fot. Arcadius Mauritz

Moje Rytmy #60: Ewa Szlachcic powraca z nowym singlem “Magnolie”

Obserwuj nas na instagramie:

Po trzech latach nieobecności Ewa Szlachcic powraca z nowym, elektroniczno-popowym singlem zatytułowanym Magnolie. Z tej okazji artystka odpowiedziała na nasze pytanie z cyklu #MojeRytmy. Sprawdźcie.

Ewa Szlachcic to pochodząca z Białegostoku kompozytorka, autorka tekstów oraz aktorka. Artystka była finalistką pierwszej edycji programu The Voice Of Poland, dzięki której dała się poznać szerszej publiczności. Swój pierwszy solowy album zatytułowany D.N.A. pokazała światu w 2018 roku. Współpracowała z wieloma utalentowanymi artystami takimi jak Romuald Lipko, Izabela Trojanowska czy Norbi. Miała również okazję wystąpić na jednej scenie z Angie Stone podczas festiwalu „Pozytywne Wibracje”. Obecnie jest częścią zespołu Budka Suflera. W swojej muzyce i tekstach stawia przede wszystkim na kobiecość oraz tematy, które dotykają każdego z nas w codziennym życiu.

The Voice of Poland – Ewa Szlachcic – Need You Now – Przesłuchania w ciemno

Ewa Szlachcic powraca z nowym singlem Magnolie

Ewa Szlachcic rozpoczyna nowy etap w swojej karierze. Nieco ponad trzy lata po wydaniu debiutanckiego albumu D.N.A., artystka powróciła z electro-popowym singlem Magnolie. Jak czytamy w informacji prasowej, piosenka opowiada o euforii, którą odczuwamy w momentach największych i najważniejszych dla nas uniesień.

Tak o utworze mówi sama artystka:

„Magnolie” to wbrew pozorom nie jest tylko i wyłącznie piosenka o miłości. Chciałam w tych kilku minutach umieścić przesłanie, które każdy mógłby interpretować według własnych przeżyć. Uczucie, miłość, wydało mi się najlepszym magnesem i jednocześnie idealnym przekaźnikiem, bo przecież od miłości się wszystko zaczyna.

“Magnolie” to opowieść o rzucaniu się na głęboką wodę w imię tego co jest dla Nas ważne, nawet jeśli ma to trwać tylko chwilę. O nie stawianiu sobie barier, tylko dlatego że cel może być ulotny. Na pewno znasz taki moment, kiedy przychodzi chwila szczęścia, i mimo iż masz świadomość jak bardzo jest krucha, masz ochotę zanurzyć się w niej całkowicie, nawet „przejść po linie” zanim wszystko rozwieje wiatr. Zawsze lepiej coś przeżyć i do końca życia zachować w sobie te emocje, niż pozostać biernym. Wszystko to co staje na Naszej drodze buduje Naszą przyszłość… i Nas samych. Czy to moja spowiedź, że niczego nie żałuję? Być może…

Ewa Szlachcic Magnolie
fot. Arcadius Mauritz

Sprawdź także: „Lecę”, czyli najnowsza propozycja zwycięzców programu The Voice Kids

„Magnolieto utwór, który pojawia się 3 lata po wydaniu płyty D.N.A.. Zalążkiem utworu było jedno dziwne brzmienie syntezatora, na które trafiłam pewnego wieczoru w studio. Na tyle nie dawało mi spokoju, że zbudowałam na nim całą melodię i zarys produkcyjny. I chociaż ostatecznie służy tylko jako warstwa tła w aranżu, to słysząc je, czuje ciągle dreszcz emocji, który towarzyszy przy tworzeniu utworu. Z tekstem było podobnie, po prostu do mnie „przyszedł”. Usiadłam z pustą kartką, zastanawiając się, o czym powinna być piosenka i nagle przez głowę przeleciało mi słowo „magnolie”. Dalej po nitce do kłębka – przypomniałam sobie, jak wyglądają magnolie, przeczytałam o ich pochodzeniu, krótkim okresie kwitnienia, pięknie i ulotności. Zobaczyłam zdjęcia tych kwiatów w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie i już wiedziałam, że tekst będzie o ulotnych uczuciach i chwilach.

Ewa Szlachcic – Magnolie – posłuchaj singla

#MojeRytmy: Ewa Szlachcic

Artystka odpowiedziała na pytania z naszego cyklu #MojeRytmy. Sprawdźcie, jakie jej muzyczne guilty pleasure, a czego wolałaby już więcej nie słyszeć.

Utwór, od którego wszystko się zaczęło

Przychodzą mi do głowy dwa utwory, które zdecydowanie były kamieniami milowymi na mojej drodze muzycznej. Pierwszy to Angel Sary McLachlan, który w pełni świadomie wykonywałam na pierwszych koncertach akustycznych, który dał mi poczucie, że śpiewanie dla ludzi to jest droga, którą chcę iść. Drugi to Nasza Euforia – mój pierwszy współautorski utwór, który został oficjalnie nagrany i wydany przez Radio Białystok. Teraz patrzę na niego z ogromną dozą sympatii i tak sobie myślę – ile to ja chciałam dźwięków, harmonii i słów zmieścić w jednym utworze :)

Album, który zmienił moje życie

The Miseducation of Lauryn Hill – o dziwo poznałam go na warsztatach jazzowych, gdzie pomimo obecnie panującego umiłowania do jazzu, coś niewielką grupkę ludzi odciągało w stronę bardziej soulowych klimatów. Pamiętam to o tyle dobrze, że aby zabrać ze sobą do domu te dźwięki, musiałam płytę potajemnie przegrać na kasetę, bo wtedy w domu nie miałam jeszcze odtwarzacza CD.

Płyta, której kiedyś nie lubiłam, ale doceniam ją po latach

Zastanawiałam się, czy rzeczywiście jest taki album i odpowiedź brzmi – nie. Jeśli coś muzycznie mnie nie poruszyło, to raczej już do tego nie wracam.

Utwór, którego nie chcę już więcej słyszeć

Przyjaciel potrzebny od zaraz – ponoć na studiach do złudzenia przypominałam Kaję Paschalską. W Akademii Teatralnej starsi studenci byli na początku bezlitośni… ile ja się tego naśpiewałam…

Album, którego słucham najczęściej

Aktualnie, pomimo nowości, które staram się śledzić i poszukiwań muzycznych, zawsze z przyjemnością wracam do albumów Lianne La Havas. To moje muzyczne ukojenie zmysłów w czystej postaci.

Moje muzyczne guilty pleasures

Ech, przyznaję – typowo amerykańskie młodzieżowe rockowe zespoły. Najchętniej przy sprzątaniu. Wtedy drzemiąca gdzieś dusza zbuntowanej nastolatki ma swoje 5 minut ;)

Najlepszy koncert, na którym byłam

Angie Stone na Pozytywne Wibracje Festiwal – co tu dużo opisywać, jedna z moich muzycznych idolek na scenie w moim rodzinnym mieście. Musieli mnie parę razy uszczypnąć, żebym uwierzyła, że to się dzieje na prawdę.

Postmodern Jukebox w Palladium – oprócz fenomenalnych wykonań absolutnie zachwyciła mnie radość i dobra energia płynąca ze sceny. Zero napięcia, po prostu hołd muzyczny, którego czasem naszym rodzimym koncertom brakuje.

Film, który każę obejrzeć moim dzieciom

Jest cała lista! Aktualnie mogę mówić o mojej córce, a patrząc na to jak ją ciągnie do tańca to w odpowiednim wieku zaczniemy od Dirty Dancing (no dobra – w bardzo odpowiednim). Jeśli będzie miała poczucie humoru po mamie, to nie ma możliwości, żeby nie obejrzała Robin Hood, faceci w rajtuzach.

Tak na poważnie. Chciałabym, żeby obejrzała ze mną wszystkie pierwsze filmy Disneya. A potem przejdziemy do historii filmografii – tylko czy jest szansa, że popłacze się ze śmiechu na Sami Swoi?

ewa szlachcic mojerytmy
Disney

Film, w którym chciałabym wystąpić jako postać

No mogłabym w takim Dirty Dancing wystąpić (haha)

Zdecydowanie komedia romantyczna, jakakolwiek, byle z happy endem.

via GIPHY

Popkulturowe zjawisko, które lubię trochę za bardzo

Instagram. I nie umiem z tym walczyć ;)

ewa szlachcic mojerytmy
fot. Karsten Winegeart, unsplash.com

Po trzech latach nieobecności Ewa Szlachcic powraca z nowym, elektroniczno-popowym singlem zatytułowanym Magnolie. Z tej okazji artystka odpowiedziała na nasze pytanie z cyklu #MojeRytmy. Sprawdźcie. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →