Moje Rytmy #58: Janek Szynal wspomina czasy młodzieńczej beztroski
Obserwuj nas na instagramie:
Janek Szynal idzie w ślady Maty i w swoim najnowszym singlu Maraton stawia na szczerość, autentyczność i prostotę przekazu. A o tym, skąd taka inspiracja, opowiedział nam w ramach cyklu Moje Rytmy.
Janek Szynal – nie przegapcie tego wschodzącego debiutu!
Janek Szynal to nowa postać na polskiej scenie muzycznej, choć już teraz zapowiada się jako intrygujący i warty obserwowania debiut. Jego ostatni singiel, Rakieta, szturmem podbił nasze podsumowanie najlepszych utworów POP 2021 roku, a Janek ani nie myśli osiadać na laurach i w nowy rok wchodzi ze swoją kolejną muzyczną odsłoną.
Zobacz również: Rytmy Roku 2021: oto najlepsze piosenki roku POP!
Janek Szynal i jego krakowski Maraton
Świeżutki singiel Janka Szynala – Maraton to ubrane w dźwięki barwne wspominania z czasów, gdy artysta wyleciał z rodzinnego gniazda i wraz z kolegami z zespołu zamieszkał w Krakowie przy ulicy Armii Krajowej. Jego historia o tęsknocie za tamtym czasem wypełniona jest niewinną, młodzieńczą beztroską, szaleństwem i tytułowymi długimi, nocnymi Maratonami. Sam autor tekstu pisze o swoim najnowszym utworze:
Ten singiel ma dla mnie zdecydowanie największe znaczenie. Opisuje w 100%, co naprawdę miało miejsce na przełomie 2019 i 2020 roku. Wraz z kumplami zamieszkaliśmy w Krakowie na ulicy Armii Krajowej. Codziennie rano wychodziliśmy wszyscy na balkon przed zajęciami, na kawę i papierosa. Po skończonych zajęciach, robiliśmy tak zwane “nocne maratony” zwiedzając miasto. Najśmieszniejsze było to, że wychodziliśmy razem, a zdarzało się, że wracaliśmy osobno. W tym numerze wyrażam szczerą tęsknotę za tymi pięknymi czasami, w których to czterej kumple przeżyli chyba najlepsze i najbardziej intensywne pół roku w swoim życiu. I to właśnie starałem się wyrazić w tekście. “Tęsknię za Wami, za balkonami i za Krajową, która była jak dom”. Wierzę, że jeszcze kiedyś się tam spotkamy Panowie!
#MojeRytmy: Janek Szynal – wywiad
Zanim jednak doczekamy się debiutu Janka Szynala, warto poznać tego wschodzącego artystę nieco bliżej. Co lubi, a co go wkurza? Jakie utwory i albumy mają dla niego szczególne znaczenie, a czego nie może już słuchać? W jaką postać z filmu chciałby się wcielić i czyj koncert wspomina najlepiej? Na te i kilka innych pytań Janek odpowiedział w ramach kolejnej odsłony cyklu Moje Rytmy!
Utwór, od którego wszystko się zaczęło
Janek Szynal: Yesterday – to chyba dzięki niemu odkryłem w sobie wrażliwość muzyczną. Gdy po raz pierwszy usłyszałem na lekcji angielskiego tę soft rockową balladę miałem 8 albo 9 lat. Myślałem, że to będzie zwykła, monotonna lekcja, taka jak zazwyczaj, lecz okazała się lekcją na całe życie. Pamiętam do dziś, że po wysłuchaniu całości niespodziewanie po moim policzku spływała łza.
Album, który zmienił moje życie
Janek Szynal: Może nie zmienił mojego życia, ale na pewno gdy go słucham – czuję się sobą, totalnie wtedy odpływam do swojego świata. Niektórzy ludzie coraz bardziej na siłę próbują się idealizować, udawać kogoś, kim nie są. Może pora na trochę więcej odważnego i prostego przekazu? Nie bójmy się spojrzeć prawdzie w oczy, jak zrobił to np. Mata, wydając swoje 100 dni do matury. Szanuję.
Płyta, której kiedyś nie lubiłem, ale doceniłem ją po latach
Janek Szynal: A king of magic – nie przekonywała mnie jakoś ta płyta. Miałem z 10 lat, kiedy mój tatko włączył gramofon i odpalił winyl Queen. Niezbyt kumałem wtedy, o czym Freddie śpiewa. Parę lat później wróciłem do tego albumu i analizując tekst Who wants to live forever, połączyłem wszystkie kropki. Słuchając tego numeru, zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jestem na ich koncercie, odjechanym koncercie, tym na Wembley w 1985 roku.
Utwór, którego nie chcę już więcej słyszeć
Janek Szynal: Czasem, jak słucham radia w samochodzie, to przełączam numer lato (pocałuj mnie). Absolutnie nie mój klimat.
Album, którego słucham najczęściej
Janek Szynal: Mam kilka ulubionych. Ciężki wybór. Ale od 2020, kiedy wyszło After Hours – słucham go na repeacie. Nie byłem jakoś nigdy wielkim fanem The Weeknda, właśnie do momentu pojawienia się tego albumu. Chyba najbardziej urzekło mnie w nim… całość mnie urzekła! Jakbym miał wybierać najlepszy singiel z tej płyty, to zdecydowanie Save your tears. Numer synth-popowy z charakterystycznym groovem bassu, prostym beatem, cudną harmonią i tą fantastyczną melodią. Absolutnie wszystko się tam zgadza. Miał być tylko jeden, ale są dwa pierwsze miejsca ex aequo. Wiped Out! od The Neighbourhood. Niektórych albumów nie trzeba przedstawiać, wystarczy przesłuchać. Polecam. Dobra, idźmy dalej.
Moje muzyczne guilty pleasures
Janek Szynal: Young Leosia ;—-)
Najlepszy koncert, na którym byłem
Janek Szynal: Najlepszy? Chyba koncert Maty w krakowskim Studiu. Wybraliśmy się ze znajomymi, pamiętam, że dość mocno daliśmy wtedy w palnik. Tak zwany “krakowski standard”. Sentyment do tego miejsca mam do dzisiaj. Jak już wypuścimy płytę, to tam właśnie chciałbym zagrać swój pierwszy koncert promujący album, który na pewno w dużej mierze będzie nawiązywał do różnych, znanych mi krakowskich miejsc!
Film, który każę obejrzeć moim dzieciom
Janek Szynal: Uwielbiam kino. Incepcja to film, który nie tylko poleciłbym swoim dzieciom, ale każdemu, kto będzie czytał ten artykuł.
Film, w którym chciałbym wystąpić jako postać
Janek Szynal: Jumper. Na maxa chciałbym wcielić się w postać głównego bohatera i spełnić swoje marzenie z dzieciństwa, czyli teleportować się w różne miejsca. Jakież to by było piękne! Czaicie?!
Popkulturowe zjawisko, które lubię trochę za bardzo
Janek Szynal: Cytując tekst mojej najnowszej piosenki, tęsknię za tym luzackim okresem, kiedy to wieczorami z ziomami szwendaliśmy się po krakowskich ulicach. Uwielbiałem te nasze wędrówki.
Janek Szynal idzie w ślady Maty i w swoim najnowszym singlu Maraton stawia na szczerość, autentyczność i prostotę przekazu. A o tym, skąd taka inspiracja, opowiedział nam w ramach cyklu Moje Rytmy. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. […]
Obserwuj nas na instagramie: