fot. Agata Serge

Reni Jusis: „Moja francuska płyta jest naszym rodzinnym przedsięwzięciem” – wywiad


08 sierpnia 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Zapraszamy do przeczytaniu wywiadu, w którym Reni Jusis opowiada o inspiracjach francuską chanson, chwilowym odpoczynku od stylistyki klubowej oraz… graniu DJ-setów z muzyką electro!

Reni Jusis – autorka hitów takich jak Zakręcona, Nigdy Ciebie Nie Zapomnę czy Magnes znana jest z wszechstronności – nagrywała zarówno utwory taneczne, jak i soul, a także zasiadała przy fortepianie tworząc liryczne kompozycje. Dziś słuchamy jej we francuskim repertuarze na płycie Je Suis Reni.

Reni Jusis Je Suis Reni

Reni Jusis – wywiad

Artur Wojtczak: Reni, przyzwyczaiłaś swoją publiczność do traktowania Cię jako królową tanecznych rytmów, tymczasem tego lata wydałaś płytę inspirowaną Francją, pełną akustycznych brzmień…

Reni Jusis: W moim życiu trochę tak się układa, że mniej więcej co dekadę muszę odpocząć od elektroniki. Po bardzo intensywnej trasie z płytą Bang, a potem z Ćmą byłam tym naprawdę przesycona. Czułam, że nie mam na razie siły i energii na kolejną elektroniczną płytę. Nie miałam bowiem wrażenia, że mogłoby to być coś nowego, innego – musiałam od tej stylistyki odpocząć. Te dwie ostatnie płyty były bowiem bardzo intensywne, często wykrzyczane, mocne. Postanowiłam zaczerpnąć więc oddechu. Jakieś półtora roku temu po jednym z koncertów padł pomysł o nagraniu płyty akustycznej.  A ja – ponieważ kiedyś dużo śpiewałam po francusku – na studiach, w kółkach teatralnych, postanowiłam zmierzyć się z takim francuskim materiałem. Na jednym z koncertów była moja mama, która jest frankofilką i natychmiast otworzyła YouTube’a pokazując mi kolejne klasyczne francuskie piosenki, które mogłabym zinterpretować. Stała się więc matką chrzestną tego projektu! (śmiech). Natomiast moja siostra mieszka od 15 lat we Francji i zaoferowała mi konsultacje z języka. Całą pandemię siedziałyśmy wspólnie online omawiając teksty itd. Tak więc płyta jest naszym rodzinnym projektem. Album Je Suis Reni jest dla nas wzruszającą muzyczną podróżą. Przez moje muzyczne wykształcenie tęskniłam za pracą nad taką muzyką, a teraz być może zacznie się czas na nabranie dystansu i tęsknotę za elektroniką. 

To nie Twoja pierwsza artystyczna wolta – kilka lat temu zasiadłaś przy fortepianie i nagrałaś liryczny Iluzjon. Czy ten album przekonał Cię, by w kilka lat później zejść znowu z klubowej drogi?

Reni Jusis: Chyba każdy z moich projektów traktuję osobno. Kieruję się zawsze emocjami i chwilą. Tego nauczyła mnie też pandemia: by żyć tu i teraz i nie koncentrować się na przyszłości. A ja sama noszę w sobie trochę takich sentymentalnych utworów i mam czasem potrzebę pokazania ich światu. Pracując nad tym projektem miałam w głowie swoje ulubione utwory francuskie z lat 70. czy 80. A później pomyślałam, że wspaniale by było zaśpiewać i te numery, które znam z bardzo wczesnego dzieciństwa. 

Na Je Suis Reni odwołujesz się do klasycznej francuskiej chanson, który to rodzaj piosenki, niemal aktorskiej, ze świetnym tekstem, był popularny w Europie w latach 60. I 70. W jaki sposób Ty poznawałaś przeboje Brela, Gainsbourga  czy Edith Piaf? Z płytoteki rodziców? 

Reni Jusis: Tak! I uwielbiałam też Mirelle Matthieu – uważałam, że jest wspaniałą następczynią Edith Piaf. One były dla mnie takim uosobieniem silnych kobiet. Śpiewały z zaangażowaniem, siłą, przeżywały mocno tekst. To robiło na mnie ogromne wrażenie i od tego się wszystko zaczęło. I następnie dotarłam do Serge’a Gainsbourga i do artystów, dla których pisał. A do tego francuska muzyka filmowa, np. temat z filmu Kobieta i Mężczyzna. Muzyka z tego filmu chyba nawet przebiła popularnością film. 

Reni Jusis Je Suis Reni
fot. Agata Serge

Tak jak wspomniałaś – piosenka francuska to również silne skojarzenia z kinem, gra obrazem. Ty w przepięknym klipie do Lawendy operujesz detalami, dzięki którym Warszawa nabiera paryskiego szyku. Jaka jest historia tego wideoklipu?

Reni Jusis: Olga Czyżykiewicz jest reżyserką tego teledysku. Nie chciałyśmy robić Paryża w Warszawie, bo tego się nie da zrobić. Nie chciałyśmy też jechać do Paryża, bo to byłoby zbyt proste. Chciałyśmy natomiast pokazać wieloznaczność tych miejsc. Te kadry, które Olga stworzyła z operatorem, są bardzo filmowe, bardzo kobiece i romantyczne. Każda z nas kobiet wniosła coś do tego utworu i klipu, a tekst napisała Barbara Wrońska.

Od wielu lat triumfy święci również francuska elektronika: zarówno ta spod znaku muzyki house ( Daft Punk) jak i lounge ( Air). Czy zerkałaś muzycznie również w tę stronę? 

Reni Jusis: Parę takich brzmień udało nam się na tej płycie osiągnąć, mówię to np. o utworze Le Temps Est Bon. Tam słychać takie echo Air. A ja elektronicznie i po francusku wyżywam się w moich DJ-setach pod nazwą Pardon My French!  

Otóż to! Równolegle do promocji materiału z płyty, z którą pojawiasz się m.in. w TV, zagrałaś też DJ-sety z francuskim elektro. Skąd taki pomysł i kto znalazł się w twojej selekcji?

Reni Jusis: Wspieram Paradę Równości w Poznaniu i Warszawie, po tych imprezach właśnie zagrałam. Nie chcę jednak zdradzać swojej selekcji, mam bardzo ciekawe tracki, w rzadkich miksach. To są godziny mojego grzebania, wyszukiwania. Dlatego wolę zachować je utworów dla siebie – śmiech.

Reni Jusis Je Suis Reni
fot. Agata Serge

Na albumie towarzyszą Ci m.in. Łukasz Garlicki, Piotr Witkowski i znany z wcześniejszych płyt – Kacper Bogacz. Jak układała się Wam współpraca?

Reni Jusis: Cieszę się, że tylu gości przyjęło moje zaproszenie. Łukasz jest mocno związany z projektem emocjonalnie, bo jego mama urodziła się we Francji, konsultowała również nasze nagrania językowo. Mieliśmy też właśnie premierę nowego teledysku, który kamerą VHS nakręcił Łukasz. La Rua Madureira to bossanova o bardzo melancholijnym zabarwieniu. Opowiada historię jak chłopak odwozi swoją dziewczynę na lotnisko. Ona opowiada mu o swoim mieście Rio, o ulicy Madyreira na której mieszka. Lecz niestety nigdy tam nie dolatuje. W refrenie śpiewamy – Nie zapomnę tego koloru nieba w Rio, nie zapomnę tej ulicy La Rua Madureira, na której mieszkałaś. Mimo, że nigdy tam nie byłem. 

Gdzie zobaczymy cię tego lata na żywo? 

Reni Jusis: Pierwszy koncert 29-go lipca do Teatru Muzycznego w Gdyni. Tam bowiem – na Ladies’ Jazz Festival – zagrałam nowy materiał, jak również kilka francuskich piosenek, który nie znalazły się na płycie.

Zapraszamy do przeczytaniu wywiadu, w którym Reni Jusis opowiada o inspiracjach francuską chanson, chwilowym odpoczynku od stylistyki klubowej oraz… graniu DJ-setów z muzyką electro! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →