Nikt nas nie irytuje tak, jak te postaci z seriali. Ale mimo to je kochamy
Obserwuj nas na instagramie:
Tym bohaterom można zarzucić wiele – ale na pewno nie to, że są jednowymiarowi.
Nie możemy ich zdzierżyć, ale nas fascynują
Seriale oferują tak szeroką gamę interesujących postaci, że dość łatwo jest sporządzić listę najbardziej fascynujących, odrzucających, złożonych. Co jednak z postaciami, które są niezwykle irytujące, których zachowania nie możemy chwilami zdzierżyć, ale które nas w taki czy inny sposób fascynują? Z takimi, którym wybaczamy wiele, bo gdy przychodzi co do czego, wprowadzają do danego serialu koloryt lub wątki wynoszące go na wyższy poziom? Przyglądamy się siódemce takich postaci.
Tanya McQuoid, Biały Lotos
Bogata, naiwna, zblazowana, samotna, apodyktyczna, ekspansywna, tragikomiczna, zagubiona w otaczającej ją rzeczywistości. Tanya stanowi kwintesencję gorzkiej satyry wypełniającej oba sezony Białego Lotosu. Bywa niemożliwie zabawna i poruszająca, gdy jej oczekiwania zderzają się z zewnętrznym światem, bywa także diabelnie toksyczna, gdy depcze marzenia innych osób, ponieważ nie pokrywają się z jej kaprysami. W pierwszej odsłonie leci do raju, by efektownie pożegnać zmarłą matkę, która zamieniła jej życie w emocjonalne piekło. W drugiej wybiera się z mężem do innego raju, by przeżyć emocjonującą przygodę. Oba te wyjazdy pokazują jednak, że Tanya jest skazana na bycie sobą i wieczne poszukiwanie szczęścia nie tam, gdzie powinna. Aktorka Jennifer Coolidge zagrała wiele irytująco ciekawych postaci, choćby matkę Stiflera w serii American Pie i agentkę Joeya w spin-offie Przyjaciół, lecz Biały Lotos to jej opus magnum.
Ted Mosby, Jak poznałem waszą matkę
Dla jednych pokoleniowy odpowiednik Rossa Gellera z Przyjaciół, dla innych uroczy romantyk z wyboru. Ted Mosby stał się w trakcie dziewięciu sezonów emisji Jak poznałem waszą matkę jedną z najbardziej rozpoznawalnych serialowych postaci XXI wieku. Choć jednak zwykło się wieszać psy na szowinistycznym i szaleńczo rozwiązłym Barneyu, prawda jest taka, że właśnie Ted okazał się wielokrotnie znacznie bardziej irytującym bohaterem. Powód jest prosty: jego trwające latami poszukiwania idealnej dziewczyny przekraczają często granice toksyczności, a Ted albo pomiata kochającymi go kobietami (z jedną zrywa dwukrotnie w czasie jej urodzin), albo nimi manipuluje (nakłania do przeprowadzki do Nowego Jorku, próbuje odbijać w trakcie wesela), albo po prostu nie liczy się z nikim, „romantycznie walcząc” o osiągnięcie osobistego spełnienia. Mimo to Ted ma w sobie tyle uroku, że wybaczamy mu, oglądając dalej te podboje.
Beth Harmon, Gambit królowej
Klasyczny przykład głównej postaci, której obecność musi wywoływać gamę emocji – często skrajnych – by przykuwać uwagę widzów do ekranu. Beth nie miała łatwego dzieciństwa, a jej pobyt w sierocińcu sprawił, że nie tylko zakochała się szachach, ale też uzależniła od leków. Postać została poprowadzona w taki sposób, że za każdym razem, gdy udaje jej się utrzeć nosa męskiemu graczowi lub postawić na swoim w walce z bezdusznym systemem, odczuwamy dużą satysfakcję. I zapominamy wszelkie momenty irytacji i zgrzytania zębami, gdy dziewczyna zaprzepaszcza w idiotyczny sposób jakąś szansę lub wykazuje się ogromną emocjonalną niedojrzałością. Beth jest mistrzynią szachowych pojedynków i wiemy, że miała w życiu pod górkę, zatem rozumiemy do pewnego stopnia jej zachowanie i huśtawki nastrojów. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno docenić ją jako osobę. Scenariuszowy majstersztyk.
Cassie Howard, Euforia
W zestawieniu mogłaby znaleźć się połowa obsady Euforii, bo serial został skonstruowany oraz zagrany tak, iż nasza opinia względem konkretnych postaci zmienia się z odcinka na odcinek. A czasem nawet ze sceny na scenę. Dzieje się tak dlatego, że twórcom i aktorom udało się wszystkich znakomicie pogłębić psychologicznie. Wybraliśmy Cassie nie dlatego, że pół internetu wydaje się jej nienawidzić, ale z tego względu, że w pierwszym sezonie dostarczyła najwięcej trudnych emocji. Od wywołujących wściekłość emocjonalnych zdrad i przedkładania zdania mężczyzn ponad wszystko inne, po emocjonalną kruchość dziewczyny i jej traumatyczny finał. Cassie to jeden z ciekawszych ostatnio przykładów postaci, którą da się dobrze zrozumieć, ale z którą nie można by się raczej zaprzyjaźnić w prawdziwym życiu. I być może to sprawia, że wywołuje takie emocje. Inna sprawa, że w sezonie drugim Cassie stała się jeszcze bardziej irytująca…
Tracy Jordan, 30 Rockefeller Plaza
Zmieniamy klimat na bardziej komediowy, by wspomnieć jedną z bardziej irytujących postaci telewizyjnych XXI wieku. Tracy to obrzydliwie bogaty i koszmarnie rozkojarzony gwiazdor filmowy, którego ekscentryczne kaprysy, paranoiczne ekscesy i nieprzewidywalność w każdym aspekcie życia dają ostro w kość – i twórcom, i obsadzie programu komediowego, którego kulisy serial prezentuje. Tracy zachowuje się jak prima donna, traktuje innych jak śmieci, zaś jego ekranową popularność trudno czasami zrozumieć. Jest jednak w swej życiowej nieporadności tak pocieszny, że trudno go w pewnym momencie nie polubić. Tak, to bufon, który burzy pracę innych, tak, nie ma pojęcia o regułach gramatyki i poczuciu humoru. Lecz jednocześnie potrafi być dobrym przyjacielem i nierzadko ratuje sytuację swoimi absurdalnymi pomysłami. A jego historia (choćby fakt, iż jest prawdopodobnie potomkiem Thomasa Jeffersona) potrafi wciągać.
Andy Bernard, Biuro (wersja amerykańska)
Mimo że doczekaliśmy się niedawno nadwiślańskiej edycji Biura, a wersja brytyjska jest wciąż uznawana przez wielu za najlepszą, amerykański serial ma bodaj najwięcej atutów, wliczając Andy’ego Bernarda, który w interpretacji Eda Helmsa stał się bodaj najczęściej krytykowaną postacią całego serialu. Arogancki, bufonowaty, dwulicowy, manipulatorski, a jednocześnie zaskakująco nieudolny Andy spróbuje wszystkiego, żeby dopiąć swego i dowalić innym pracownikom. Ale w przeciwieństwie do równie nienawidzonego Dwighta, Andy jest jednocześnie ekstremalnie samolubny i zdaje się nie mieć szacunku dla nikogo. Co zatem sprawia, że wylądował w tym zestawieniu? Odpowiedź jest prosta: Ed Helms. Mimo że aktor odgrywa niejako wariację roli, z której zasłynął w różnych projektach kinowych, jest w tym tak zabawny, tak konsekwentny, tak umiejętnie balansuje na granicy przesady, że ogląda się go z przyjemnością. O ile w kontekście obserwowania Andy’ego można mówić o przyjemności…
Rory Gilmore, Kochane kłopoty
Być może najmniej oczywisty wybór zestawienia, ale choć Rory jest zawsze wspominana jako dobra dziewczyna, która stara się kształtować swą tożsamość w oparciu o karty, które rozdało jej życie, prawda jest taka, że dojrzewająca nastolatka potrafi być arogancka, pretensjonalna, zazdrosna, nawet toksyczna, zaś jej pasywno-agresywne zachowania i ataki doprowadzają do wielu bolesnych sytuacji. Dzięki temu Rory stała się oczywiście ciekawsza i bardziej „ludzka”, niż gdyby była jednoznaczna i przewidywalna, lecz nie zmienia to faktu, że chyba każdy, kto oglądał Kochane kłopoty, miał przynajmniej raz na jakiś czas problem z tym, co i jak Rory robi.
Tym bohaterom można zarzucić wiele – ale na pewno nie to, że są jednowymiarowi. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Nie możemy ich zdzierżyć, ale nas fascynują Seriale oferują tak […]
Obserwuj nas na instagramie: