kadr z filmu „Bękarty wojny”

7 powodów, dla których warto (ponownie) obejrzeć „Bękarty wojny”


25 sierpnia 2024

Obserwuj nas na instagramie:

Mija właśnie 15 lat od wprowadzenia na ekrany kin Bękartów wojny – film, który przywrócił wielu osobom wiarę w niezwykły talent Quentina Tarantino do opowiadania fascynujących historii.

Najlepszy film w karierze Tarantino?

Nie od dziś wiadomo, że Quentin Tarantino kręci filmy specyficzne, wyjątkowo obrazowe, zaskakująco brutalne, wirtuozersko przegadane, nasączone szaloną kinofilską pasją dla szeroko rozumianej magii kina. Filmy, które nie mają prawa podobać się wszystkim, ale które od ponad trzydziestu lat zjednują sobie rzesze nowych fanów. Bękarty wojny, wedle wielu najlepszy film w karierze Amerykanina, miał swą oficjalną premierę na festiwalu w Cannes w maju 2009 r., jednak do regularnej dystrybucji kinowej trafił w drugiej połowie sierpnia. Piętnaście lat temu. Oto siedem powodów, dla których warto Bękarty znać.

UWAGA: W naszym tekście zdradzamy ważne elementy fabuły, w tym częściowo zakończenie, więc jeżeli nadal nie widzieliście „Bękartów wojny”, zamiast czytać, lepiej obejrzyjcie film!

Bękarty wojny
kadr z filmu „Bękarty wojny”

Czytaj też: Co nowego w sierpniu w świecie seriali? Te tytuły warto obejrzeć

Nie tylko Landa

W każdej rozmowie o zaletach Bękartów musi paść nazwisko Christopha Waltza, austriackiego aktora z dziesiątkami świetnych ról na koncie (choćby u K. Zanussiego w filmie Życie za życie. Maksymilian Kolbe), którego dopiero Tarantino przedstawił masowej widowni. Waltz wcielił się w polującego na Żydów okrutnego nazistowskiego poliglotę Hansa Landę z taką swadą oraz humorystycznym wyczuciem, że doczekał się zasłużenie Oscara i międzynarodowej kariery. Przesłonił też resztę obsady. A Bękarty są bez wyjątku fantastyczne aktorsko. Od błyskotliwego dwujęzycznego występu jeszcze wówczas niezbyt znanego Michaela Fassbendera po pamiętną Mélanie Laurent w roli ogarniętej żądzą zemsty Żydówki. Od kradnących na drugim planie większość scen Daniela Brühla (niemiecki snajper) i niesamowitego Denisa Ménocheta (ojciec z prologu) po efektownie igrającego ze swoim hollywoodzkim wizerunkiem Brada Pitta. 

Dominic Decoco

Za sprawą ciętych tarantinowskich dialogów i inteligentnie igrającego z oczekiwaniami widza humoru Bękartów Pitt po raz kolejny potwierdził ogromny talent komediowy, choćby w scenie, gdy jego mówiący z ciężkim amerykańskim akcentem Aldo Raine bezskutecznie udaje Włocha. Jednak zarówno w tym, jak i pozostałych skeczach główną gwiazdą jest tu Tarantino, również scenarzysta, miksujący banalne jednorazowe dowcipy i wielowarstwowe puenty tak, że aż chce się bić brawo. W przywołanej scenie mówiący płynnie po włosku Landa pyta Amerykanów o nazwiska. Pitt robi to tak nieudolnie, że śmiejemy się z jego prób. To samo żołnierz grany przez Eli Rotha. Przy trzecim (Omar Doom) spodziewamy się kolejnej językowej masakry, zwłaszcza że ten wcześniej przyznał, że nie zna ani słowa po włosku. Facet wypowiada „Dominic Decoco” z pięknym akcentem i gestykulacją, Landa go chwali, koniec sceny. Komediowy geniusz. 

Bękarcę, więc jestem

Bękarty wojny zawierają dosłownie dziesiątki pamiętnych scen i sekwencji, od okrutnie pięknej masakry honorowego niemieckiego żołnierza z rąk kochającego baseball sierżanta Donowitza (w takt The Surrender (La Resa) Ennia Morricone) po pełen niedopowiedzeń lunch Shosanny i Landy. Od ostatniej sceny filmu, w której Raine wycina na czole Landy swastykę, żartobliwie podsumowując, że to prawdopodobnie jego arcydzieło, po wszelkie wplecione żartobliwie lub efekciarsko w narrację ujęcia w slow-motion. Ale najsłynniejszą poza prologiem sekwencją jest ta, gdy podający się za nazistowskich oficerów alianccy szpiedzy spotykają się w wypełnionej pijanymi nazistami tawernie z pracującą dla alianckiego wywiadu niemiecką gwiazdą filmową. Scena rozpoczyna się po godzinie trwania filmu, jest niemal w całości po niemiecku, a napięcie sięga zenitu, gdy obserwujemy, jak zakonspirowani szpiedzy próbują wyjść cało z sytuacji.

Widzialne i niewidzialne

W ten sposób przechodzimy do scenariusza, który można śmiało określić trwającym dwie i pół godziny popisem dialogowej i inscenizacyjnej maestrii Quentina T. Od trwającego kilkanaście minut prologu, w którym wykorzystujący znajomość języków obcych Landa wpędza w pułapkę rolnika ukrywającego Żydów po budowaną skrzętnie finałową rzeź nazistowskich dygnitarzy w kinie prowadzonym przez kobietę, której udało się uciec z rzezi z prologu. Od efekciarskiego wprowadzania kolejnych „bękartów” na ekran po zaszytą w reakcjach Shosanny refleksję nad piekłem wojny. Film pamięta się często za wieloznaczne dialogi oraz skrzące humorem sceny, ale to wszystko elementy składowe fenomenalnego scenariusza. Quentin zbudował wiarygodną (ciekawie rewizjonistyczną) rzeczywistość i zapełnił ją efektownymi, wywołującymi skrajne reakcje postaciami, którym chętnie towarzyszymy w ich emocjonujących podróżach.

Dźwięki muzyki

Doskonały dobór muzyki i piosenek był zawsze jednym z wyznaczników kina Tarantina, jednak zdaje się, że w Bękartach reżyser wkroczył na wyższy poziom audiowizualnej stylizacji świata przedstawionego. Przywołajmy pozbawione dialogów, lecz rozegrane pod Cat People Davida Bowiego ujęcia, gdy pałająca żądzą zemsty Shosanna – stojąca w krwiście czerwonej sukni pod kolistym oknem, za którym widać krwawo czerwoną flagę III Rzeszy – nastawia się mentalnie do wymordowania oprawców swojej rodziny. To w gruncie rzeczy zwyczajna scena, ale dzięki inscenizacji i doborowi piosenki staje się niezwykłym doznaniem estetycznym, które na różne sposoby wpływa na to, jak widzowie odbierają późniejszą rzeź w kinie. Kolejnym przejawem geniuszu Tarantina jest wykorzystanie muzyki Ennia Morricone. Choćby Rabbia E Tarantella, utworu który nadaje Bękartom przygodowego sznytu i jednocześnie pewnej zawadiackości.

Muzyka obrazów

Nie można również zapomnieć o zdjęciach Roberta Richardsona, z którym Tarantino pracował już wcześniej przy dylogii Kill Bill, tworząc specyficzny język wizualny, który odpowiadał w ogromnej mierze za sukces tej produkcji. W Bękartach zdjęcia – wraz z doskonałym montażem Sally Menke, stałej współpracowniczki Tarantina, która niedługo później zmarła tragicznie w trakcie kalifornijskich upałów – są szalenie istotne, bowiem z jednej strony kreują wspomniane doznania estetyczne w scenach pozwalających publiczności odetchnąć od potoku dialogów, ujęć przemocy oraz wartkiej akcji, z drugiej zaś prowadzą pozawerbalnie akcję do przodu. To właśnie ruch kamery i precyzyjne kadrowanie budują w dużej mierze napięcie w prologu czy przywoływanej scenie w tawernie. To właśnie sposób, w jaki postaci są ustawione wobec siebie w scenach dialogowych, sprawia, że rozumiemy instynktownie ich emocje i wzajemne relacje.

Historia do góry nogami

Bękarty wojny to gatunkowy miszmasz, do którego Tarantino włożył taki ogrom niepasujących do siebie teoretycznie składników, doprawiając je efektownym humorem i mistrzowską otoczką audiowizualną, że dość łatwo zapomnieć, iż film zapisuje na nowo traumatyczną kartę ludzkiej historii. Rewizjonizm prowadzący do moralnie dwuznacznej krwawej zemsty na stłoczonych w płonącym kinie nazistach (wliczając ujęty w komediową konwencję mord Hitlera) był bardzo ryzykownym pomysłem. Nie ma chyba widza, który czuje się w pełni komfortowo, oglądając masakrę ludzi, niezależnie od wyglądu ich mundurów. Jest jednakże w Bękartach pewna siła, która niweluje ten moralny opór: szczerość. Tarantino nie ubrał tego kontrowersyjnego pomysłu w żadną ideologię, nie zasłaniał się efekciarskimi wymówkami, lecz stworzył rewizjonistyczną fantazję, która do dziś skłania do dyskusji. A to coś, o czym większość może tylko pomarzyć.

Mija właśnie 15 lat od wprowadzenia na ekrany kin Bękartów wojny – film, który przywrócił wielu osobom wiarę w niezwykły talent Quentina Tarantino do opowiadania fascynujących historii. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →