swoją postawą pokazujesz innym, że jesteś jednym z nich.
Arek Kłusowski: Raczej nie jestem oderwany od rzeczywistości. Nie czuję się lepiej, gdy zagram na dużej scenie, albo wystąpię w telewizji. Takie rzeczy na mnie w ogóle nie działają. Jak komuś odwala i gwiazdorzy to mówi się, że on ma taką osobowość. Ja uważam, że jeżeli ktoś ma osobowość, to ona się nie zmienia pod wpływem impulsu i takie próżne kwestie nie wpływają na jego charakter. Jeżeli zmieniają Cię takie przyziemne rzeczy jak pieniądze, czy sława to znaczy, że nie masz żadnej osobowości.
Uważasz, że Ciebie to nigdy nie dotknie?
Arek Kłusowski: Już za długo się starałem, żeby dojść do tego momentu życia, w którym jestem. Wiem, ze takie poczucie się lepszym od innych wpływa bardzo negatywnie na Twoją prace i przede wszystkim na ludzi, z którymi pracujesz. Jeżeli nie dobierzesz sobie jakoś fajnie, charakterologicznie osób, które będą z Tobą pracować na Twój sukces, to daleko nie zajdziesz. Jak nie będziesz miał szacunku do ludzi to karma będzie wracać, aż w końcu skopie Cię na samo dno.
À propos ludzi, z którymi pracujesz – skąd pomysł na to, żeby na płycie znalazło się tak wielu producentów. Nie miałeś obawy, że to nie będzie spójne?
Arek Kłusowski: Myślę, że teraz w Polsce będzie na to moda. Kiedyś było tak, że brało się jednego producenta. Ja uważam, że każdy ma swój koloryt i bez sensu jest robić wszystkie piosenki w tym samym stylu. Później słuchasz płyty i nie wiesz kiedy kończy się jedna piosenka a zaczyna druga. Więc ja wziąłem czterech producentów. Każdy mógł mi mówić, że to będzie mało spójne, ale jeśli Ty to wymyślasz, masz na to wszystko jakąś wizję i ją kontrolujesz, to się nie rozleci. Przy drugiej płycie też będzie jeden główny producent i dodatkowo jeszcze paru, którzy dadzą mi to, czego potrzebuję.
Arek Kłusowski – Szukam
Wartościowość w morzu plotek
Współprac z innymi artystami też masz niemało. Jak to wygląda? Stereotyp o rywalizacji i kopaniu pod sobą dołków jest wciąż aktualny, czy to już przeszłość i dziś wzajemnie się wspieracie?
Arek Kłusowski: Teraz będzie jeszcze więcej tych współprac. Jeśli chodzi o ten stosunek to zależy. Ja nie koleguję się tak bardzo z branżą muzyczną. Mam swoich przyjaciół od lat i nie zmieniam ich co sezon. W branży jesteśmy po prostu kolegami z pracy. Lubimy się. Niektórzy oczywiście są zazdrośni, obrażają, plotkują, ale są też ludzie przychylni. To tak jak w życiu. Kwestia tego, żeby po prostu być w tym wszystkim sobą i mieć świadomość, że każdemu się nie dogodzi. Jak ktoś na Ciebie gada to też jest w sumie fajnie, bo wtedy się Tobą interesuje. Ja to bardzo lubię. Im więcej plotek, tym większa wartość artysty.
A czy się wspieramy? Ja nigdy nie przepadałem za tym, żeby być w jakiejś grupie wzajemnej adoracji. Jestem socjopatą. Lubię ludzi, dużo się nimi otaczam, ale nie lubię tworzyć jakiegoś specyficznego grona i oddzielać się od innych. Dla mnie wszyscy są równi. Jak idę na imprezę czy do knajpy to nie patrzę kto jest kim, tylko rozmawiam z ludźmi. Jednak bardzo rzadko wpuszczam kogoś do swojego życia. Kiedyś byłem bardzo otwarty i miałem serce na dłoni, ale dostałem po głowie i już nie chce tego robić.
Nie masz chyba najłatwiej w tej branży? Mam na myśli, że wiele osób wciąż przypina Ci łatki, które niekoniecznie są prawdziwe. Jak myślisz, od czego to zależy, że wciąż musisz się borykać z nieprawdziwymi stereotypami na swój temat?
Arek Kłusowski: Na pewno to wynika z tego, że mam kolorową osobowość. Jak ktoś jest grzeczny, miły, nie przeszkadza nikomu, to tego nie ma. Ja zawsze miałem tak, że albo mnie ktoś lubił albo nie i to nie tylko wtedy, kiedy byłem już artystą. Mam taką osobowość, jestem zodiakalnym baranem i budzę skrajne emocje. Jeżeli ktoś wyrabia sobie zdanie na temat drugiej osoby na podstawie plotek albo czyjejś opinii to taka osoba nie zasługuje, żeby ze mną rozmawiać. To świadczy o braku inteligencji i wyobraźni. A łatki mam różne, bo długą drogę przeszedłem. Miałem różne etapy życia, a moja kariera też jest pełna wzlotów i upadków, dlatego dużo się o tym mówi. Mnie to znowu niezwykle cieszy. Oby było tak dalej. :)
Całkiem nowy, smutny człowiek
Dzisiaj wyglądasz na takiego, który ma już twardą skorupę. Co Cię tak zbudowało?
Arek Kłusowski: Zawsze byłem bardzo pozytywnym, zwariowanym, kolorowym i dającym ludziom silę człowiekiem. Byłem w centrum uwagi i chciałem wszystkim pomoc. W pewnym momencie, chyba z przepracowania i z tego, że cały czas musiałem być tak silny, zapadłem się pod ziemię na trzy lata. Walczyłem z depresją i wtedy całe moje życie się zmieniło. Od nowa musiałem budować siebie, uczyć się funkcjonowania w społeczeństwie. Nigdy się nie spodziewałem, że osobie tak radosnej i dobrej jak ja coś takiego się przytrafi. Może dlatego, że nigdy właśnie nie byłem tak bardzo wyrachowany. Nie pozwolę sobie wejść na głowę, ale mam taki gen, ze lubię jak ludzie się dobrze czują.
Po tym wszystkim jednak strasznie się zmieniłem. Zostały jeszcze jakieś cząsteczki tego mojego starego życia, ale teraz jestem już całkiem inny. Myślę, że o wiele smutniejszy. Fajnie żyję, ale nie cieszę się tak często i pewnie już nigdy nie wrócę do tego stanu sprzed choroby. Szukam tego, ale jest ciężko. Może to dorosłość wiąże się z tym, że już tak rzadko mamy w sobie radość? Teraz jestem wyciszony i zdystansowany. Myślę, że mam też dużą mądrość w sobie po tym co przeżyłem. Szybko zamieszkałem sam. Jak miałem 16 lat to wyprowadziłem się z domu, od tego czasu 11 lat pracuję i sam się utrzymuje. Teraz skończyłem też studia. To są duże sukcesy jak na młodą osobę, których wcześniej nie doceniałem. Była tylko ciągła gonitwa, udowadnianie, leczenie kompleksów. Teraz już nie muszę się nikomu przypodobać. Kiedyś bardzo mi zależało na tym, żeby ludzie mnie lubili, bo sam siebie nie lubiłem. Nie wiedziałem kim jestem, cały czas miałem na sobie maskę radości. To był stan, w którym bałem się pokazać siebie, przyznać do słabości, niewiedzy, błędu. Teraz tego nie mam. To mi daje duży spokój i siłę.
Arek Kłusowski – Rocznik 92
Wierzysz też w karmę. Wydaje mi się, że zrobił się z tego trochę trywialny slogan, który mocno wszedł do popkultury. Co dla Ciebie oznacza karma?
Arek Kłusowski: To kwestia tego, że jeżeli cały czas myślisz o czymś, to projektujesz swoja przyszłość i pozytywnymi myślami przyciągasz rzeczy, których pragniesz. Uważam, że każdy z nas jest kowalem swojego losu. Jeżeli jesteś osobą negatywną, która nie godzi się ze światem, czuje się smutna i życzy innym źle, to projektujesz te smutne, szare obrazy, które bez przerwy pojawiają się w Twoim życiu. Gdy wyzbędziesz się takich uczuć jak zawiść, zazdrość, poczucie wstydu, to życie jest naprawdę całkiem inne. Najwyższą emocją naszego stanu duchowego nie jest miłość, a spokój. Spokój jest wyższą siłą niż miłość. Jeżeli czujesz spokój to masz pewność siebie, w takim sensie, że wiesz, że jesteś osobą wartościową i potrzebną. Bardzo trudno jest do tego dojść.
Ja nie jestem ani pyszny, egocentryczny, ani arogancki, tylko znam swoja wartość. Wiem, jakie mam miejsce w szeregu, wiem na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. Wiem gdzie jestem teraz i gdzie chcę dojść. Dlatego nigdy nie będę miał takiego problemu, że odbije mi sodówa, albo udam, że kogoś nie znam. To nie są moje tematy. Uczę się też dbać o swój komfort duchowy, życiowy i codzienny. Nie tracę energii na rzeczy, które mnie nie interesują. Nie lubię ludzi negatywnych, którzy są demonami. Nie poświęcam im czasu i nie robię już nic na silę. Być może jest to bardzo restrykcyjne, ale mój komfort jest najważniejszy, bo dzięki temu mogę iść dalej i dawać siłę innym ludziom, na których mi zależy. Nigdy bym się nie spodziewał, że będę taką osobą, jaką jestem teraz.
Piosenkarz z genem Jessici Mercedes
Wiem, że dużo się u Ciebie zmieniło od tamtego czasu, ale chciałabym jeszcze na chwilę wrócić do Twoich początków artystycznych, a konkretnie do programu, w którym wziąłeś udział. Powiedzmy sobie szczerze – był to moment, który pokazał Cię szerszemu gronu odbiorców i prawdopodobnie w jakimś stopniu dzięki tamtemu momentowi możesz dzisiaj robić to, co robisz. Jaki masz teraz do tego stosunek?
Arek Kłusowski: To już dawno minęło. Oni nie wspierają mnie promocyjnie i ja też się z tym programem już nie utożsamiam, wiec nic nas nie łączy. Na pewno wspominam to jako fajną przygodę, ale tak naprawdę już tego nie pamiętam. Nie śledzę, nie oglądałem nawet swojej edycji i nie jestem fanem takich programów. To nie była moja bajka. Czułem się tam jak słoń w składzie porcelany. Sam nigdy się nie pchałem na ścianki ani na bycie celebrytą. Ja lubię spokój, ciszę, naturę. Gdybym się urodził trochę później to w ogóle bym o tym programie nie pomyślał, tylko cały czas promował swoją muzykę. To było sześć lat temu i wtedy nie było takich możliwości. Dużo się zmieniło w przemyśle muzycznym. Wtedy talent show dawało ci przepustkę, a dzisiaj już prawie nikt tego nie ogląda.
Arek Kłusowski – Crazy, The Voice of Poland
Jaka była w takim razie motywacja, która pchnęła Cie do tego, żeby pokazać się w programie?
Arek Kłusowski: Jak przyjeżdżasz z prowincji i nie masz punktu zaczepienia, to chodzisz po wytwórniach z nagraniem demo jak w filmach. Kiedy widzisz, że to nie skutkuje, to w momencie desperacji chwytasz się wszystkiego. Bardzo ciężko pracowałem na to, żeby móc znaleźć punkt zaczepienia tu, w Warszawie. Pisałem do ludzi, czy będą chcieli zrobić ze mną piosenkę, nagrywałem, jeździłem na festiwale. Kolega mi wtedy powiedział, że on się w ogóle o mnie nie martwi, bo mam gen Jessici Mercedes. To jest taki gen, że uparcie pracujesz i dążysz do celu, aż w końcu go osiągasz. Każdego dnia coś robię, piszę piosenki dla innych i nie próżnuję. Pracuję w wolnym zawodzie, więc mam dużo czasu i muszę go dobrze wykorzystywać.
Ostatnio przypomniałam sobie te Twoje występy telewizyjne i porównując je z tym, co słyszymy na albumie Po tamtej stronie to nawet zupełnie inaczej teraz brzmisz.
Arek Kłusowski: Bo wtedy w ogóle nie umiałem śpiewać. Miałem zmanierowany głos i dopiero uczyłem się go używać. To były moje początki, ale później się wyrobiłem i teraz ten głos brzmi już inaczej. Długo pracowałem nad tym, żeby mieć fajny sound.
Z Częstochowy do poezji
Już wspomniałeś o tym, ale myślę, że warto to podkreślić, bo chyba niewiele osób wie, że nie jesteś tylko piosenkarzem, ale też twórcą. Komponujesz, piszesz teksty i to nie tylko dla siebie, ale też dla innych. Zawsze w takich przypadkach nurtuje mnie to jak się rozgranicza te dwie przestrzenie. Nie masz czasem tak, że piszesz tekst dla kogoś i tak Ci się on podoba, że zostawiasz go sobie?
Arek Kłusowski: Ostatnio tak miałem. Pracuję nad nowymi projektami i chyba jeden sobie właśnie zabiorę. Miałem wtedy naprawdę dobry dzień, to był strzał.
Cieszę się, że ktoś w ogóle chce z tego korzystać. Teraz to idzie na jakąś wielką skalę, ale wszystko się zaczęło od sumy przypadków. Nawet nie wiedziałem, że umiem to robić. Zawsze pisałem melodie, komponowałem, jak miałem 12 lat to już pisałem piosenki i grałem na gitarze, ale nigdy nie pisałem wybitnych tekstów. Później się wkręciłem. Jednak jak bardzo chcesz rozwinąć jakąś profesję to możesz nawet z rymów częstochowskich przejść do poezji. Kwestia czytania, uczenia się, podpatrywania. Nasz mózg może wykrzesać z siebie tyle rzeczy, że wszystkiego się da nauczyć, pisania też.
Napisałeś też tomik poezji. Jesteś w stanie zdradzić jakieś szczegóły, czego możemy się spodziewać?
Arek Kłusowski: Chciałbym to wydać na wiosnę. Rozmawiam właśnie z jednym wydawnictwem i wydaje mi się, że to się uda. Mam bardzo dużo nowych wierszy, chociaż znajdzie się wśród nich też parę tekstów piosenek, które gdzieś się zagrzebały i nie zostały wydane, a uważam, że są to bardzo dobre rzeczy. Nie chcę, żeby się zmarnowały.
Arek Kłusowski – To już za nami
Manifest dzisiejszych czasów
Masz również plany na nowa płytę. Podobno będzie to manifest.
Arek Kłusowski: Tak, nowa płyta będzie odpowiedzią na dzisiejsze czasy. Głośnym, dosadnym głosem, a nawet krzykiem. Będzie to na pewno inna płyta. Bardziej zaskakująca, dojrzała i ważna. O wiele mocniej mówię tam o pewnych tematach niż tutaj. Na albumie Po drugiej stronie niby niektóre teksty są dosadne i ważne dla ludzi, ale tutaj na pewno będą budzić więcej kontrowersji. Całkiem inaczej będę też tam śpiewać. Odchodzę już od popu.
Nie obawiasz się tak odważnie wypowiadać już przy drugiej płycie?
Arek Kłusowski: Ja już się niczego nie boję. Pomyśl, ile sobie w głowie możesz pozamykać przez jakiś strach. Czego mam się bać? Jak komuś ta płyta się nie spodoba i mnie skrytykuje to minie pół roku i wszyscy zapomną. Albo wyjadę za granice, opcji jest dużo. Jakbym się bał to bym niczego w życiu nie zrobił. Kiedyś się bałem wszystkiego – występować na akademiach, podejść, zapytać, powiedzieć. Trzeba po prostu mówić to, co się czuje. Jak poniesiesz konsekwencje to trudno, takie jest życie. Z kolei jak tłamsisz coś w sobie, jesteś pozamykana, boisz się, coś Cię demotywuje, sprawia Ci przykrość, żyjesz w chorej relacji, związku, to doprowadza Cię do upadku. Szkoda życia na to. Jesteśmy młodzi, jeszcze milion rzeczy może się zdarzyć. Milion upadków, zmian. Nie boje się niczego.
To dobrze, bo wydaje mi się, że potrzeba teraz takich głosów, zwłaszcza w muzyce, które będą mówić o tych ważnych rzeczach. Nie bez powodu dziś tak często wracamy z sentymentem do lat 80-tych i 90-tych, kiedy ta muzyka faktycznie traktowała o czymś. Teraz w większości przypadków robi się po prostu piosenki.
Arek Kłusowski: Właśnie to jest dla mnie teraz ważne. Może mam jakieś przeczucie, że jest taka potrzeba… Żyjemy też w okresie zmian społeczno-politycznych i warto o takich rzeczach śpiewać. Muzyka jest sztuką, jest narracją codzienności, więc zawsze staram się pisać o czymś, co mnie poruszyło. Teraz już nie mamy takiego beztroskiego czasu na świecie, żeby sobie śpiewać o byle czym.
Kulisy branży, depresja, odwalająca sodówa, niełatwa przeszłość i obiecująca przyszłość – to tematy, które przyświecały naszej rozmowie z Arkiem Kłusowskim. Zapraszamy! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Odważny, otwarty, posiadający […]
Obserwuj nas na instagramie: