Jak kolekcjonować NFT i budować wokół niego społeczność. Rozmawiamy z Tomaszem „Panem Winylem” Olszewskim
Obserwuj nas na instagramie:
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski o płytach winylowych wie praktycznie wszystko. Kolekcjonowanie analogowych nośników stało się jego sposobem na życie i przyczyniło do napisania książki zatytułowanej po prostu Książka o winylach.
Ostatni z rozdziałów książki jest jednak poświęcony tematowi NFT, wydawaniu muzyki i budowaniu kolekcji w sferze mitycznego metawersum. Patrząc na rozwój AI w ostatnich miesiącach, może się okazać, że NFT, o którym od jakiegoś czasu zrobiło się nieco ciszej, wejdzie w naszą codzienność mocniej niż zakładaliśmy. Czym więc w zasadzie są NFT i metawersum? W jaki sposób kolekcjonować w Web 3.0? I po co to wszystko artystom? O tym porozmawialiśmy z Tomaszem „Panem Winylem” Olszewskim.
Jakub Wojakowicz: Jak opisałbyś kolekcjonerstwo NFT? Czym jest to dla ciebie jako kolekcjonera?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Myślę, że trzeba zacząć od tego, że pliki NFT to po prostu cyfrowe dobra. Jak np. utwór w mp3 i okładka płyty w jpg. Tylko że poprzez nadanie NFT unikalnego numeru, czyni się je indywidualnymi. To więc wirtualne, indywidualne, unikalne przedmioty, które można kolekcjonować i obracać nimi na rynku wtórnym. Dokładnie tak, jak w przypadku limitowanej, materialnej płyty winylowej.
Ta materialność budzi u niektórych wątpliwości. Przypomina mi to cytat z filmu Najgorszy człowiek na świecie: „Dorastałem w czasach, w których nośnikiem kultury były przedmioty. Ich ciekawość polegała na tym, że mogliśmy wśród nich żyć. Mogliśmy je podnosić, dotykać i je porównywać”. Twór, jakim jest NFT, leży dość daleko od takiego rozumienia kolekcjonerstwa. Czy NFT jest w stanie zastąpić tę potrzebę, czy mówimy raczej o doznaniu zastępczym?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: NFT porównałbym bardziej do skórek kupowanych przez graczy w grach online z jednoczesnym dodatkowym aspektem. Oprócz samego wyglądu, NFT ma formę także użyteczną. To tak, jakby taka skórka, oprócz walorów estetycznych, otwierała sekretny poziom w grze dostępny tylko dla jej posiadaczy. NFT typu POAP (Proof of Attendance Protocol) jest zarazem przedmiotem kolekcjonerskim, jak i kluczem. To poszerzone kolekcjonowanie, nie tylko po to, żeby coś mieć. Zgadzam się z cytatem, który przedstawiłeś, jednak kolekcjonowanie plików NFT jest powiązane z ich użytecznością. One zawsze się do czegoś odnoszą. Artysta, który wypuszcza muzykę jako NFT, zaprasza tym samym do pewnego doświadczenia w sieci czy poza nią, w którym mogą uczestniczyć tylko posiadacze. To tak, jakbym był artystą i powiedział, że ludzie z naszą płytą winylową od numerów 1 do 100 wchodzą na nasze koncerty za darmo. Nie chodzi o zastąpienie fizycznego kolekcjonerstwa, ale o poszerzenie go i rozwijanie społeczności wirtualnej.
No właśnie, NFT ma też drugą stronę polegającą na budowaniu społeczności i sieci wsparcia. Czy widzisz w blockchainie szansę na zmianę sposobu wynagrodzenia dla artystów?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Długo uważałem, że faktycznie może to być szansa. Ale wystarczy sięgnąć pamięcią do lat 90. Wówczas internet zdawał się obietnicą demokratyzacji rynku muzycznego. Sprawiedliwością dla mniejszych artystów. Okazało się jednak, że giganci finansowi również korzystają z rynku nowych technologii i mają nieskończone środki finansowe, by uczestniczyć w tym rynku skuteczniej, więc go zagospodarowali. Metawersum i blockchain również są już zagospodarowane przez duże firmy. Obecny czas jest momentem gotowania się, wybojów, jeszcze nie wiadomo, jak to do końca będzie wyglądać i w tym czasie artyści mogą zdziałać tu najwięcej. Za moment pojawią się nowe, przyszłe potęgi. Ale teraz, wchodząc na sound.xyz i wydając tam swoje utwory, możemy zaistnieć, dając innym wciąż coś świeżego. Z perspektywy artysty zadebiutowanie dziś na pierwszym miejscu np. Friday New Music Polska na Spotify, to bardzo trudna sprawa. Możemy liczyć na dużo większą responsywność i zarobek budując społeczność wokół jakiegoś pliku NFT. Np. piosenki wydanej w 100 sztukach, która daje twojej społeczności jakieś specjalne przywileje. To dla niszowego artysty dużo łatwiejsza droga. Obserwujemy specyficzny czas przełomu technologiczno-przemysłowego. A historia fonografii pokazuje, że w takim czasie zawsze rosną nowi potentaci, którzy będą dyktować rynkowe warunki na następne dekady. Warto się przyglądać, co kto robi fajnego i przyłączyć się do czegoś, co nam pasuje. Od siebie polecam uncut.fm, sound.xyz i bonfire.xyz.
Czy masz w takim razie jakąś teorię dotyczącą tego, kiedy ten moment przełomu minie? Kiedy NFT spowszechnieje na tyle, że wejdą w to potentaci, którzy po raz kolejny ograniczą małych twórców?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Typuję między 5 a 10 lat. Chyba, że zadziała przyspieszenie technologiczne i wydarzy się to dużo szybciej. Patrząc na tempo rozwoju AI, równie dobrze może się to wydarzyć w przyszłym roku. I to jest dla mnie jednocześnie fascynujące, jak i przerażające.
Jak chyba dla każdego, kto obejrzał trochę filmów o cyberpunkowej tematyce. Wiele osób twierdziło, że kryzys branży kryptowalut, który wydarzył się w zeszłym roku, był początkiem jej końca. Sądząc po tym, co piszesz w książce, zdajesz się nie zgadzać z tym stwierdzeniem.
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Myślę, że to dopiero początek dla tej branży i wręcz cieszę się, że kryzys nadszedł. Nie zainwestowałem w kryptowaluty, więc mogę tak powiedzieć (śmiech). Skończył się już czas tych mitycznych zarobków po tysiąc procent. To zniechęciło ludzi ze słomianym zapałem, liczących właśnie na jakiś niewiarygodny zysk. W ciągu roku poupadały wielomilionowe projekty. Po takiej burzy przyszedł dobry czas na wchodzenie w ten rynek. Można spokojnie analizować różnego rodzaju projekty bez uczucia FOMO. Pobawić się w wydawanie NFT, np. na uncut.fm, gdzie można to zrobić za darmo. Podczas audycji premierowej z okazji wydania książki rozdałem jej słuchaczom tokeny uczestnictwa upoważniające do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania była książka. Nie było łatwo ich zachęcić, ale gdy zacząłem tłumaczyć, co mają gdzie kliknąć i wpisać, było dużo prościej. Ludzie dostrzegli, że to jest coś fajnego i że nie jest to trudne.
Mówisz o tych ogromnych zyskach i przypomniało mi się, jak w swojej książce pisałeś o oszustach i ich dużych skokach finansowych. Czy myślisz, że opór i strach ludzi przed NFT byłyby mniejsze gdyby metaverse – w tym przypadku musicverse – podlegałoby w większej mierze regulacjom?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Zdecydowanie jestem za regulacjami. Może dla idealistów Web 3.0 to brzmi jak przekleństwo, ale nie wierzę w totalną wolność bez granic. To zawsze prowadzi do usprawiedliwiania przestępstw. Niestety, nie żyjemy wśród idealnych ludzi w idealnym świecie. Jeśli otworzymy furtkę, to są na świecie ludzie zwyczajnie źli, którzy to wykorzystają, żeby nas oszukać. I tak to zresztą działało się na początku. My jako społeczeństwo nie jesteśmy gotowi na totalną wolność, bo nie respektujemy nawet własnych granic.
Bardzo często NFT postrzega się jako utwór wydany tylko dla zamkniętego grona słuchaczy, który często niemało kosztuje. Czy nie masz wrażenia, że takie podejście jest ograniczaniem dostępu do kultury dla ludzi, których po prostu na to nie stać? Wiele osób obawia się, że przejście w świat NFT zmniejszy dostęp do artystów.
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: NFT to nie tylko muzyka, ma swoją użyteczność. Obserwując arystów, którzy publikują swoje utwory na sound.xyz (są tam m.in. Snoop Dogg czy Pussy Riot) możemy zauważyć, że udostępniają je także w serwisach streamingowych, np. na Spotify. Nie mówią „nie” całemu Web 2.0. Pokazują po prostu fanom, że będąc z nimi w Web 3.0. i kupując token NFT w postaci singla dostają określone dodatkowe benefity. Nie jestem zwolennikiem udostępniania wszystkiego za darmo. Darmowa kultura sprawiła tylko tyle, że artystom żyje się źle, a słuchaczom wcale nie żyje się lepiej. Streamingi doprowadziły do tego, że ludzie, którzy nie potrafią tworzyć muzyki, tworzą ją i publikują bez skrupułów. Każdy kij ma dwa końce. Jeśli ja jestem zaangażowany w budowanie kultury i myślę o tym serio, to nie boję się też zaangażować finansowo. Trudno powiedzieć, że budujemy kulturę muzyczną w Polsce korzystając z platform streamingowych. Tak naprawdę budujemy tylko majątek danej platformy. Artyści mają z tego niewiele, nawet ci, którym wiedzie się dobrze. Ekskluzywność jest moim zdaniem antidotum na patologiczną inkluzywność pseudodemokracji cyfrowej.
A czy z drugiej strony nie widzisz obawy, że dojdzie do odwrócenia się sytuacji? Fani, którzy płacąc za bycie częścią tej społeczności, zaczną krzyczeć „płacę, to wymagam konkretnych rzeczy od artysty!”? Że benefity z NFT przestaną leżeć w gestii artysty?
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Ja uważam, że o to właśnie chodzi. Po to się robi NFT i buduje społeczność, żeby nie być niewolnikiem ludzi, tylko współtwórcą całego doświadczenia muzycznego. I jeśli opieramy się o doświadczenia metaverse’owe, to może to przybrać naprawdę piękne kształty. Ale jak zawsze – to zależy od tego, kto stoi za inicjatywą. Jeśli ktoś wykorzysta metaverse tylko dla zysków, to stworzy społeczność, którą będzie doić. Ale jeśli natrafimy na artystów, ludzi, którzy mają pomysł, charyzmę, chęć poprawy świata muzycznego, to te rzeczy są zupełnie w innym wymiarze. To pytanie o odwrócenie sytuacji jest pytaniem ludzi z Web 2.0 o świat Web 3.0. Ideały Web 3.0, ich społeczności zdecentralizowane, kierują się zupełnie innymi zasadami. Tam ludzie nie myślą w tych kategoriach. Ale czy obecnie ludzie w świecie Web 2.0 próbują wykorzystać artystów? Jasne. Dlatego mamy tyle scamów.
Można by podsumować, że budowanie społeczności i kolekcjonerstwo NFT nie jest dla ludzi leniwych.
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski: Tak. Jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystko mamy pod nosem i jest za darmo lub półdarmo, a Web 3.0 jest dla tych, którym faktycznie się chce. Pracujemy obecnie z prawnikami nad tokenizacją praw autorskich. Na prostym przykładzie: jeśli zbierze się stu fanów, zrzuci po 10 zł i za 1000 zł wynajmie artyście studio na godzinę, to są oni współproducentami nagranego wówczas utworu i jako tacy mogą być wynagradzani proporcjonalnie do swojego wkładu przy sprzedaży każdego NFT. Adresy portfeli takich osób są zakodowane w tych NFT na zawsze i wszystko odbywa się automatycznie. Problem wypłaty tantiemów w efekcie nie istnieje, bo dzieje się to automatycznie przy okazji każdej transakcji na danym obiekcie. I tak samo za każdym razem pieniądze dostaje artysta. Nie ma możliwości oszustwa. Nie obserwujemy już sytuacji, w której wartość płyty na tzw. rynku resellerskim rośnie i artysta nie ma z tego ani grosza. Musicverse to miejsce, w którym artysta wychodząc z jakimś pomysłem zaprasza społeczność i wszyscy mają z tego i fun i hajs. Dlatego zachęcam do zainteresowania się tym tematem przede wszystkim od strony praktycznej. Czy są artyści, których lubię, a którzy interesują się tematem NFT? Co oni robią w świecie Web 3.0, co proponują? Robią to już duże marki, jak Snoop Dogg, Kings Of Leon, czy Muse i z pewnością dołączą kolejni.
Tomasz „Pan Winyl” Olszewski o płytach winylowych wie praktycznie wszystko. Kolekcjonowanie analogowych nośników stało się jego sposobem na życie i przyczyniło do napisania książki zatytułowanej po prostu Książka o winylach. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. […]
Obserwuj nas na instagramie: