7 filmowych propozycji na godne pożegnanie wakacji
Obserwuj nas na instagramie:
Ostatni weekend przed początkiem roku szkolnego to idealna okazja do nadrobienia filmowych zaległości. Wybieramy filmy, które poprawią nastrój uczniom, rodzicom i wszystkim tym, którzy już czują tęsknotę za mijającym latem!
Wejść we wrzesień z dobrą energią
Kolejne wakacje dobiegają końca, pozostawiając każdego z nas z tysiącami intensywnych wspomnień, te zaś zatracą się w końcu w czasie niczym łzy w deszczu. Na szczęście istnieje wiele filmów, które załagodzą tę nieznośną lekkość wakacyjnego bytu. Specjalnie dla was wspominamy siedem tytułów, które naładują was dobrą energią na wrzesień.
Czytaj też: 7 powodów, dla których warto (ponownie) obejrzeć „Bękarty wojny”
Adventureland, reż. Greg Mottola, 2009 r.
Na ponad dekadę przed tym, jak Jesse Eisenberg stał się nowym polskim dobrem narodowym, aktor zagrał główną rolę w słodko-gorzkim, uroczo nostalgicznym filmie o miłości, przyjaźni i dojrzewaniu w podupadającym parku rozrywki. James (Eisenberg) skończył studia i marzą mu się efektowne wakacje w Europie, lecz los zmusza go do pracy zarobkowej w tytułowym parku. Tam zakochuje się w ambitnej, niezależnej i nieszczęśliwie zakochanej w żonatym facecie Em (Kristen Stewart) i poznaje szereg odjechanych kolegów i koleżanek, z którymi przeżywa dużo zabawnych przygód. Akcja filmu rozgrywa się w wakacje 1987 roku, zawiły romans Jamesa i Em przeplata się ze skeczami związanymi z pracą w parku (na drugim planie Ryan Reynolds, Bill Hader i Kristen Wiig), zaś soundtrack wypełniają przeboje Lou Reeda, The Cure i innych. Piękny, szczery i życiowy film, który trafi zarówno do dwudziesto-, jak i czterdziestolatków.
Najlepsze najgorsze wakacje, reż. Nat Faxon, Jim Rash, 2013 r.
Dość podobnym założeniem – młody chłopak dojrzewa pośród życiowych nonkonformistów i ekscentryków do bycia najlepszą wersją siebie – może pochwalić się komediodramat Faxona i Rasha, nagrodzonych rok wcześniej Oscarem współscenarzystów Spadkobierców Alexandra Payne’a. Bohaterem jest introwertyczny nastolatek Duncan (Liam James), który jedzie z mamą i okrutnym ojczymem (Steve Carell w jednej z nielicznych negatywnych ról) na wakacje, a na miejscu znajduje przyjaźń oraz wsparcie w pracownikach parku wodnego, na czele z Owenem (świetny Sam Rockwell). Fabuła Najlepszych najgorszych wakacji bywa dość przewidywalna w swej konstrukcji, bowiem obserwujemy, jak chłopak nabiera pewności siebie i dojrzewa do stawienia czoła ojczymowi, liczy się jednak wykonanie. Film sprawdza się jako kino familijne, młodzieżowy komediodramat i zabarwiona uroczą nostalgią komedia dla „dużych dzieci”.
Królowie lata, reż. Jordan Vogt-Roberts, 2013 r.
Również o dojrzewaniu i przemianie chłopca w młodego mężczyznę prawi debiutancka fabuła Vogt-Robertsa, który z jakichś powodów zagustował potem w wysokobudżetowych przebojach Fabryki Snów (nakręcił Konga: Wyspę Czaszki i od lat przygotowuje ekranizację Metal Gear Solid). Królowie lata są natomiast znacznie mroczniejszą opowieścią. Głównym bohaterem jest Joe (Nick Robinson), wyrywa się spod władzy ojca i wraz z dwoma innymi chłopakami zaczyna budować domek w środku lasu. Ma to być ich azyl od męczącego świata dorosłych, przestrzeń osobistej wolności i młodzieńczej beztroski, ale dość szybko – za sprawą dziewczyny – zmienia się w miejsce narastających konfliktów. Wszystko to prowadzi do wielu zabawnych, lecz także dramatycznych sytuacji, między innymi z udziałem jadowitego węża, natomiast podróż, którą przeżywamy wraz z bohaterami, jest warta wszystkich pozytywnych i negatywnych emocji.
Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom, reż. Wes Anderson, 2012 r.
Osobliwy humor, ekscentryczna strona wizualna i galeria nietuzinkowych postaci pierwszego, drugiego, trzeciego czy czwartego planu czynią filmy Wesa Andersona idealnymi propozycjami na każdą możliwą okazję. Jednak w kontekście końca wakacji najlepszym wydaje się właśnie Moonrise Kingdom, przeurocza opowieść o dwójce niedopasowanych do świata zewnętrznego dzieciakach (Kara Hayward oraz Jared Gilman) z Nowej Anglii, które wyruszają w ekscytującą podróż ku samopoznaniu. Uciekają przed lokalnym kapitanem policji (Bruce Willis), hardym harcmistrzem (Edward Norton) i innymi nużącymi dorosłymi, w pewnym momencie zostają zmuszeni by ukrywać się przed huraganem, jednak mimo to ich łącząca elementy młodzieńczej fantazji oraz komedii przygoda wywołuje pozytywne emocje. Anderson wspominał, że czerpał garściami z własnych dziecięcych doświadczeń i fantazji, co zdecydowanie czuć na ekranie.
Tamte dni, tamte noce, reż. Luca Guadagnino, 2017 r.
Trudno właściwie napisać o komediodramacie Guadagniny coś, co nie zostało jeszcze napisane, jest to bowiem jeden z najczęściej i najchętniej omawianych filmów zeszłej dekady. Osadzona w pierwszej połowie lat 80. w malowniczych Włoszech fabuła skupia się na słodko-gorzkim romansie nieśmiałego nastolatka Elia (po tej roli Timothée Chalamet zaczął stawać się gwiazdą światowego formatu) i starszego o niemal dekadę, znacznie pewniejszego siebie Olivera (Armie Hammer w czasach, gdy jeszcze nie był kontrowersyjny). Mają tylko te jedne jedyne wakacje, by się poznać i sprawdzić, czy łączy ich coś, czego nie mogliby znaleźć w relacjach z kobietami, my zaś im kibicujemy. Niby romans jakich kino widziało wiele, jednakże połączenie skąpanych w lipcowo-sierpniowym słońcu ujęć z emocjonalną szczerością oraz subtelnością ukazywania dwóch młodych ludzi na życiowych rozstajach sprawia, że film ten jest zaiste wyjątkowy.
W krzywym zwierciadle: Wakacje, reż. Harold Ramis, 1983 r.
Cofamy się do faktycznych lat 80., żeby wspomnieć szaloną, absurdalną, niepoprawną komedię o szurniętej rodzince Griswoldów i ich podróży z chicagowskich przedmieść do ekscytującego kalifornijskiego parku rozrywki. Podróży zdezelowanym wozem, która obfituje w familijne sprzeczki, erotyczne fantazje, zagubione karty kredytowe, wypadki samochodowe, spotkania z wandalami, (przypadkowe) psie i ludzkie zgony i niespodziewaną interwencję oddziału SWAT. To kino drogi, smoliście czarna komedia i familijny horror w jednym efektownym pakiecie, na czele którego stoi niezawodny w tamtych latach Chevy Chase jako fajtłapowaty tatuś o dobrym sercu Clark Griswold. Film stał się tak wielkim przebojem, że powstała cała seria kontynuacji, ale choć niektóre zdobyły status kultowych (W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju), żadna nie równa się komediowej anarchii jedynki. Idealny film na pożegnania lata z przytupem!
Chłopaki też płaczą, reż. Nicholas Stoller, 2009 r.
Zaczęliśmy nasze zestawienie filmem z 2009 i w tym samym roku kończymy, choć produkcją diametralnie inną od szczerego i nostalgicznego Adventureland. Chłopaki też płaczą to komedia agresywna, dosłowna, głośna i przebojowa w każdym możliwym sensie. Głównym bohaterem jest zdesperowany kompozytor (Jason Segel), który leci na malownicze Hawaje leczyć złamane serce. Tam natyka się na swą byłą (Kristen Bell) upijającą się życiem w towarzystwie rockmana (Russell Brand), po czym zakochuje w pracowniczce ośrodka wypoczynkowego (Mila Kunis). Wszystko okraszone zwariowanym humorem, absurdalnie zabawnymi skeczami (wspomnijcie musical o Draculi) i drugoplanowymi perełkami w typie Paula Rudda grającego wyluzowanego ponad wszelką miarę instruktora surfingu. W pakiecie jeszcze piękne plenery, seksualne aluzje, kontrowersyjne żarty, chwytliwe piosenki i trochę męskiej nagości. Klasyk komedii XXI wieku.
Ostatni weekend przed początkiem roku szkolnego to idealna okazja do nadrobienia filmowych zaległości. Wybieramy filmy, które poprawią nastrój uczniom, rodzicom i wszystkim tym, którzy już czują tęsknotę za mijającym latem! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. […]
Obserwuj nas na instagramie: