Bogowie bawią się w najlepsze, a na dole business as usual. Recenzja trzeciego sezonu “Sukcesji”


19 października 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Sukcesja nie jest serialem do pokochania od pierwszych minut. Nawet od pierwszych odcinków. Jednak z każdym kolejnym zyskuje i zachwyca coraz bardziej. W trzecim sezonie historia o zdegenerowanej rodzinie Royów rozpędza się bez uprzedzenia i co najważniejsze – trzyma poziom z poprzednich serii.

Helikopter przelatuje nad bliżej nieokreśloną puszczą. Siedzący na pokładzie Logan Roy (Brian Cox) wygląda przez okno, niczym bóg doglądający dzieła swojego stworzenia. Z drugiej jednak strony wygląda tak, jakby ogrom piękna przyrody nie robił na nim żadnego wrażenia. W tym samym czasie, pewnie setki kilometrów dalej jego syn, Kendall Roy (Jeremy Strong), siedzi w wannie i próbuje zapanować nad ogarniającym go przerażeniem. Drżą mu ręce, bierze głęboki oddech. Niedługo bowiem będzie musiał stanąć oko w oko z o wiele potężniejszym od siebie przeciwnikiem. Czyli swoim ojcem.

Pierwsza scena trzeciego sezonu Sukcesji z miejsca i bez patyczkowania się ustawia nam całą narrację. A w zasadzie przypomina stary porządek i hierarchię. Mimo, iż pod koniec drugiego sezonu Kendall zbuntował się przeciw ojcu (niespodziewanie ogłosił publicznie, że Logan Roy uczestniczył w tuszowaniu spraw molestowania seksualnego podczas rejsów wycieczkowych organizowanych przez Waystar Royco) i wypowiedział mu wojnę, jego pozycja jest bardzo niepewna.

Sukcesja – sezon 3 w HBO GO już w październiku

Sukcesja 3 – ojciec kontra syn

Tak więc, trzeci sezon Sukcesji pokazuje nam próbę sił między nestorem rodu Royów, a jego synem Kendallem. Ale każdy, kto widział dwa poprzednie sezony wie, że ta próba nie może być za prosta. Pierwszy odcinek owszem, polega głównie na tasowaniu talii kart i ich rozkładaniu, ale zaraz po nim od razu, bez ostrzeżenia rusza właściwa rozgrywka. 

Kolejne epizody przyniosą następne intrygi, te nawarstwiają się, stwarzając idealne tło dla aktorskich popisów świetnej obsady serialu. Bo to, że Sukcesja jest jednym z najlepiej obsadzonych współczesnych seriali, od dawna już wiemy. Scenariusz trzeciego sezonu skupia się nie tylko na rywalizacji na najwyższym szczeblu, ale i rywalizacji między rodzeństwem. Podczas, gdy Kendall i jego siostra Siobhan (Sarah Snook) stroszą piórka i wysuwają ku sobie pierwsze działa, ich brat Roman (Kieran Culkin) cyniczne szuka w tym wszystkim najbezpieczniejszego miejsca dla siebie.

Sukcesja – sezon 3 – zwiastun

Świat zdegenerowanych elit współtworzonych przez rodzinę Royów jeszcze nigdy nie był tak wciągający, jak w tym sezonie. Zapewne duża w tym rola jak zawsze świetnych dialogów. Ważną cegiełkę do finalnego efektu dokładaję też postaci epizodyczne. Choć pojawiają się na chwilę, stanowią ciekawe wtrącenia. Na przykład portretowany przez Adriena Brody’ego jeden z udziałowców Waystar Royco czy inny zblazowany miliarder grany przez Alexandra Skarsgarda. Poznajemy go, gdy w czasie pewnej imprezy usadowiony na kanapie niczym Nergal w Uberze ubolewa nad swoim znudzeniem. Ach, ci biedni bogacze – chciałoby się westchnąć.

Na złość ojcu

Z kolei postać Kendalla Roya z trzecim sezonem przybiera coraz bardziej komiczne rysy. Niemal od początku serii czuć, że w tej historii to postać tragiczna. Tym razem Kendall próbuje stanąć w prawdzie, nie potrafi jednak stanąć w prawdzie z samym sobą. Próbuje wbić się na falę modnych, w danym momencie pasujących mu narracji, by… no właśnie – zrobić na złość ojcu?  

Kendallowi brakuje kręgosłupa moralnego, choć chciałby udawać, a może i wierzyć, że jest inaczej. Za to jego brat, jedna z najbardziej makiawelicznych i jednocześnie zabawnych postaci w scenariuszu nie udaje, że owego kręgosłupa nie ma. Roman Roy jest w tym aspekcie najbardziej szczerą i transparentną osobą w rodzinie.

I w przeciwieństwie do brata, zdaje się być wyzbyty poczucia winy. Dialogi z jego udziałem nadal niesamowicie bawią. Roman jest groteskowy i wprowadza do serialu element satyry, który jest jedyny w swoimi rodzaju.

Z przyjemnością ogląda się te próby, a raczej przymiarki do prób zniesienia króla z tronu. Naprawdę ciekawie robi się jednak wtedy, gdy bohaterowie zdają sobie sprawę, że mimo zawirowań firma musi funkcjonować tu i teraz. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Beatlesi zrobili najlepsze rzeczy, gdy zaczęli pozywać siebie nawzajem – jak mówi Kendall. Albo, jak podsumowuje w jednej ze swoich tanich gadek motywacyjnych Tom Wambsgans (świetny Matthew Macfadyen), przecież cokolwiek dzieje się tam, na górze, u bogów, u nas na dole to business as usual.

Kto tym razem pierwszy spadnie z karuzeli i najbardziej odbije sobie tyłek?

Bogowie bawią się w najlepsze, a na dole business as usual. Recenzja trzeciego sezonu "Sukcesji"

Sukcesja nie jest serialem do pokochania od pierwszych minut. Nawet od pierwszych odcinków. Jednak z każdym kolejnym zyskuje i zachwyca coraz bardziej. W trzecim sezonie historia o zdegenerowanej rodzinie Royów rozpędza się bez uprzedzenia i co najważniejsze – trzyma poziom z poprzednich serii. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →