fot. materiały prasowe

“Wulkan miłości”: love story o niezwykłym trójkącie miłosnym [recenzja]


24 sierpnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Nareszcie doczekaliśmy się kinowej dystrybucji jednego z najgłośniejszych tytułów tegorocznego festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Wulkan miłości to love story o niezwykłym trójkącie miłosnym, w którym występują francuskie małżeństwo oraz wielbione przez nich wulkany. Sprawdź naszą recenzję.

Wulkan miłości: dokumentalne arcydzieło

Gorąco płonęła miłość pomiędzy głównymi bohaterami najnowszego filmu Sary Dasy – Katią i Maurycym Krafftem. Dała im życie i wspólny cel. Ostatecznie ich pochłonęła. Umówmy się – o ilu szczerze kochających się małżeństwach można powiedzieć, że umarło jednocześnie, realizując swoją wspólną pasję? Żartobliwie usytuowany Maurice lubił mówić, że on i Katia byli jak wulkany, do których ciągnęli w każdej wolnej chwili.

Ich związek był zmienny, nieprzewidywalny i tak płynny jak paląca lawa, która metaforycznie pulsowała w ich żyłach. Był to romans, jakiego jeszcze nie było – ani w życiu, ani w historii filmu dokumentalnego. Nasi bohaterowie opuścili ziemię 31 lat temu. Planetę, którą tak sobie cenili, eksplorując jej zawartość przez całe życie. Dzisiaj możemy oglądać nieprawdopodobny materiał ich więzi, jaka para za pomocą mnóstwa zachwycających materiałów filmowych pozostawiła po sobie.

Wulkan miłości
Wulkan miłości / fot. materiały prasowe

Film Wulkan miłości, tak niezwykle trafnie zatytułowany, został wyreżyserowany przez amerykańską reżyserkę i dokumentalistkę, autorkę docenionego przez krytykę The Last Season. Obraz dosłownie wybuchający eksplozją śmiertelnego piękna. Doceniony na Sundance oraz podczas naszego rodzimego Millennium Docs Against Gravity film ma w sobie coś z immersyjnego doświadczenia. Wulkan miłości natychmiast przykuwa uwagę i nie pozwala się od niego oderwać, zabierając nas na skraj najniebezpieczniejszej siły natury i jej paradoksalnej funkcji tworzenia poprzez zniszczenie. Taka właśnie rola wulkanów. I właśnie obserwowanie tych ognistych erupcji przyciąga Katię i Maurice’a do spektaklu, który ostatecznie stanie się ich zgubą.

Wulkan miłości: wulkaniczne love story

Śmierć głównych bohaterów, oddanych wulkanologów, nie jest punktem centralnym filmu. Najważniejsze są tutaj ich życiowy wybór, sposób na egzystencje i spełnienie. Oboje wierzyli, iż lepszym wyborem jest radość z krótkiego, acz pełnego ryzyka i przygód życia, niż cierpienie z powodu niekończącej się monotonii. Gdy w czerwcu 1991 roku na japońskiej górze Unzen ich odwaga wzięła górę, obaj byli przed 50. rokiem życia.

Wulkan miłości / fot. materiały prasowe

Dzięki reżyserce i jej wspaniałym współpracowniczkom – Erin Casper i Jocelyne Chaput – spuścizna po Katii i Maurice zostanie z nami na zawsze. Wielka w tym zasługa urzekającej kolekcji zdjęć, materiałów filmowych i wystąpień telewizyjnych, które na nowo ożywiają legendarną parę.

Czytaj także: Niewiniątka: zabójcze dzieciaki w skandynawskim koszmarze [recenzja]

Większość unikatowych materiałów, które para uchwyciła, w filmie są nieme, stąd zabieg Sary Dosy, aby wspomóc się narratorem, wyjaśniającym na bieżąco, co w danej chwili obserwujemy na ekranie. Zadanie to zręcznie wykonuje aktorka Miranda July, której spokojny, eteryczny głos doskonale współgra z wyciszonym, a zarazem uroczystym tonem filmu. Jej poetyckie refleksje są równie marzycielskie jak olśniewające wulkany, którym przyglądamy się z bliska. Koniecznie trzeba to zobaczyć na dużym ekranie, by w pełni docenić siłę i majestat wulkanicznych gór.

Wulkan miłości
Wulkan miłości / fot. materiały prasowe

Wulkan miłości: doświadczenie kinowe

Niewtajemniczeni w naukę traktującą o wulkanach – podobnie jak ja – dowiadują się, iż istnieją dwa rodzaje wulkanów. Stosunkowo bezpieczna, “czerwona” odmiana oraz śmiertelnie niebezpieczna “szara”, wyrzucająca ogromne pokłady dymu i gruzu, przypominające zawalenie się World Trade Center z 11 września. Ta ostatnia klasyfikacja najbardziej przyciągała Katię i Maurice’a. Te niszczycielskie eksplozje są przyrodniczą wersją bomby atomowej z zerową szansą na przeżycie. Wystarczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu i czasie, tak jak nasi bohaterowie 3 czerwca 1991 roku.

Wulkan miłości – trailer

Ich związek był prawdopodobnie z góry przesądzony. W końcu jakie są szanse, że dwóch obsesyjnych wulkanologów urodzi się zaledwie kilka kilometrów od siebie w Alzacji w tym samym czasie? Następnie odnajdzie się, zakocha i poświęci swoje zbyt krótkie życie na rozwiązywanie niektórych z epickich tajemnic geologii. Oboje przepłacili tym życie. Pociecha w tym, że prawdopodobnie umarli w swoich objęciach, robiąc rzecz, którą kochali prawie tak samo jak siebie nawzajem. Podsumowując – wybitne dzieło dokumentalne, którego nie da się zapomnieć.

Ocena: 9/10

Recenzja filmu powstała dzięki współpracy z siecią kin Cinema City, która umożliwiła udział w seansie.

Wulkan miłości, Cinema City

Nareszcie doczekaliśmy się kinowej dystrybucji jednego z najgłośniejszych tytułów tegorocznego festiwalu Millennium Docs Against Gravity. Wulkan miłości to love story o niezwykłym trójkącie miłosnym, w którym występują francuskie małżeństwo oraz wielbione przez nich wulkany. Sprawdź naszą recenzję. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →