Sonar: Każde z nas ma inny background [rozmowa]


25 października 2016

Obserwuj nas na instagramie:

Kilka dni po premierze ich debiutanckich Pętli, spotkaliśmy się z Leną Osińską i Łukaszem Stachurko, czyli dwoma czwartymi fantastycznego zespołu Sonar, żeby porozmawiać o otwarciu się, pracy koncepcyjnej i dworcu Warszawa Śródmieście. Dobra rada – zaraz po lekturze wywiadu, zalecamy włączenie Pętli. Na pętli.

Macie jakąś mądrą odpowiedź na to, jak się nagrywa płytę, która jest najczęściej słuchaną przeze mnie polską płytą w 2016 roku?

Łukasz Stachurko: O cholera, grubo… Od razu tak…?

Jak wolicie, możemy zacząć cytatem z komentarzy na Onecie: “takie se, brzmi bardzo polsko w tym złym znaczeniu, taka niemrawa i płaska produkcja, piosenki spoko, ale nic nadzwyczajnego”.

Lena Osińska: Prawie płakałam przez te komentarze (śmiech).

Łukasz: Lena dostała zakaz czytania, co czytelnicy wypisują na Onecie. Wracając do pytania…Wydaje mi się, że ta płyta musiała po prostu dojrzeć. To było kluczem do tego, żeby stała się dopracowana, całościowa i… Nic byśmy w niej nie zmieniali.

Lena: Jest dużo elementów układanki, na które trzeba było trochę poczekać. Żeby mogły się spotkać odpowiednie osoby, musiało minąć dużo czasu… Łukasz, kiedy zacząłeś robić pierwsze podkłady?

Łukasz: W zasadzie wszystko, co robiłem do tej pory, było niejako przygotowaniem do nagrania takiego albumu. Dawno temu, w 2001 roku, wraz ze znajomymi nagrałem materiał Lot76 pod szyldem Namaste – on odbił się całkiem fajnym echem, ale potem aż do Travellera z Wojtkiem jako Rysy nie wydałem żadnego pełnego krążka. Długo do Sonara dojrzewałem – musiałem spotkać Lenę, stworzyć odpowiedni band, nie rozmywać się pomiędzy gośćmi, czego próbowałem wcześniej solowo jako Sonar Soul…

sonar1_fot_filip_blank

Nawet gdzieś w info prasowym jest napisane, że Pętle to “album, który nie mógł powstać wcześniej”.

Łukasz: Robiąc muzykę, jest się jakoś osadzonym w scenie i trzyma się rękę na pulsie. Nie kopiujemy tego, co się robi zagranicą, tylko staramy się przeczuwać trendy. Dwa-trzy lata temu zaobserwowałem totalny odwrót od muzyki organicznej w stronę trapów i wszystkich jego następstw w postaci wysuszonej muzy z automatu. Zaczynając pracę nad Sonarem, miałem świadomość, że to nie jest modne, ale czułem, że ta moda w końcu nadejdzie. Chodziło o to, żeby mieć tę płytę w momencie, kiedy moda dopiero się zaczyna, a nie wtedy, kiedy jest w pełnym rozkwicie.

Lena: Swoją drogą, ja do projektu dołączyłam, kiedy podkłady były już zrobione i do tego dołożyłam jakieś swoje trzy grosze… Z wokalem te numery mocno się zmieniły.

Łukasz: Tak, to była kwestia otwarcia się. Bez Leny Sonar też miał jakąś formę, ale gdy się spotyka ludzi, trzeba im stworzyć warunki do pracy i odpowiednią atmosferę, żeby wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Żeby czuli, że to jest też ich. Lena, to jest też twój projekt, pamiętasz… (śmiech)?

Lena: Śmiejemy się z tego, bo zawsze miałam duże obawy przed współpracą i wszystko chciałam robić sama. Prowadząc kanał na YouTube, wszystko zależało ode mnie – od aranżacji po klip. Dlatego na początku mówiłam: nie wiem, co z tego wyjdzie; nie nastawiajmy się na nic…. Coś wyszło – więc fajnie.

sonar3_fot_filip_blank

Zaczynając pracę nad Sonarem, miałem świadomość, że to nie jest modne, ale czułem, że ta moda w końcu nadejdzie. Chodziło o to, żeby mieć tę płytę w momencie, kiedy moda dopiero się zaczyna, a nie wtedy, kiedy jest w pełnym rozkwicie.

Kiedy zatem wykrystalizowała się ostateczna idea Sonara?

Łukasz: W chwili, gdy pojawiła się Lena. To ona nadała temu popowy pierwiastek i sprawiła, że to są jednak piosenki. Wcześniej, gdy długi czas grałem z Rafałem [Dutkiewiczem, perkusistą Sonara – przyp. red.], zespół szedł bardziej w jazzową stronę, chociaż też miał potencjał koncertowy.

Lena: Z Łukaszem poznaliśmy się w listopadzie zeszłego roku, po czym wymyśliłam melodię do “Vagi” i niedługo później odbyło się spotkanie. Łukasz wszedł z poważną miną i powiedział…

Łukasz: …było aż tak oficjalnie …?

Lena: …”Chcielibyśmy założyć zespół”!

Łukasz: Widziałem, jak się cieszyłaś!

Łatwo było przekonać Groha, żeby wydał pierwszy w historii wytwórni w pełni polskojęzyczny album?

Lena: Stanął za tym murem.

Łukasz: Podejrzewam, że został kupiony tym, że Sonar jest turbo w stylistyce UKM i odwołuje się do wszystkiego, co w tym labelu, który wywodzi się z abstract hip-hopu i elektroniki, zawsze było. – Groh, no, nie świruj, przecież to jest dokładnie UKM (śmiech). Szybko uwierzył w ten projekt – zresztą też miał swój udział w tym, że Sonar ma taki, a nie inny skład. To dzięki niemu poznałem Lenę.

Lena: Groh napisał do mnie rok temu, kiedy jeszcze nawet nie wiedziałam o istnieniu UKM! Do niedawna zupełnie nie siedziałam w polskiej muzie.

sonar5_fot_pawel_zanio_solovsky

Zebraliście na Pętlach spore grono muzyków…

Łukasz: Zgadza się, ale ich rola jest ściśle określona. Uwielbiam pracować z muzykami, ale wyleczyłem się z nagrywania wszystkiego od wszystkich i późniejszego mielenia tego. Teraz jest w tym więcej koncepcyjnej pracy; wiemy, jaką konstrukcję mają mieć poszczególne utwory. Nie ma w tym aż tyle przypadku.

Lena: Ciekawe jest to, że każde z nas ma inny background. Rafał i Artur [Bogusławski, pianista Sonar – przyp. red.] są po szkole jazzowej, ja – po klasycznej…

Łukasz: …a ja bez szkoły (śmiech).

Lena: To się składa w fajną całość.

Jak już otworzyliśmy książeczkę – dlaczego sesję zdjęciową do płyty zrobiliście akurat na dworcu Warszawa Śródmieście?

Lena: To jest moja stacja. Dzień w dzień na niej jestem – i tak od gimnazjum.

Łukasz: Samą przestrzeń zasugerowałem ja, bo pasjonuję się architekturą i wiem, że to jest świetny dworzec. Pełna koncepcja okładki wyszła natomiast od Mirona Chomackiego, który stoi też za klipem do “Kilku Wspomnień” i z którym chcemy dalej współpracować na polu wizualnym. Ja podrzuciłem mu tylko jedną wizję: żeby na okładce Lena była, ale żeby – paradoksalnie – też jej na niej nie było. Żeby to nie było zbyt błahe, zdjęcia zostały zrobione średnim formatem i nie poddano ich żadnej edycji – dlatego kolorystyka frontu i tylnej okładki jest inna. Surówka, prosto ze skanu.

Lena: Teraz przyjemniej mi się stoi na tym dworcu.

Łukasz: Tak, zrobiliśmy to dla Leny.

Lena: Opóźnienie pociągu, pół godziny… Zima idzie, będzie jeszcze gorzej.

Sprawdź także:
Kroki debiutują. “To dla nas ważny rok”

Kilka dni po premierze ich debiutanckich Pętli, spotkaliśmy się z Leną Osińską i Łukaszem Stachurko, czyli dwoma czwartymi fantastycznego zespołu Sonar, żeby porozmawiać o otwarciu się, pracy koncepcyjnej i dworcu Warszawa Śródmieście. Dobra rada – zaraz po lekturze wywiadu, zalecamy włączenie Pętli. Na pętli. Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →