7 filmów, które mieszają widzom w głowach
Obserwuj nas na instagramie:
Pająki, zwierzęta-mutanty, wehikuł czasu i balansowanie na granicy prawdy i fikcji. Każdy z tych filmów jest skomplikowany i imponujący na swój własny sposób.
Tzw. WTF
Też tak czasem macie, że zamiast oglądania filmów łatwych i przyjemnych macie ochotę na coś, co trudno skategoryzować, przyswoić, oswoić, a czasem wręcz w pełni zrozumieć? Na zanurzenie się w filmowym świecie, w którym nie ma gotowych odpowiedzi i nikt nie pokazuje wam palcem, kto, jak, gdzie i dlaczego? Przypominamy siedem nietuzinkowych produkcji, których twórcy poszli pod prąd wszelkim trendom, oferując filmowe przygody, o których trudno zapomnieć.
Czytaj też: Co ciekawego w marcu? 7 filmów wartych zobaczenia w kinach (i nie tylko)
Wróg, reż. Denis Villeneuve, 2013 r.
Zaczynamy od najmniej znanego anglojęzycznego filmu Denisa Villeneuve’a. Protagonistą jest znudzony życiową monotonią nauczyciel historii (Jake Gyllenhaal), który odkrywa, że pewien aktor wygląda jak jego bliźniak. Z biegiem wydarzeń zaczyna mieć obsesję na punkcie swego „sobowtóra” (Jake Gyllenhaal), do tego stopnia, że nawiązuje kontakt z jego żoną, ale znajduje też zdjęcie sugerujące, że mógł faktycznie mieć brata i że zostali z niewyjaśnionych przyczyn rozdzieleni. Villeneuve nie tylko nie odpowiada otwarcie na pytanie, czy ci fizycznie podobni, lecz skrajnie odmienni emocjonalnie i intelektualnie mężczyźni są braćmi, ale na każdym kroku piętrzy nowe poziomy znaczeń i pytania o naturę rzeczywistości. Wróg to wymowny wizualnie psychologiczny thriller o krętych zaułkach ludzkiej świadomości i podświadomości i zarazem kafkowski horror o mrokach ludzkiej tożsamości. Warto znać, choćby dla filmowych pająków.
Anihilacja, reż. Alex Garland, 2018 r.
Choć film Garlanda jest dość luźną ekranizacją mistrzowskiej powieści podskórnej grozy pióra Jeffa VanderMeera i nie oddaje jej psychologicznej głębi ani sugestywnej atmosfery, sprawdza się fenomenalnie jako horror, w którym nic nie jest takie, jakim wydaje się być z zewnątrz. Oto bowiem mamy powstałą na skutek uderzenia meteorytu enigmatyczną strefę, w której zwierzęta mutują w twory człekopodobne, zaś ludzie przekształcają się w kopie samych siebie. Oto mamy miejsce, które zdaje się świadomie zniekształcać rzeczywistość, żeby budować nowy porządek rzeczy wedle sobie tylko znanych zasad. A w samym środku tej przestrzeni, która nie jest już prawdopodobnie przestrzenią w ludzkim pojmowaniu tego słowa, piątka kobiet, które starają się nie tylko przeżyć, ale przede wszystkim nie postradać zmysłów. Co nie jest proste w miejscu – czy też nie-miejscu – w którym zmysły są nieustannie wystawiane na próbę.
Adaptacja, reż. Spike Jonze, 2002 r.
Spike Jonze zapisał się w annałach kina jako reżyser o ogromnej wyobraźni, który potrafi ująć w ramy języka wizualnego najbardziej absurdalne i abstrakcyjne historie. Charlie Kaufman to scenarzysta zafascynowany eksploracją podświadomości i tożsamości. Panowie spotkali się wcześniej przy Być jak John Malkovich, ale dopiero Adaptacją osiągnęli mistrzostwo. W filmie napisanym przez Kaufmana (Charlie Kaufman) protagonistą jest cierpiący na twórczą niemoc Charlie Kaufman (Nicolas Cage), który próbuje przełożyć na scenariusz powieść „The Orchid Thief”, adaptując którą Kaufman (Charlie Kaufman) poległ. To tylko kreatywny punkt wyjścia, bo na ekranie pojawia się też Donald Kaufman (Nicolas Cage), brat-bliźniak Charliego (Nicolas Cage) oraz wymyślony brat Charliego (Charlie Kaufman), który był również współscenarzystą Adaptacji i dostał za nią wraz z Charliem (Charlie Kaufman) całkowicie prawdziwego Oscara.
Mulholland Drive, reż. David Lynch, 2001 r.
Do dziś nie ma zgody, co z wydarzeń zaprezentowanych przez Lyncha w Mulholland Drive jest prawdą, a co rodzącą się i zarazem umierającą w ludzkim umyśle fikcją, biorąc pod uwagę fakt, że w zasadzie każdy film jest z założenia fikcją ubraną w mniej lub bardziej oczywiste elementy rzeczywistości przetworzonej przez umysł interpretującego ją filmowca. Lynch świadomie osadził akcję w Los Angeles pośród aspirujących aktorek, zdesperowanych reżyserów i szarych eminencji reżyserujących z cienia, tworząc zjadliwy komentarz na temat amerykańskiej branży. Większość wydarzeń obserwujemy oczyma naiwnej blondynki (Naomi Watts), która przybyła do Miasta Aniołów, by zrobić karierę, ale nie bardzo jej to idzie, a wszystko zaczyna się walić, gdy napotyka na swej drodze tajemniczą brunetkę z amnezją (Laura Harring). Problem w tym, że do końca nie wiadomo, czy aktorka jest aktorką, brunetka brunetką, a Lynch wie, co robi.
Lobster, reż. Yórgos Lánthimos, 2015 r.
Anglojęzyczny świat zakochał się prawdziwie w kinie Lanthimosa po Faworycie, a Grek jest dziś za sprawą Biednych istot jednym z faworytów do Oscara, jednak nie wolno zapominać o Lobsterze. Zwłaszcza o stworzonej na ekranie cudownie absurdalnej rzeczywistości, w ramach której wszyscy single muszą mieć partnerów – inaczej zostaną zamienieni w zwierzę własnego wyboru. Reguły tego świata poznajemy oczami Davida (Colin Farrell), zdradzonego przez żonę faceta skierowanego do „resocjalizacyjnego” hotelu, gdzie bierze udział w propagandowych potańcówkach i dziesiątkach kuriozalnych rytuałów, które mają mu pomóc w znalezieniu nowej „ukochanej”. Z kolei na rubieżach tej obsesyjnie traktującej miłość rzeczywistości istnieje społeczeństwo samotników-nonkonformistów, którzy karzą wszelkie przejawy romantycznych uczuć. Jak tu żyć, żeby móc żyć, a nie zostać zwierzęciem albo mało atrakcyjnymi zwłokami?
Wynalazek, reż. Shane Carruth, 2004 r.
Jeżeli wydawało wam się, że takie amerykańskie klasyki jak Powrót do przyszłości, Terminator czy Looper – Pętla czasu wyczerpały filmowe możliwości ukazywania paradoksów podróży w czasie, musicie obejrzeć Wynalazek (oryg. Primer), skrajnie niezależny, eksperymentalny i mikrobudżetowy film o grupie znajomych-naukowców, którzy przez przypadek budują działający „wehikuł czasu”. Wszystko fajnie, bo znając teraźniejszość, mogą wpływać na własną przeszłość, zarazem zmieniając – i w pewnym sensie anihilując – teraźniejszość, która uprzednio była dla nich jedynym wymiarem życia. Problem w tym, że w rezultacie swoich „wypadów” ich mózgi i ciała zaczynają inaczej doświadczać rzeczywistość oraz upływ czasu, a fakt, że oni odkryli możliwość przemieszczania się w czasie, oznacza, że inni związani z nimi ludzie także to w pewnym momencie odkryją, zapełniając świat przedstawiony niezliczoną liczbą czasowych pętli. Film taki, że głowa mała.
Donnie Darko, reż. Richard Kelly, 2001 r.
W każdej dekadzie powstaje ileś filmów kultowych, takich, które nie odniosły dużego sukcesu w dystrybucji kinowej i nie są uznawane za klasykę, ale z czasem zaczęły fascynować ogromną rzeszę miłośników nietypowego kina. Donnie Darko jest w takim ujęciu jedną z najbardziej kultowych produkcji XXI wieku. Opowieść o wyalienowanym nastolatku, który cudem unika śmierci w kuriozalnym wypadku lotniczym i zaczyna widzieć oznaki zbliżającej się apokalipsy, można odbierać na kilku poziomach. Jako opowieść o skrzyżowaniu równolegle istniejących wymiarów, reżyser wypakował bowiem film po brzegi ciekawą mitologią. Albo jako film o zgnębionym chłopaku, którego umysł poddał się i wybrał kreację własnej rzeczywistości, by radzić sobie z tą prawdziwą. Albo film o… a zresztą, przekonajcie się sami, a jeśli nie będziecie wiedzieć, co o Donniem myśleć, w sieci istnieją całe strony poświęcone różnym teoriom.
Pająki, zwierzęta-mutanty, wehikuł czasu i balansowanie na granicy prawdy i fikcji. Każdy z tych filmów jest skomplikowany i imponujący na swój własny sposób. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Tzw. […]
Obserwuj nas na instagramie: