Przyszłe klasyki. Oto filmy, które mają szansę stać się kiedyś kultowe
Obserwuj nas na instagramie:
Zgadujemy: które z nowszych filmów mają szansę zyskać status kultowych?
Kultowości nie da się przewidzieć, ale mamy przeczucie
Mimo iż z perspektywy czasu wiemy, że Matrix naznaczył kino na wiele różnych sposobów i wpłynął na wielu przyszłych reżyserów, prawda jest taka, że gdy film Wachowskich trafił w marcu 1999 r. na ekrany amerykańskich kin, niewielu podejrzewało, że ma do czynienia z produkcją, która dwadzieścia parę lat później będzie synonimem kultowości. Wszyscy byli zaaferowani zbliżającą się premierą Gwiezdnych wojen: Części I – Mrocznego widma oraz zapowiedziami Toy Story 2 czy Oczy szeroko zamkniętych zmarłego niedawno Stanleya Kubricka. Nie da się bowiem przewidzieć filmowej kultowości, nie można jej zaplanować. Czy za dwadzieścia parę lat, dajmy na to w 2050 r., kino będzie miało wciąż taką samą moc sprawczą jak dziś? Czy będziemy oglądać filmy tak samo i w podobnych warunkach? Nikt tego nie wie, postanowiliśmy jednak zabawić się w zgadywankę, które z nowszych filmów mają szansę zyskać wówczas status kultowych. Zgadzacie się z naszym wyborem?
Wszystko wszędzie naraz (2022), reż. Daniel Kwan, Daniel Scheinert
Najmocniejszy dziś pretendent do miana przyszłego filmu kultowego wyrobił sobie tę reputację na długo przed oscarowym sukcesem. Wszystko wszędzie naraz sprawdza się świetnie zarówno jako szalenie oryginalny film z faktycznie ważnym przesłaniem („Bądźmy dla siebie dobrzy” dawno nie brzmiało w kinach tak mocno), jak i przysłowiowa jazda bez trzymanki, którą można obejrzeć dla anarchistycznej rozrywki. Mieszkająca w Ameryce rodzina azjatyckich imigrantów odkrywa istnienie multiwersum pełnego mniej lub bardziej odległych charakterologicznie i wizualnie wersji każdego człowieka. Kino pełne pamiętnych scen (walki z półnagimi ochroniarzami w slow-motion), kreatywnych odniesień do kultury masowej (od 2001: Odysei kosmicznej po Ratatuja) i zwariowanej energii, która – podobnie zresztą jak w poprzednim filmie reżyserów, Człowieku-scyzoryku – chwilami dosłownie rozsadza ekran.
Mad Max: Na drodze gniewu (2014), reż. George Miller
W zestawieniu skupiamy się na filmach nowszych, które dopiero okrzepną w kulturze masowej, jednak postanowiliśmy zrobić wyjątek dla Na drodze gniewu. Jesteśmy bowiem przekonani, iż utrzyma nadany mu już status kultowości przez dekady. Dobiegający siedemdziesiątki reżyser nakręcił kino akcji, które jeszcze długo będzie wyznacznikiem tego, jak należy kręcić kino akcji. I uzupełnił pędzącą na złamanie karku akcję autentycznie emocjonującą fabułą, w ramach której ciemiężone przez post-apokaliptycznego dyktatora kobiety uciekają przez zdradziecką pustynię przed bandą psychopatów oraz wykolejeńców rodem z surrealistycznego koszmaru. „Szalony” Max jest chwilami tylko atrakcyjnym tłem dla historii zdesperowanej Furiosy, lecz nikomu to nie przeszkadza. Na drodze gniewu brzmi i wygląda tak fenomenalnie, że po zakończeniu seansu od razu chce się wrócić przed ekran na kolejną intensywną przejażdżkę.
Moje magiczne Encanto (2021), reż. Jared Bush, Byron Howard
Nie wiemy, czy Moje magiczne Encanto będzie cieszyło się za kilka dekad taką samą sławą jak Piękna i Bestia czy Król Lew, ale uważamy, że opowieść o roztańczonej i rozśpiewanej rodzinie Madrigalów ma ku temu największe szanse spośród najnowszych animacji Disneya. Z jednej strony ze względu na przebojową stronę muzyczną i wpadające w ucho piosenki Lin-Manuela Mirandy, które stały się błyskawicznie częścią kultury masowej (zarówno soundtrack, jak i szlagier Nie mówimy o Brunie biły rekordy popularności). Z drugiej zaś za sprawą ustawienia w centrum akcji wielopokoleniowej latynoamerykańskiej rodziny, wpisując się mocno w coraz bardziej widoczny – i chwalebny – trend ukazywania lekceważonych wcześniej mniejszości w zupełnie innym filmowym świetle. Film mieni się tysiącami kolorów, czaruje skoczną muzyką, wartką akcją, magicznym realizmem i snuje ciekawe refleksje na temat rodzinnych wartości.
Czytaj też: Te filmy powinny być primaaprilisowym żartem. Niestety nie są
Diuna (2021), reż. Denis Villeneuve
W przypadku artystycznego blockbustera Villeneuve’a bardzo dużo zależy od tego, jak zostanie przyjęta część druga, której premierę zapowiedziano na jesień 2023 roku, a także jak – i czy w ogóle – dalej będzie rozwijane to filmowe uniwersum. Wszyscy doskonale wiemy, że nieudane kontynuacje są w stanie nadszarpnąć renomę nawet najbardziej kultowych filmów (tak, mowa o sequelach Matrixa). A przecież część pierwsza była wyłącznie efektownym wprowadzeniem, przystawką do głównego dania, w ramach którego Paul Atryda połączy siły z Fremenami i stawi czoła cesarzowi Shaddamowi IV. Na tę chwilę jesteśmy jednak optymistami i wierzymy, że opowieść o walce niejednoznacznych moralnie bohaterów oraz złoczyńców Diuny o władzę na pełnej pułapek planecie będzie jeszcze długo fascynować całe pokolenia. Zarówno świetnym aktorstwem i rozwojem psychologicznym postaci, jak i fenomenalnym światotwórstwem.
RRR (2022), reż. S. S. Rajamouli
Nie bez powodu skupialiśmy się do tej pory na produkcjach amerykańskich. Bo mimo że świat kina coraz bardziej się globalizuje, zaś widzowie otwierają się na filmowe opowieści z kultur nieanglojęzycznych, amerykańskie studia jeszcze długo będą rządzić masową wyobraźnią. Tym większy sukces RRR, efekciarskiego kina akcji z Indii, które zachwyciło cały świat mieszanką filmowych gatunków (od kina wojennego po komedię romantyczną), humoru, walk, emocji, realizacyjnych fajerwerków i historycznej fantazji. Osadzona w latach 20. XX wieku opowieść o walce dwóch rewolucjonistów z brytyjskim ciemiężycielem to kino, którego nie da się opisać słowami, ale które mimo to osiągnęło komercyjny i oscarowy (w tym roku nagrodzono utwór Naatu Naatu) sukces. Jeśli jakiś film z zestawienia zasługuje oprócz Wszystko wszędzie naraz na miano kultowego, jest to właśnie niedorzeczne, ale na swój sposób urzekające RRR.
Parasite (2019), reż. Bong Joon-ho
A skoro mowa o oscarowych sukcesach nieanglojęzycznych produkcji, uważamy – jak wielu innych – że historyczny tryumf Parasite’a (był to pierwszy nieanglojęzyczny film nagrodzony w kategorii „Najlepszy film roku”) jest idealną podstawą do długowieczności w pamięci oraz wyobraźni widzów. Natomiast Nagroda Akademii była tylko i wyłącznie postawieniem kropki nad „i”, bo Parasite zdążył już wcześniej wywołać tysiące dyskusji na temat kapitalistycznych nierówności oraz klasowych konfliktów. Opowieść o biednej południowokoreańskiej rodzinie, która „przejmuje” życie i dom znacznie zamożniejszej familii, nie wybrzmiała w Polsce aż tak mocno, jednak na świecie – zwłaszcza w państwach opartych na mniej lub bardziej toksycznych systemach klasowych – widzowie pokochali jej moralną i emocjonalną złożoność, jak również bardzo niejednoznaczny wydźwięk. Jest to też zdecydowanie film wymagający wielu seansów.
Na rauszu (2020), reż. Thomas Vinterberg
Na koniec zostawiliśmy kolejną produkcję nieanglojęzyczną z ostatnich lat, która opowiadając historię osadzoną w konkretnej kulturze (rozgrywa się w środowisku duńskich nauczycieli), odnosi się do kwestii uniwersalnych, z którymi utożsamić się może dosłownie każdy z widzów. Głównymi bohaterami są wypaleni zawodowo przyjaciele, którzy nie potrafią wskrzesić ani w sobie, ani w uczniach pasji do chodzenia do szkoły. W trakcie czterdziestych urodzin jednego z nich postanawiają wypróbować w praktyce teorię mówiącą, że permanentne utrzymywanie poziomu 0,5 promilu alkoholu we krwi skutkuje lepszym i pełniejszym funkcjonowaniem w społeczeństwie oraz ogólną poprawą podejścia do życia. Film raz jest komedią, raz tragedią, bywa też romansem, dreszczowcem i kinem młodzieżowym. Nie ocenia jednak tego, co dzieje się z poszczególnymi postaciami – pozostawia wyciągnięcie refleksji widzowi.
Zgadujemy: które z nowszych filmów mają szansę zyskać status kultowych? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Kultowości nie da się przewidzieć, ale mamy przeczucie Mimo iż z perspektywy czasu wiemy, […]
Obserwuj nas na instagramie: