Filmy, które powinien obejrzeć każdy szanujący się miłośnik fantasy
Obserwuj nas na instagramie:
Blockbusterowe serie na podstawie słynnych powieści i filmy, które w dzieciństwie oglądaliśmy w kółko na wideo. Oto filmowy kanon fantasy.
Fantasy stare jak świat
Fantasy, rozumiane jako opowieści o ekscytująco magicznych stworzeniach i ludziach (czy innych rasach) stawiających czoła nadprzyrodzonym zagrożeniom, jest z nami od bardzo dawna. Jego pierwiastki można bowiem znaleźć zarówno w Odysei Homera czy epickim poemacie historycznym Beowulf. Nic więc dziwnego, że fantasy jest uwielbiane na całym świecie zarówno w formie literackiej, jak i filmowej. Prezentujemy dzisiaj siedem naszym zdaniem absolutnych klasyków gatunku, które warto znać. Zgadzacie się z tym wyborem? Co byście ewentualnie dodali do listy, a co z niej usunęli?
Czytaj też: Co nowego w świecie science fiction? 7 filmów i seriali, które warto poznać
Trylogia Władca Pierścieni, reż. Peter Jackson, lata 2001-2003
Zaczynamy oczywistością, bo mimo że Jackson nie przeniósł na realia filmowe całej fabularnej głębi powieści J.R.R. Tolkiena i wymyślonej przezeń niemożliwie obszernej mitologii świata przedstawionego, ta spektakularna w każdym detalu trylogia jest zgodnie uznawana za jedno z największych osiągnięć kina głównego nurtu, nie tylko gatunku fantasy. Jackson poświęcił niemal dekadę, żeby z ogromnym rozmachem powołać do życia sielski Shire, mroczny Mordor, imponującą Górę Przeznaczenia oraz inne fascynujące obszary Śródziemia. Ukazał na ekranie ludzkie fortece, ponadczasowe elfickie lokacje czy klaustrofobicznie ekscytującą krasnoludzką Morię. Wraz z autorem zdjęć Andrew Lesniem i kompozytorem Howardem Shorem dał nam szereg pamiętnych bohaterów i wielowymiarowych złoczyńców oraz setki sekwencji, o których rozmawia się do dziś. Jeśli jakieś filmy mają przetrwać próbę czasu, to właśnie ta trylogia.
Willow, reż. Ron Howard, 1988 r.
Za sprawą sukcesu Władcy Pierścieni awanturnicze fantasy Howarda ustąpiło w cień i dorobiło się miana kina familijnego (niesłusznie, co potwierdzi każde dziecko z traumą po spotkaniu z Kaelem noszącym hełm zrobiony z czaszki czy psychopatyczną Bavmordą). Nie zmienia to faktu, że Willow broni się zarówno jako efektowne przygodowe fantasy z arcyciekawą stroną mitologiczną, jak i historia dojrzewania kluczowych bohaterów do bycia najlepszymi wersjami siebie. Postaci są złożone z archetypów, zwłaszcza brawurowy Madmartigan (Val Kilmer), który musi sobie przypomnieć, że jest człowiekiem honoru, ale film jest wyreżyserowany z taką finezją i – nomen omen – fantazją, że łatwo wczuć się w ich dylematy. Willow był w momencie premiery przełomem w dziedzinie efektów wizualnych (wprowadził do kina morphing), a dziś zasługuje na miano klasyka gatunku. Tylko nie oglądajcie koszmarnego serialu z 2022 roku…
Niekończąca się opowieść, reż. Wolfgang Petersen, 1984 r.
Sięgając jeszcze dalej w przeszłość, absolutnie każdy fan fantasy powinien znać Niekończącą się opowieść, historię młodego Bastiana, który ucieka przed starszymi prześladowcami i trafia w pewnej księgarni na książkę, która przenosi go do ekscytującego i niebezpiecznego świata fantazji. Tam napotyka odważnego wojownika walczącego na dzielnym rumaku z postępującą Nicością zagrażającą wszystkim żywym istotom, a także rozmaite stwory, na czele z latającym smokiem Falkorem. Całość została zamknięta w klamrze coraz bardziej aktualnego przesłania, że warto rozwijać w dziecięcych umysłach wyobraźnię, dzięki której będą w stanie powoływać do życia własne fascynujące krainy fantazji. Nie słuchajcie tetryków, którzy twierdzą, że film się zestarzał, gdyż poza oczywistą archaicznością specjalnych (nie komputerowych) produkcja Petersena ma wciąż dużą siłę oddziaływania. I może spodobać się nie tylko młodym widzom.
Legenda, reż. Ridley Scott, 1985 r.
Podobnie zresztą sprawa ma się z Legendą, gdzie znany z wytyczania nowych ścieżek filmowej fantastyce naukowej Scott (wtedy już po sukcesach Obcego – 8. pasażera „Nostromo” i Łowcy androidów) wyreżyserował młodziutkiego Toma Cruise’a (przed sukcesem Top Gun) w roli znającego mowę zwierząt chłopaka, który musi stawić czoła rogatemu Władcy Ciemności (Tim Curry), by uratować archetypiczną księżniczkę (Mia Sara) i ocalić świat przed zamarznięciem. Mamy na ekranie elfy, wróżki, gobliny, bagienne wiedźmy, skrzaty, magiczne jednorożce i dość ciekawą, choć uproszczoną na potrzeby familijnego widza mitologię. Efekty specjalne mocno się zestarzały, ale młodzieńcza naiwność Cruise’a, urok Mii Sary, diaboliczność Curry’ego oraz świat fantasy zbudowany przez Scotta i jego ekipę nadal potrafią bawić oraz czarować. I to nie tylko za sprawą nostalgii u tych widzów, którzy obejrzeli go za czasów własnej młodości.
Gwiezdny pył, reż. Matthew Vaughn, 2007 r.
Wracamy do XXI wieku filmem, który jest zarówno pastiszem, jak i lekką parodią typowych dla gatunku fantasy motywów fabularnych. Groźnym piratem jest kapitan Szekspir (Robert De Niro), zakochany w sztuce i zwiewnych kostiumach wrażliwiec, który udaje twardziela, bo tego żąda od niego zewnętrzny świat. Główną postacią żeńską jest strącona z nieboskłonu gwiazda (Claire Danes), która z racji swych magicznych właściwości musi się ukrywać, zwłaszcza przed usiłującą zjeść jej serce czarownicą (Michelle Pfeiffer). Książęta są u Vaughna aroganckimi próżniakami, którzy chętnie wybiją własną rodzinę, żeby tylko dorwać się do koryta, na ekranie króluje cudownie wisielczy humor, zaś efektowne pojedynki, ilustrowane zawadiacką muzyką Ilana Eshkeriego, zaskakują kreatywnością (w jednej sekwencji czarownica „kieruje” za sprawą magii zwłokami zabitego księcia, podczas gdy jego duch patrzy na to ze zdumieniem).
Seria Harry Potter, reż. Chris Columbus, Alfonso Cuarón, Mike Newell, David Yates, lata 2001-2011
Kolejnym pewniakiem na każdej liście „kanonu filmowego fantasy” musi z założenia być seria o Harrym Potterze, potężnym czarodzieju z przypadku, który uczy się w magicznym Hogwarcie i wraz z przyjaciółmi Hermioną i Ronem stawia czoła różnym stworom i potworom, na czele z mrocznym Lordem Voldemortem. Na powieściach J.K. Rowling wychowało się całe pokolenie młodych czytelników, jednak filmy kinowe zdecydowanie przyćmiły ten sukces, wizualizując wielowymiarowy świat stworzony w wyobraźni brytyjskiej pisarki. Dały też młodym widzom młodych aktorów – Daniela Radcliffe’a, Emmę Watson i Ruperta Grinta – z którymi w zasadzie dorastali przez dziesięć lat w salach kinowych całego świata. Filmy oraz książki o perypetiach Harry’ego były jednak – podobnie jak Władca Pierścieni Tolkiena i Jacksona – od początku na tyle uniwersalne, że z łatwością przetrwały próbę czasu i bawią dziś kolejne pokolenia widzów.
Labirynt fauna, reż. Guillermo del Toro, 2006 r.
Finiszujemy znacznie mroczniejszym fantasy zrodzonym w wyobraźni reżysera, który świetnie rozumie ten gatunek (del Toro nakręcił też między innymi dwie części Hellboya, Kształt wody i Pacific Rim) i potrafi naginać go do swoich filmowych potrzeb. W Labiryncie fauna fantasy pomaga reżyserowi przedstawić koszmar frankistowskiej Hiszpanii, ukazując czystko ludzkie zło tamtych czasów za pomocą fizycznych i jednocześnie symbolicznych istot pomagających lub utrudniających młodziutkiej Ofelii (Ivana Baquero), uciekającej przed ojczymem tępiącym resztki partyzantów, spełnienie swego rzekomo magicznego przeznaczenia. Labirynt fauna jest filmem o dziecku, ale nie jest zdecydowanie filmem dla dzieci, bo nieskrępowana budżetem i ograniczeniami hollywoodzkich studiów wyobraźnia pozwoliła del Toro wykreować potwory, które są autentycznie przerażające. To nie jest film łatwy, ale każdy powinien go obejrzeć.
Blockbusterowe serie na podstawie słynnych powieści i filmy, które w dzieciństwie oglądaliśmy w kółko na wideo. Oto filmowy kanon fantasy. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Fantasy stare jak świat […]
Obserwuj nas na instagramie: