Joaquin Phoenix przestrzega widzów przed oglądaniem „Bo się boi”… na grzybach
Obserwuj nas na instagramie:
Nowy film Ariego Astera od piątku oglądać można w kinach na całym świecie, także w Polsce. Boi się boi to film – delikatnie mówiąc – dość pokręcony. Dlatego właśnie Joaquin Phoenix postanowił przestrzec wszystkich przed pewnym pomysłem na alternatywny seans.
Pokręcony i wielowątkowy film
Ile widzów, tyle opinii. Trudno jednoznacznie wydać werdykt odnośnie Bo się boi i zamknąć swoją wypowiedź w jednym zdaniu. To film potężny, pokręcony i wielowątkowy. Sam reżyser, Ari Aster, porównał go do „Władcy Pierścieni, w którym główny bohater wyprawia się do domu swojej mamy” lub do sytuacji wysłania nafaszerowanego antydepresantami 10-latka po zakupy. My sami z jednej strony byliśmy pod wrażeniem odwagi twórcy, z drugiej finalny produkt trochę nas… wymęczył:
Bo się boi dobrze się ogląda, ale trudno nie zastanawiać się, czy to nie sztuka dla sztuki i popis twórcy, któremu w żadnym momencie nikt nie ośmielił się powiedzieć „stop”. Tu Aster zagrał nam trochę na nosie i wielki ukłon dla niego – taki akt odwagi i brawury to znak, że kino autorskie żyje i ma się dobrze. Ale koniec końców produkt finalny jest trochę „zbyt” i „za”. Trudno komuś ten film polecić z czystym sumieniem. Wiele osób lubi się bać, ale nie każdy gotowy jest na hardcore’ową, wielogodzinną podróż do bardzo nieoczywistego celu.
– przeczytacie w naszej recenzji.
Czytaj też: Bo się boi – to nie jest kino, do jakiego przywykliście
Joaquin Phoenix ostrzega!
W jednym z wywiadów na temat filmu wypowiedziała się gwiazda Boi się boi, laureat Oscara Joaquin Phoenix. W rozmowie z portalem „Fandango” w żartobliwy sposób przestrzegł on wszystkich, którzy chcieliby obejrzeć nowego Ariego Astera pod wpływem środków psychoaktywnych, a konkretnie grzybków:
Pewien student powiedział mi, że w jego college’u znajomi planują obejrzeć ten film pod wpływem grzybów halucynogennych. To taki challenge. Chciałbym więc wydać publiczne oświadczenie i poradzić wszystkim, żeby nie brali grzybków i nie oglądali po nich tego cholernego filmu. Ale jeśli to zrobicie, nagrajcie swoje reakcje. Ale nie róbcie tego!
– powiedział aktor.
Przy okazji Phoenix, który skończył niedawno kręcić 2. część Jokera, poradził przyszłym widzom Bo się boi, aby wybrali seans w IMAXie. Dzięki temu mogą zwiększyć swoje doznania, także na poziomie dźwiękowym.
Totalnie wierciłem się na swoim miejscu. Po pierwsze dlatego, że ten pieprzony film bardzo mnie bawi i śmiałem się z niego non stop. Jest w nim kilka sekwencji, na których wiłem się rozbawiony w fotelu – rzeczy, które Ari Aster zrobił na poziomie dźwiękowym były naprawdę świetne. To taki bogaty świat i jest w nim tak wiele szczegółów do dostrzeżenia. To w stu procentach film, który poczujesz – jest w nim tak wiele bogatych i złożonych tematów, a oglądanie go jest emocjonalnym przeżyciem. Potem wychodzisz z kima, a kiedy wszystko z ciebie schodzi, zaczynasz o tym myśleć.
– dodał Phoenix.
My też momentami wiliśmy się na naszych miejscach podczas seansu – nie zawsze ze śmiechu. Nowy film Ariego Astera jest po prostu przeraźliwie długi – Bo się boi trwa 3 godziny (bez jednej minuty). Podobnie więc jak Joaquin Phoenix, ostrzegamy!
Zwiastun filmu Bo się boi:
Nowy film Ariego Astera od piątku oglądać można w kinach na całym świecie, także w Polsce. Boi się boi to film – delikatnie mówiąc – dość pokręcony. Dlatego właśnie Joaquin Phoenix postanowił przestrzec wszystkich przed pewnym pomysłem na alternatywny seans. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: […]
Obserwuj nas na instagramie: