Sierpień 2024 w polskich kinach. Na co warto się wybrać?
Obserwuj nas na instagramie:
Mocny polski akcent w Hollywood, groźny kosmos, kulturystyka, mroczny superbohater i skromny listonosz. W sierpniu warto wybrać się do kina!
Mocny kinowy sierpień
Połowa wakacji minęła, w międzyczasie spotkało nas kilka filmowych zachwytów, ale też zawodów, ale rodzimi dystrybutorzy nie zwalniają tempa i szykują absolutnie wybuchowy kinowy sierpień. Prezentujemy siedem różnej maści produkcji, które naszym zdaniem mają szansę zawojować wyobraźnię polskich widzek i widzów.
Czytaj też: Zgniłe dwudziestki. 7 filmów z 2004 roku, które bardzo źle się zestarzały
Love Lies Bleeding
reż. Rose Glass
premiera: 2 sierpnia
Weronika Tofilska nie zwalnia tempa i po fantastycznie prowokującym do dyskusji Reniferku atakuje tym razem polskie kina stylizowaną na B-klasowy czarny kryminał opowieścią o dwóch zakochanych w sobie dziewczynach, które wplątują się w przedziwną intrygę z udziałem ojca jednej z nich. Polka tym razem nie reżyserowała, lecz współtworzyła wraz z Rose Glass (horror Saint Maud) scenariusz, nie zmienia to jednak faktu, że miała duży wpływ na dramaturgiczną i emocjonalną stronę filmu. I właśnie scenariusz jest najbardziej wychwalany w przewijających się w sieci recenzjach oraz opiniach. Na ekranie mamy końcówkę lat 80., małomiasteczkowe fantazje zderzają się z obojętnym wielkim światem (jedna z postaci jest aspirującą kulturystką), a na pierwszym planie lesbijski romans, stylizowana przemoc oraz odmieniany przez rozmaite przypadki wątek kobiecej cielesności. Trudno stwierdzić, co z tego wyjdzie, ale brzmi ciekawie.
Pułapka
reż. M. Night Shyamalan
premiera: 2 sierpnia
Do polskich kin wraca również M. Night Shyamalan. Niegdysiejszy mistrz zwrotów akcji, które wywracały fabuły do góry nogami, dokładając do nich zarazem nowe poziomy znaczeniowe, jest ostatnio w nierównej formie. Jednak Pułapka z Joshem Hartnettem w roli głównej wydaje się być jego najciekawszym projektem od dawna. Z jednej strony dlatego, że scenariusz nie wydaje się zawierać elementów nadprzyrodzonych, których reżyser często nie potrafił okiełznać. Z drugiej ze względu na stosunkowo proste i otwierające ogrom możliwości założenie wyjściowe: ojciec wybiera się z córką na koncert jej idolki, lecz zupełnym przypadkiem odkrywa, że całe wydarzenie jest przemyślaną pod każdym względem policyjną pułapką na brutalnego seryjnego mordercę, którego tożsamości nikt nie zna. Cały trick polega na tym, że on jest tym mordercą, musi więc znaleźć drogę wyjścia, nie ryzykując życia córki i nie ujawniając swojego sekretu.
Motocykliści
reż. Jeff Nichols
premiera: 9 sierpnia
Innym mistrzem, z którego wyobraźnią będą mogli ponownie zmierzyć się rodzimi widzowie, jest Jeff Nichols, niezależny twórca, który jak nikt inny opowiada o znojach i radościach życia na amerykańskim południu. I za każdym razem znajduje sposób, by przełożyć bardzo konkretne pod kątem obyczajowym bądź kulturowym emocje na uniwersalny język zrozumiały w każdym zakątku globu. Motocykliści zapowiadają się na coś trochę innego, bo film opowiada o klubie motocyklowym, którego członkowie (grani przez aktorów takiej klasy jak Austin „Elvis” Butler i Tom Hardy) szukają przejawów wolności, przyjaźni i niezależności w Stanach Zjednoczonych drugiej połowy lat 60. XX wieku. Jeśli zwiastuny i dobiegające zza oceanu recenzje nie kłamią, czeka nas trochę brutalna, trochę melancholijna, trochę zaangażowana społecznie opowieść o ludziach, którzy nie zamierzają zmienić myślenia o świecie, dopóki świat nie zrobi tego za nich.
Obcy: Romulus
reż. Fede Álvarez
premiera: 14 sierpnia
To będzie albo jeden z największych hitów albo najgorszych kitów 2024 roku. Nie ma po prostu innej możliwości. Osadzony między wydarzeniami z Obcego 8. pasażera „Nostromo” i Obcych – decydującego starcia, film Álvareza budzi ogromne oczekiwania, bo reżyser Martwego zła i Nie oddychaj udowodnił wiele razy, że czuje się znakomicie zarówno w klaustrofobicznym survivalu, jak i obrazowym kinie grozy. Uniwersum Obcego potrzebuje w dzisiejszych czasach czegoś, co faktycznie zaskoczy publiczność, tak jak pierwsze filmy o trudnych do wykończenia stworach zaskakiwały widzów prawie pół wieku temu. Fabuła zdaje się być dosyć pretekstowa – grupa młodych kosmicznych kolonistów przybywa na zniszczoną stację kosmiczną i odkrywa żywy koszmar – ale w rękach zdolnego i świetnie operującego stroną wizualną reżysera może stać się fundamentem jednego z najlepszych kosmicznych survivalów współczesnego kina.
Ja, kapitan
reż. Matteo Garrone
premiera: 16 sierpnia
Do polskich kin trafi w końcu po ponad roku od międzynarodowej premiery fenomenalne kino imigranckie jednego z najciekawszych współczesnych włoskich reżyserów. Garrone opowiada o dwóch senegalskich chłopakach, którzy wyruszają spełniać europejskie marzenia, jednak ich przygoda zamienia się szybko w gehennę. Reżyser korzysta z różnych środków i gatunków – Ja, kapitan bywa chwilami brutalnie dosłowny, a chwilami ma elementy realizmu magicznego, nie wspominając już nawet o wizualnych i fabularnych odniesieniach do homerowskiej Odysei, ale to wszystko spina się doskonale w jedną całość – żeby zanurzyć międzynarodowego widza w na poły koszmarnym, na poły koszmarnie pięknym doświadczeniu naiwnych protagonistów. Oglądamy oczywiście Ja, kapitan bezpiecznie, bo ryzykujemy jedynie własnymi emocjami, ale ta nakręcona w prawdziwych afrykańskich lokacjach podróż ma niezwykłą filmową moc.
Kruk
reż. Rupert Sanders
premiera: 23 sierpnia
Remake osadzonego mocno w stylistyce wczesnych lat 90. filmu, który mimo ciekawej fabuły zasłynął przede wszystkim tragicznym wypadkiem na planie i śmiercią Brandona Lee. Czy to może się udać? Wierzymy, że tak, między innymi ze względu na reżysera, Ruperta Sandersa, który nakręcił stylowe filmy Królewna Śnieżka i Łowca oraz aktorski Ghost in the Shell. Nowy Kruk potrzebuje przede wszystkim wyjątkowego stylu. Historia zamordowanego mężczyzny, który zostaje przywrócony do życia, by zemścić się za śmierć swej dziewczyny (zamordowanej wraz z nim), czarowała trzydzieści lat temu gotycką wizją Alexa Proyasa, który zbudował na ekranie własną wersję mrocznego kina superbohaterskiego. Sądząc ze zwiastunów, nowy Kruk jest znacznie bardziej dosłowny fabularnie, lecz zarazem szalenie stylowy, również w scenach przemocy. Jeśli wizja Sandersa się sprawdzi, czeka nas w kinach istna audiowizualna uczta.
Wróbel
reż. Tomasz Gąssowski
premiera: 23 sierpnia
Finiszujemy zapowiadającym się ciekawie skromnym polskim filmem o skromnym listonoszu, który próbuje – oczywiście w skromnym stylu – radzić sobie z życiowymi perturbacjami. Jedną z nich jest pojawienie się na (romantycznym) horyzoncie atrakcyjnej sąsiadki, która może – ale nie musi – zaoferować coś, czego naszemu bohaterowi brakuje. Drugą staje się osoba dziadka, którego Wróbel nie miał okazji nigdy poznać, a który wymaga opieki. W roli tytułowej Jacek Borusiński, mimo dość pokaźnej filmografii nadal znany nade wszystko ze skeczy Mumio. Na drugim planie niemający słabszych ról Krzysztof Stroiński (w roli dziadka) oraz Piotr Rogucki (znany wciąż najbardziej jako muzyk), który wcielił się w lokalnego biznesmena. Gdy polscy filmowcy nie próbują wprowadzać widza w stan depresji, ale wolą ukazywać życie na prowincji przez pryzmat słodko-gorzkich refleksji i ironicznego humoru, powstają naprawdę dobre filmy.
Mocny polski akcent w Hollywood, groźny kosmos, kulturystyka, mroczny superbohater i skromny listonosz. W sierpniu warto wybrać się do kina! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Mocny kinowy sierpień Połowa […]
Obserwuj nas na instagramie: