Cięcia i zmiany w scenariuszu. Te kultowe filmy miały wyglądać zupełnie inaczej!
Obserwuj nas na instagramie:
Czy odniosłyby taki sukces, gdyby scenariusz pozostał taki sam?
Zmiany, zmiany, zmiany
Proces realizacji filmu jest niezwykle czasochłonny i stawia przed twórcami setki mniej lub bardziej uciążliwych wyzwań. Nierzadko początkowy scenariusz przechodzi przez dziesiątki rąk, a każda dorzuca swoje trzy grosze do historii, zmieniając ją w konsekwencji nie do poznania. Bywa też, że początkowy wydźwięk filmu zmienia się pod wpływem próbnych pokazów, podczas których okazuje się np., że historia nie przypadła do gustu testowym widzom. Oczywiście można bez końca gdybać i zastanawiać się, czy zmiany były konieczne, czy może negatywnie wpłynęły na ostateczny kształt filmu. Komu to oceniać? Chyba tylko widzom. Oto 7 filmów, które z początku miały wyglądać zupełnie inaczej.
Salt (2010), reż. Phillip Noyce
Agent Edwin A. Salt szykuje się do urodzin córki, ale musi pojechać z przyjacielem do centrali CIA, żeby coś załatwić. Przed budynkiem zagaduje go tajemniczy Rosjanin, który twierdzi, że Salt jest sowieckim kretem jeszcze z czasów zimnej wojny. Słysząc te słowa, przyjaciel Salta musi zareagować – co jeśli faktycznie facet, którego znał jako Edwina, jest wrogim szpiegiem? W ten oto sposób rozpoczyna się trzymający w napięciu dreszczowiec, w którym nie wiadomo, kto jest kotkiem, a kto myszką. Jeśli widzieliście Salt i coś wam w tym opisie nie pasuje, bez obaw: film, w którym tytułową rolę miał zagrać Tom Cruise, nie powstał. Aktor się wycofał, a producenci stwierdzili, że zamiast szukać zastępstwa, zmienią płeć bohatera. Tak narodziła się Evelyn Salt o fizjonomii Angeliny Jolie, która dzięki cięciom w scenariuszu, wprowadzonym zmianom oraz efektom komputerowym pokazała się po raz kolejny jako gwiazda kina akcji.
Cięcia w scenariuszu – Con Air – lot skazańców (1997), reż. Simon West
Opowieść o byłym komandosie, który musi zatrzymać samolot wypełniony po brzegi wszelkiej maści psychopatami i wykolejeńcami, by pojednać się z ukochaną żoną i córką, to kino radosnej przesady. Jeden z najbardziej bezwstydnie efekciarskich filmów akcji lat 90. – długowłosy Nic Cage walczący o pluszowego króliczka, ostra rozpierducha w Las Vegas, Steve Buscemi w roli legendarnego mordercy – dorobił się łatwo miana tytułu kultowego. Prawda jest natomiast taka, że Con Air był początkowo pogłębionym psychologicznie dreszczowcem oddziałującym i na emocje, i na intelekt. Sęk w tym, że scenariuszem zainteresował się mistrz rozwałki, producent Jerry Bruckheimer, którego nie obchodziły jakiekolwiek intelektualne doznania. Scenarzysta Scott Rosenberg przerobił więc własne dzieło, a scenariusz poddano cięciom. Poświęcono wprawdzie logikę i wiarygodność postaci i świata przedstawionego, ale zyskano uwielbienie milionów widzów z całego globu.
Czytaj też: Teraz AI tworzy też zdjęcia z fikcyjnych imprez. Jest w nich coś przerażającego
Pretty Woman (1990), reż. Garry Marshall
Co najbardziej pamiętacie z Pretty Woman? Sekwencję montażową, w której grana przez Julię Roberts pracownica seksualna robi zakupy w luksusowych sklepach? Sceny z udziałem dystyngowanego i eleganckiego Richarda Gere’a, który staje się na ekranie uosobieniem księcia z bajki? A może ujęcie, gdy filmowy Edward zamyka Vivian przed nosem pudełko z biżuterią, doprowadzając kobietę do wybuchu śmiechu? Gatunek komedii romantycznej wiele by stracił, gdyby Pretty Woman nie powstała. A było bardzo blisko! Pierwszy scenariusz JF Lawtona był poruszającym dramatem o niemożliwości wyrwania się z błędnego kręgu sexworkingu, zaś protagonistce daleko było do disneyowskiej księżniczki. Wytwórnia żądała zmian i po wielu przeróbkach powstała wersja, którą znamy dziś. Co ciekawe, Lawton nie oponował – wręcz przeciwnie, cieszył się, że jego pomysł, nawet jeśli przerobiony, trafił do kin i stał się ogólnoświatowym przebojem.
Cięcia w scenariuszu – Truman Show (1998), reż. Peter Weir
Myślicie, że scena, w której grany przez Jima Carreya radosny i naiwny Truman Burbank grozi swej „udawanej” żonie Meryl, a następnie próbuje ją utopić, zmieniłaby nasze postrzeganie tej postaci? A scena, w której zdradza małżonkę? Albo fragment, gdy widzi napaść seksualną, ale zupełnie nie reaguje? To kilka przykładów pomysłów usuniętych z oryginalnego scenariusza Andrew Niccola, którego The Malcolm Show miał być dość mrocznym i moralnie ambiwalentnym dramatem. Niccol chciał film wyreżyserować, ale wytwórnia wolała weterana Weira, który natychmiast zażądał zmiany tonacji oraz emocjonalności scenariusza. Po ponad dwudziestu kolejnych wersjach Niccol napisał w końcu tekst, który Weir zaakceptował, po czym zajął się realizacją Gattaca – Szoku przyszłości. Dzisiaj można śmiało stwierdzić, że nikt nie został w tej sytuacji poszkodowany, bo oba filmy to niekwestionowane arcydzieła kina.
Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja (1977), reż. George Lucas
Jeden z najbardziej znanych przykładów filmu, którego pierwotny zamysł uległ tylu zmianom, że efekt końcowy nie przypomina pierwszych wersji. Można zresztą stwierdzić, że większość z wprowadzonych przez lata modyfikacji wyszła Nowej nadziei na dobre. Luke Skywalker miał być początkowo postacią kobiecą (i nazywać się Starkiller), a głównym bohaterem scenarzysta uczynił Mace Windu. Han Solo nie był człowiekiem, lecz pochodzącym z odległej galaktyki zielonym stworem ze skrzelami. Niszczycielską Gwiazdę Śmierci wysadzał C-3PO, co wiązało się z zupełnie innym emocjonalnym wydźwiękiem całości. Obi-Wan Kenobi nie ginął w walce z Darthem Vaderem, a sam Vader był w pewnym momencie łowcą nagród, a nie Jedi uwiedzionym przez ciemną stronę mocy. Wiele lat później Lucas przerobił część swoich oryginalnych pomysłów pod nową trylogię, najwyraźniej nie potrafiąc się z nimi rozstać.
Cięcia w scenariuszu – E.T. (1982), reż. Steven Spielberg
Prześladowany przez dorosłych i uratowany przez dzieci przyjazny stworek E.T. to dziś ikona kina familijnego, absolutny klasyk lat 80., na którym wychowały się co najmniej dwa pokolenia widzów. Mało jednak brakowało, byśmy nie poznali go w takiej wersji. Po sukcesie Bliskich spotkań trzeciego stopnia Spielberg chciał stworzyć kino science fiction z elementami horroru. Fascynowała go krążąca w różnych kręgach historia rolników ze stanu Kentucky, którzy w latach 50. XX wieku byli rzekomo terroryzowani przez złowieszczych kosmitów. Spielberg rozwijał projekt jako producent, jednak znajdywał w nim coraz więcej luk. Podobał mu się natomiast drugoplanowy wątek, w ramach którego jedyny dobry kosmita wśród przybyszy zaprzyjaźniał się z autystycznym synem rolników. Spielberg zrezygnował w końcu z naciąganej grozy, zaprosił do współpracy scenarzystkę Melissę Mathison, a reszta to historia kina.
Szklana pułapka 4.0 (2007), reż. Len Wiseman
Sukces Szklanej pułapki sprawił, że John McClane stał się ikoną kina akcji, zaś kolejne części stawiały przed nim coraz trudniejsze wyzwania. Ciekawostką jest fakt, iż żadnej z kontynuacji (poza Szklaną pułapką 5) nie napisano pod McClane’a – wszystkie scenariusze funkcjonowały wcześniej jako osobne opowieści. Nie inaczej było z „czwórką”, którą wielu hollywoodzkich producentów znało w latach 90. jako WW3.com. Napisany przez Davida Marconiego, w oparciu o artykuł z Wired, thriller dotykał różnych aspektów rosnącego cyberterroryzmu i miał stać się jednym z wysokobudżetowych blockbusterów przełomu wieków. Nie wyszło, a za sprawą 9/11 projekt stracił szanse na realizację. W połowie dekady ktoś stwierdził, że należy za wszelką cenę przywrócić kinu Johna McClane’a, ale że czasy mocno się zmieniły od „trójki” (1995 r.), warto zrobić to z cyber-rozmachem. Niezależnie od tego, czy ma to jakiś większy sens.
Czy odniosłyby taki sukces, gdyby scenariusz pozostał taki sam? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Zmiany, zmiany, zmiany Proces realizacji filmu jest niezwykle czasochłonny i stawia przed twórcami setki mniej […]
Obserwuj nas na instagramie: