Moje Rytmy #39: Agus


27 sierpnia 2020

Obserwuj nas na instagramie:

Jej interesujące podejście do własnej twórczości, popchnęło nas do tego, by zaprosić ją do odpowiedzi na parę pytań. Przed Wami Moje Rytmy autorstwa Agus!

Agus to projekt wokalistki, kompozytorki, producentki i autorki tekstów Agaty Tomaszewskiej. Na początku sierpnia ukazał się jej debiutancki minialbum zatytułowany House of Agus. Wydawnictwo promuje singiel Mad0nna.

Artystka zapowiadała EPkę jako „wyraz miłości autorki do muzyki house przełomu lat 80. i 90, a zwłaszcza jej nowojorskiej odmiany, związanej z kulturą vogueingu”.

#MojeRytmy – Agus

Utwór, od którego wszystko się zaczęło

Agus: To musi być On a Plain Nirvany. Cały Nevermind wstrząsnął mną jako 14-latką, ale w kawałku nr 11 odnalazłam siebie i swoje uczucia tak mocno, że nie mogłam przestać płakać gdy go słuchałam. Za każdym razem. Po tym przeżyciu postanowiłam nauczyć się gry na gitarze – by grać piosenki Nirvany. 

Album, który zmienił moje życie

Agus: Na pewno Loveless My Bloody Valentine. Album usłyszałam już jako osoba ukształtowana muzycznie i “życiowo” – i było do doznanie transcendentalne, metafizyczne. Nadal boję się słuchać tego opus magnum, czuję, że jest czymś potężniejszym niż ja, że włączając play wchodzę w sferę sacrum, że dotykam wtedy absolutu i czuję rzeczy, których nie da się i (nie powinno) wysłowić. Jest to dla mnie prawdziwa świętość, najwyższe możliwe piękno. 

Płyta, której kiedyś nie lubiłam, ale doceniłam/doceniłem ją po latach

Agus: Gdy uczyłam się grać na gitarze jako nastolatka, mój nauczyciel mówił “po co Ci ta cała Nirvana? lepiej naucz się grać Beatlesów”, na co reagowałam obrzydzeniem. Może dlatego, że chciał żebym grała Yellow Submarine – utwór, którego do dziś nie trawię! W przeciwieństwie do reszty ich dyskografii, którą gruntownie poznałam w dorosłym życiu – i od razu pokochałam –  zrozumiałam bowiem, że w tym zespole tkwią korzenie całej mojej ulubionej muzyki. Teraz już wiem, że gdy jako dziecko grałam Nirvanę, to tak naprawdę grałam Beatlesów. Szkoda, że mój nauczyciel o tym nie wiedział.

Utwór, którego nie chcę już więcej słyszeć

Agus: Ja bardzo przepraszam, ale naprawdę wolałabym, żeby Yellow Submarine już nie wypłynęła więcej na powierzchnię.

Album, którego słucham najczęściej

Agus: Statystyki Spotify mówią, że moją najczęściej słuchaną płytą “wszech czasów” (a na pewno ostatniej dekady) jest… Satanic Panic in the Attic Of Montreal. Tak, ten niszowy, znany jedynie grupce muzycznych nerdów projekt to najczęściej słuchany przeze mnie album jako “całość”. 

Bo jest to rzeczywiście niezwykła całość – eklektyczny, erudycyjny projekt, który jest jedną wielką, psychodeliczną zabawą gatunkami, skojarzeniami, żonglerką fundamentami muzyki popularnej od Beatlesów przez XTC aż po chóry gregoriańskie. 

Dlaczego jest moim naj? Odpowiedź jest prosta: otóż większość zespołów słucham w formie playlist z moimi ulubionymi kawałkami z całej dyskografii – dlatego nie mam top albumów Beatlesów, Beach Boysów, Rihanny, Madonny czy Jamiroquai. Ale Kevin Barnes wydał ten jeden wyjątkowy (choć nie jedyny) w swojej twórczości album, który pokochałam i do którego wracam bardzo często po inspirację, humor i totalną twórczą wolność. 

Moje muzyczne guilty pleasure

Agus: Generalnie nie wierzę w ten termin i nie uważam żadnej muzyki za gorszą lub “niegodną” mojego ucha. ALE jako nastolatka tak właśnie się czułam kupując album …Baby One More Time. Wstydziłam się nie tylko przed sobą, ale i przed wszystkimi, dlatego w sklepie schowałam ją głęboko pod inne płyty, które nie były w moim odczuciu powodem do wstydu – The Slim Shady LP, Significant Other, Follow the Leader. W domu też trzymałam ją schowaną w szafie, żeby nikt nie zobaczył że słucham muzyki, którą dziś uznałabym za jedną z najlepszych płyt popowych naszych czasów.

Najlepszy koncert, na którym byłam

Agus: Lato w Berlinie było ciepłe i słoneczne, gdy usłyszałam na żywo jednego z moich największych muzycznych idoli – Greena Gartside’a ze Scritti Politti. Działo się to w 2018 roku, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że mogłam na żywo, wraz z setką innych osób usłyszeć jedne z najlepszych piosenek kultowego bandu z lat 80-tych. Mimo, że z pierwotnego składu pozostał tylko lider, to kawałki brzmiały niemal identycznie, a ja czułam się jak w niebie śpiewając je razem z niedużym tłumem wiernych fanów. 

Film, który każę obejrzeć moim dzieciom

Agus: Trudno mi sobie wyobrazić, bym cokolwiek komukolwiek kazała obejrzeć – zapewne jest to prosta droga do znienawidzenia każdego dzieła. Ale na pewno bym się ucieszyła, gdyby się okazało, że kochają Stalkera Tarkowskiego tak samo jak ja. 

Film, w którym chciałabym wystąpić jako postać

Agus: Blade Runner według fantastycznej wizji Denisa Villeneuve’a to nie tylko film, w którym bym chciała zagrać, ale też świat, w którym bym mogła zamieszkać. A może trochę już mieszkam.

Popkulturowe zjawisko, które lubię trochę za bardzo

Agus: Muzyka. Ale jest tego warta.

Agus – House Of Agus

Jej interesujące podejście do własnej twórczości, popchnęło nas do tego, by zaprosić ją do odpowiedzi na parę pytań. Przed Wami Moje Rytmy autorstwa Agus! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →