Kadr z filmu

„Córka”: rozliczenie z macierzyństwem [recenzja]


13 marca 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Czy matka dwóch kilkuletnich córek ma prawo do odrębności i istnienia poza kontekstem macierzyństwa? Czy macierzyństwo to zawsze radość i błogosławieństwo? Maggie Gyllenhaal w filmie Córka pokazuje nam przejmujący, pogłębiony portret kobiety rozliczającej się z wyidealizowaną wizją macierzyństwa.

Debiutująca w roli reżyserki Maggie Gyllenhaal stawia w filmie Córka wiele trudnych i (być może dla niektórych) prowokujących pytań. Robi to z rozwagą, ostrożnie stąpając między licznymi niuansami historii głównej bohaterki.

Zmącony spokój

Leda Caruso (Olivia Colman) przyjeżdża na bajkową grecką wyspę. Zamierza tam spędzić wakacje, przy okazji oddając się pracy naukowej. Jest profesorką i tłumaczką. Szuka cichego, spokojnego miejsca na plaży, rozkłada swoje książki i notesy. Gdy już wydaje się, że już je znalazła, na horyzoncie pojawia się wieloosobowa hałaśliwa rodzina. W jednej z kobiet, młodej matce Ninie (Dakota Johnson) zajmującej się córką, widzi jakąś tajemniczą styczną ze swoją przeszłością.

Zanim dowiemy się, na czym polega to podobieństwo, kto lub co odbija się w Ninie, przyjdzie nam chwilę poczekać i poobserwować zachowanie Ledy. Maggie Gyllenhaal powoli, warstwa po warstwie odziera kobietę z jej tajemnicy. W filmie prowadzone są dwie narracje – teraźniejsza, z wyspy i przeszła, pokazująca Ledę przed laty (w rolę 20-kilkuletniej młodej naukowczyni wciela się świetna Jessie Buckley).

Napisana przez Elenę Ferrante historia, jak to u pisarki bywa, zderza prostą codzienność z wielkimi wewnętrznymi dramatami. Autorka podrzuca nam na początku fałszywe tropy, wprowadza zamazujące właściwy obraz wątki, by odwlec ostateczne rozwiązanie tajemnicy jak najdłużej. Z korzyścią dla osób oglądających, ponieważ czekanie na to, co się wydarzy, to sama przyjemność.

Córka to zjawiskowa Olivia Colman

Szczególnie gdy w głównej roli możemy obserwować zjawiskową Olivię Colman, która zachwyca stworzoną przez siebie postacią. Za ten występ została zresztą nominowana do Oscara. Leda to bohaterka niejednoznaczna i skomplikowana, miotająca się między poczuciem obowiązku a pragnieniem spełnienia i kontroli nad własnym życiem. Rozliczająca się z własnymi wyborami z przeszłości i jednocześnie szukająca miejsca, gdzie będzie mogła zaznać spokoju.

To rozliczenie przychodzi zapewne w najmniej oczekiwanym i odpowiednim momencie. Wspomnienia uruchomione przez spotkanie młodej matki wywołują nową falę wyrzutów sumienia. Autorka historii, Ferrante, patrzy na to z boku. Pozwala narracji płynąć nieśpiesznym tempem, nie tłumaczy ani nie ocenia bohaterki.

Jej rozterkom towarzyszy cały wachlarz emocji, które udało się koncertowo zaprezentować obu aktorkom (młodszej Ledzie, czyli Jessie Buckley, oraz Olivii Colman), dzięki czemu stworzyły świetny, niespodziewany duet.

Czy matka dwóch kilkuletnich córek ma prawo do odrębności i istnienia poza kontekstem macierzyństwa? Czy macierzyństwo to zawsze radość i błogosławieństwo? Maggie Gyllenhaal w filmie Córka pokazuje nam przejmujący, pogłębiony portret kobiety rozliczającej się z wyidealizowaną wizją macierzyństwa. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →