kadr z klipu do utworu „Aplikacja Żabki”

Rapowa ulica się zmienia i „Kombinatoryka” Hałastry jest tego najlepszym dowodem


02 czerwca 2023

Obserwuj nas na instagramie:

Uliczny rap w Polsce przeszedł bardzo długą drogę od swoich początków w latach 90., aż do dziś. Od mocnych inspiracji gangsta rapem, przez pierwsze prawdziwie autorskie pomysły, aż po mainstream. Kombinatoryka Hałastry może być kolejnym ważnym punktem w historii.

Od początku z ulicą

Termin „uliczny rap” jest o tyle niewdzięcznym pojęciem, że w zależności od tego, z jakiego środowiska pochodzicie, kiedy zaczęliście i czy w ogóle słuchacie rapu, każde z was będzie miało przed oczami coś innego. Niekwestionowanym królem ulicy w mainstreamowej świadomości przez długie lata był Peja, który przed wieloma Polakami niezwiązanymi z rapem przedstawił się incydentem w Zielonej Górze. Wracając jednak do aspektów czysto muzycznych, początki polskiego rapu są ściśle związane z ulicznym rapem. Gatunek ten rozkwitał bowiem nad Wisłą wówczas gdy gangsterska odmiana hip-hopu królowała w Stanach Zjednoczonych, a na nich, za sprawą nagrań na kasetach, wzorowali się nasi raperzy. Ktoś może teraz mnie wykląć, ale w twórczości ulicznych pionierów pokroju Molesty, Pei czy Firmy takie albumy jak Infamous Mobb Deep, czy Straight Outta Compton od N.W.A słychać bardzo mocno. Nawet na poziomie kopiowania konkretnych patentów.

Nie oszukujmy się, polski rap u swoich początków praktycznie w 100% nie był w żaden sposób odkrywczy, innowacyjny czy autorski na poziomie muzycznym. I tak naprawdę ciężko się na ten fakt obrażać. W dobie wygrzebywania się z PRL-u w latach 90. tak naprawdę nie miało prawa wyglądać to inaczej. To, co wówczas trafiało do odbiorców rapu to, jak patetycznie by to nie zabrzmiało, teksty, z którymi mogli się utożsamić. Dlatego powstało tak naprawdę określenie „uliczny rap”, a nie przeniesiono frazy „gangsta rap” bezpośrednio ze Stanów. Bo w naszych realiach przełomu wieków nie chodziło o gangsterkę, a ludzi próbujących się odnaleźć w post PRL-owskiej rzeczywistości.

Molesta – Wiedziałem, że tak będzie

Przez lata działania wymienionych już wcześniej przeze mnie polskich artystów, dorzucając do tego niezwykle popularnych w kolejnych latach Chadę czy ekipę Dixon37 buduje się dość jednostajny obraz ulicznego rapu, w którym tak naprawdę umiejętność pisania tekstów trafiających do ludzi definiowała potencjalną popularność. Oczywiście wyróżniał się Sokół ze swoimi storytellingami, jednak był on tak naprawdę kroplą w morzu i tak naprawdę od ulicznego stylu odbił w inne strony dość szybko. Wraz ze znacznym rozwojem stylistycznym całej sceny i otworzeniem się na nowo gatunku około dziesięć lat temu musiał się rozwinąć także uliczny rap. Zarówno ze względów czysto naturalnych, inspiracji twórców innymi brzmieniami, ale też praktycznych, zupełnie inna muzyka zaczęła generować pieniądze.

Przestępcze historie w mainstreamie

Wielu twórców okopało się w swoich muzycznych strefach komfortu, inni z lepszym lub gorszym skutkiem przechodzili stylistyczne wolty, jednak najciekawsze rzeczy działy się w przypadku nowych projektów. Rogal DDL uprawiał liryczno-muzyczną awangardę zakorzenioną w ciężkich bębnach i tekstach o przestępczym życiu. Sentino swoimi Zabójstwami Lirycznymi przywiózł do Polski ogromną liczbę patentów na utwory prosto z Niemiec, które do dziś wykorzystywane są w twórczości wielu artystów. Prawdziwą rewolucją okazał się jednak duet PRO8L3M, który posługując się samplami z polskich hitów lat 80. i fragmentami polskich filmów na Art Brut Mixtape stworzył jeden z najbardziej klimatycznych i po prostu najlepszych ulicznych albumów w historii polskiego rapu. Co jednak być może nawet ważniejsze z perspektywy rozwoju gatunku, PRO8L3M trafił do mainstreamu rapowego. Do nowego, bardzo mocno wygładzonego mainstreamu rapowego, który wówczas pukał do bram ogólnopolskiego mainstreamu muzycznego. Wpłynęło to w oczywisty sposób na podejmowane przez nich w tekstach tematy, niemniej nie wyzbyli się swoich korzeni całkowicie, a jednocześnie był to kamień milowy dla tworzących w podobnym nurcie twórców i kolejnego pokolenia artystów.

PRO8L3M – Art Brut Mixtape

Popularność PRO8L3M-u z pewnością ułatwiła wejście na rynek nowym artystom. Wystarczy spojrzeć na sukces debiutanckiej EP-ki Kabe, która bardzo mocno czerpała z francuskiej sceny muzycznej. W podobnym czasie na szerokie wody wypływa też ekipa SP ZOO, z której najzdolniejszy, Berson, bardzo sprawnie operuje na drillowych bitach, między innymi na tegorocznej płycie, Berry. Dwa zdania należą się także Malikowi Montanie, który choć znany jest głównie nie ze swoich utworów o tematyce ulicznej, bardzo mocno akcentuje je na każdej z płyt. Grzechem byłoby też nie wspomnieć o krakowskim Ćpaj Stajlu, który przedstawił się słuchaczom Latem w Ghettcie niepodobnym w zasadzie do niczego innego co kiedykolwiek zaserwował nam polski rap. Idąc konsekwentnie swoją drogą i wpasowując się w swoją niszę, zgromadzili wobec siebie spore grono bardzo wiernych, wręcz fanatycznych odbiorców.

Kombinatoryka w 2020, Hałastra w annałach

Zdawałoby się podobną drogą co PRO8L3M podąża duet Hałastra. Byli tajemniczy, charyzmatyczni i w ciekawy, obrazowy sposób opowiadali o przestępczym życiu na klimatycznych, intrygujących produkcjach. Ich wydany podziemnie mixtape Sztuki Arkana zrobił niemałe zamieszanie wśród mocniej zaangażowanych słuchaczy rapu, a album Sztuka Drugiego Obiegu tylko podkreślił ich znaczenie. Kluczowym momentem z perspektywy całej właściwie sceny ulicznej w Polsce był udział Hałastry w projekcie club2020 i dołączenie do labelu 2020. Stali się tym samym kolejną uliczną ekipą, która trafiła na świecznik polskiego mainstreamu.

Oczywiście zasięg, a także skład projektu supergrupy 2020 zmusił Hałastrę do pewnych ustępstw w zakresie poruszanej tematyki, która została, podobnie jak w przypadku późniejszych płyt PRO8L3M-u, bardzo zmiękczona. Co ciekawe, Kwiatek Haze i Książę Mazowiecki nie zmiękczyli zbytnio treści na swojej najnowszej, płycie w duecie, Kombinatoryce. Choć zaproszenie Taco Hemingwaya, Kizo czy Otsochodziego wymagało nieco modyfikacji zarówno w kwestii brzmienia jak i tematyki, nie można powiedzieć, by najnowszy album Hałastry nie zachował ciężkiego, przestępczego klimatu. W wielu miejscach udało się go wręcz podkręcić. Różnorodność Kombinatoryki dla wielu osób okaże się jej zaletą, inni będą narzekać na brak spójności. Z perspektywy historii ulicznego rapu w Polsce liczy się jednak to, że Kwiatek Haze i Książę Mazowiecki wydali album w wytwórni, która w 2023 roku jest na ustach wszystkich słuchaczy rapu, zaprosili na nią największe gwiazdy polskiej sceny rapowej, a jednocześnie pozostali tymi samymi chłopakami z marginesu. Czy zwiastuje to kolejny przełom? Czy Kombinatoryka stanie się ogromnym sukcesem sprzedażowym? To kwestie drugorzędne. Ważne jest zapisanie się w historii trudnego podgatunku, jakim jest uliczny rap, a to już w tym momencie Hałastrze się udało.

Hałastra – Kombinatoryka

Uliczny rap w Polsce przeszedł bardzo długą drogę od swoich początków w latach 90., aż do dziś. Od mocnych inspiracji gangsta rapem, przez pierwsze prawdziwie autorskie pomysły, aż po mainstream. Kombinatoryka Hałastry może być kolejnym ważnym punktem w historii. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →