Artyści bez fanklubów nie istnieją? Po koncercie Tove Lo porozmawialiśmy z jednym z twórców fandomu artystki
Obserwuj nas na instagramie:
Tove Lo po raz kolejny powróciła do Polski, by zebranej w Warszawie publiczności zaprezentować materiał z najnowszego albumu Dirt Femme. Tej wokalistce charyzmy nie odbierze po prostu nikt.
Szwedzki pokaz najczystszego talentu
Po raz pierwszy udało mi się zasmakować twórczości Szwedki w wersji koncertowej dopiero podczas tegorocznego Open’era. Na całe szczęście na kolejną porcję jej muzyki i scenicznej charyzmy nie musiałem długo czekać. Artystka powróciła bowiem do Polski z nowo wydanym albumem Dirt Femme. Zagrała 16 listopada w warszawskiej Stodole.
Po koncercie udało mi się porozmawiać z Pawłem Worożyńskim – założycielem pierwszego polskiego fandomu Tove Lo, a obecnie moderatorem prężnie rozwijającej się drugiej grupy poświęconej artystce. Jest on też pomysłodawcą akcji koncertowych i co najważniejsze twórcą petycji, która sprawiła, że jeden z utworów, który do tej pory nie znalazł się w ramach koncertowej setlisty, został zaprezentowany w premierowym wydaniu właśnie w Polsce. To właśnie Paweł pomoże mi w przekazaniu wam pokoncertowych emocji, ale także opowiedzeniu o tym, jak ważne w życiu samych artystów są dla nich samych ich fankluby.
Przeczytaj także: Tove Lo: Dirt Femme to manifest kobiecości i siły [recenzja]
Rozmowa z Pawłem Worożyńskim po koncercie Tove Lo w Warszawie:
Kuba Lipnicki, Rytmy.pl: Tove Lo zagrała w Polsce dwa koncerty w ciągu roku i to w odstępie zaledwie trzech miesięcy. Który z koncertów zrobił na tobie lepsze wrażenie?
Paweł Worożyński: Koncert w Stodole był zdecydowanie lepszy. Nie tylko z powodu obecności bardziej świadomych niż na festiwalach fanów, ale także z racji akcji koncertowych, które wyszły wspaniale. Fani, którzy przychodzą na solowe show, znają twórczość danego artysty i tym samym dają mu zupełnie odmienną energię.
Nie dość, że zorganizowałeś świetną w skutkach akcję koncertową, która onieśmieliła nawet samą wokalistkę, to jeszcze przyłożyłeś rękę do tego, że jako publiczność doczekaliśmy się nieśpiewanego do tej pory na żywo utworu – Suburbia.
Akcje koncertowe w Polsce to jeden z tak zwanych gwoździ programu. Wielu artystów wraca do naszego kraju m.in. ze względu na wielkie zaangażowanie fanów i fanklubów, które przygotowują przeróżnego rodzaju niespodzianki dla swoich idoli. No One Dies From Love to dla mnie na ten moment piosenka roku i już przy okazji ogłoszenia koncertu Szwedki w Polsce wiedziałem, jak będzie wyglądała akcja koncertowa związana z tym utworem. W górę miało poszybować morze balonowych serc podświetlonych telefonami bądź lampkami LED. Akcję #FreeBoobs ogłosiliśmy razem na stronie fanklubu z Moniką Mertą (pomysłodawczynią), a także pozostałymi założycielami grupy. Miała ona na celu pokazanie naszej wolności za pomocą zrzucenie okrycia wierzchniego podczas odgrywania utworu Talking Body. Patrząc na reakcję Tove Lo i na to, jak bardzo zaangażowali się fani, czuję ogromne zadowolenie i dumę. Co do Suburbii i tej całej szalonej petycji – czy mogłem wymarzyć sobie większą radość niż spełnienie naszej prośby przez Tove Lo? Nie. Jestem dzięki niej niesamowicie spełniony, a sama Tove Lo wyróżniła Polskę i już w trakcie koncertu powiedziała, że szybko do nas wróci.
„Bez dobrych fanklubów artyści po prostu nie istnieją”
Wiem, że prowadzisz też polski fanklub Ellie Goulding. Chciałbym, żebyś opowiedział o specyfice takich grup. Czy uważasz, że akcje koncertowe i przede wszystkim zaangażowanie społeczności w koncerty artystów są dla nich samych ważne?
Zdecydowanie! Nie tylko wiąże się to z promocją artysty w danym kraju, ale również z pomocą w sprzedaży jego twórczości, a co za tym idzie, większą liczbą bookowanych koncertów. Uważam, że wszystko jest ze sobą powiązane. Samo radio nam koncertu nie zapewni, ale z pomocą serwisów muzycznych kariera takiego artysty może napędzać się sama. Grupa Ellie Goulding Poland nauczyła mnie, jak zaangażować fanów do wspólnej akcji czy też dyskusji. Wierzę głęboko w to, że fankluby są integralną częścią artystów, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że artyści bez dobrych fanklubów po prostu nie istnieją. Każdy ma swój peak w karierze, po jakimś czasie zaczyna się tendencja spadkowa. Ludzie szukają sobie wtedy innych muzycznych doznań i właśnie wtedy fanklub pracuje na to, aby dany artysta był wciąż zauważalny i słuchany w danym kraju.
„Nigdy nie zrozumiem ludzi mających problem z innymi ludźmi”
A co sądzisz o „tradycyjnym” już pokazywaniu piersi przez Tove Lo, które zawsze spotyka się z totalną akceptacją jej zagorzałych fanów, ale też pewnego rodzaju zniesmaczeniem ze strony „niedzielnych słuchaczy”? Wiele osób uważa to za bardzo fajny ruch w kierunku bycia body positive.
Powiem tak – nigdy nie zrozumiem ludzi mających problem z innymi ludźmi. Jeśli Tove Lo chce pokazywać piersi podczas koncertu, to niech to robi. Ja sam ściągnąłem koszulkę podczas tej piosenki, chociaż nie wyglądam jak Adonis. Zrobiłem to dlatego, że właśnie dzięki jej muzyce czuję się wolnym człowiekiem. Jeśli kogoś to oburza, to może powinien zrobić wcześniejszy research i dowiedzieć się, na jaki koncert się wybiera?
Co mógłbyś powiedzieć osobom, które do tej pory nie miały jeszcze styczności ze Szwedką? Czy warto wybrać się na jej koncert?
Tove Lo to artystka nie tylko posiadająca świetny wokal, ale również mająca ogromny talent producencki. Jej twórczość to utwory i do tańca, i do oddania się w ręce nostalgii. To przede wszystkim duża dawka pozytywnej energii i seksualnej wolności. Artystka sama stwierdziła, że potrzebowała dużo czasu, by zaakceptować swoje ciało. Gwarantuję, że jej muzyka pomaga poczuć tę akceptację u samego siebie. Każdy, kto zdecyduje wybrać się na jej koncert, wraz z biletem otrzyma przepustkę do świata pełnego ludzi otwartych, z dobrą energią, nieoceniających innych, uwielbiających się bawić i zawierać nowe, wartościowe znajomości. Takie znajomości możecie zawrzeć między innymi w polskiej grupie fanów Tove Lo!
Tove Lo – Dirt Femme – odsłuch albumu
Tove Lo po raz kolejny powróciła do Polski, by zebranej w Warszawie publiczności zaprezentować materiał z najnowszego albumu Dirt Femme. Tej wokalistce charyzmy nie odbierze po prostu nikt. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, […]
Obserwuj nas na instagramie: