Uber oskarżany o śledzenie… Beyonce. Może też śledzić ciebie


14 grudnia 2016

Obserwuj nas na instagramie:

To samo rozwiązanie, które pozwala ci w stanie poimprezowym nie wpisywać adresu w aplikacji Ubera, może być też zagrożeniem dla twojej prywatności.

Kiedyś, żeby zamówić sobie pizzę, trzeba było wziąć telefon i porozmawiać z prawdziwą istotą ludzką. To jest oczywiście najgorsza rzecz i chyba przede wszystkim z naszej apołecznej natury wynika popularność nie tylko serwisów do zamawiania żarcia, ale też Ubera.

Powszechnie wiadomo, że Uber ma nie najlepszą prasę. Spójrzmy prawdzie w oczy – choć taksówkarze mówią o egzaminach i testach, które muszą przechodzić oraz kasach fiskalnych, które w przeciwieństwie do kierowców Ubera muszą posiadać oraz choć nie raz czytałeś o tym, że warunki pracy kierowców Ubera niezupełnie można nazwać nawet warunkami PRACY, to jako człowiek jesteś przede wszystkim leniwy i wolisz odpalić aplikację, niż dzwonić na banalny do zapamiętania numer taksówki. No a poza tym nikt nie lubi płacić, a w Uberze się o tym nie myśli.

Niby nie jest ciężko się domyślić, że aplikacja, która ma dostęp do twojej lokalizacji, może być wykorzystywana w niecnych celach, ale kto by się tym martwił, nie? Były pracownik Ubera jednak twierdzi, że skala inwigilacji może być spora, a twoja prywatność chroniona jest raczej słabo.

giphy

Uber patrzy okiem boga

Organizacja The Center for Investigative Reporting (CIR) ujawniła, że pracownicy Ubera pomagali znajomym w nękaniu byłych dziewczyn lub współmałżonków oraz w wyszukiwaniu informacji o podróżach celebrytów lub polityków. Ofiarą Ubera miała paść między innymi Beyonce.

CIR dotarła do dokumentu sądowego zawierającego oświadczenie Samuela Warda Spangenberga, byłego pracownika Ubera, który pozwał firmę. Jego zdaniem Uber lekceważy bezpieczeństwo, usuwa pliki, które zgodnie z prawem powinno być zachowane, a listę płac pracowników przechowuje w niezabezpieczonym arkuszu kalkulacyjnym Google. Podobnie lekko traktowano ochronę danych klientów, co miało doprowadzić do nadużyć i śledzenia klientów lub znajomych pracowników firmy.

To nie pierwszy raz, gdy padają takie oskarżenia. Specjalista od bezpieczeństwa – Michael Sierchio – przyznał, że gdy pracował dla Ubera, mógł śledzić, kogo chciał – wystarczało byle jakie uzasadnienie. W 2014 z bazy firmy wyciekły dane o 60 tys. kierowców. W tym samym roku media obiegły informację, że Uber ma dostęp do narzędzia “God View”. W widoku boga można zobaczyć wszystko – jak auta Ubera jeżdżą po mieście i gdzie są czekający ludzie. Firma chwaliła się narzędziem podczas spotkań organizowanych dla biznesowo-technologicznej śmietanki, a sprawę opisywał m.in. Forbes.

Uber zaprzecza doniesieniom byłych pracowników, choć przyznaje, że “mniej niż 10 osób” zwolniono z powodu nadużywania God View. Możliwości nadużyć nie można wykluczyć. Tym bardziej, że na inwigilację sami się godzimy – podczas ostatniej aktualizacji Ubera aplikacja prosiła o zgodę na śledzenie użytkownika jeszcze pięć minut po zakończeniu jazdy. System iOS jednak nie ma takiej możliwości, więc na sprzęcie Apple Uber prosił o zgodę na bycie lokalizowanym przez cały czas.

giphy

źródło: Dziennik Internautów

To samo rozwiązanie, które pozwala ci w stanie poimprezowym nie wpisywać adresu w aplikacji Ubera, może być też zagrożeniem dla twojej prywatności. Kiedyś, żeby zamówić sobie pizzę, trzeba było wziąć telefon i porozmawiać z prawdziwą istotą ludzką. To jest oczywiście najgorsza rzecz i chyba przede wszystkim z naszej apołecznej natury wynika popularność nie tylko serwisów […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →