Co ciekawego w maju? 7 filmów, które warto obejrzeć w kinach (i nie tylko)
Obserwuj nas na instagramie:
Dla jednych efekciarskie choć oryginalne kino z dużym budżetem, dla innych mniejsze europejskie produkcje, bazujące przede wszystkim na ludzkich interakcjach. Tak wygląda maj 2024 w polskich kinach!
Maj 2024 w kinie, czyli efektowne przeboje i nie tylko
Kiedyś to był maj i pachniała Saska Kępa, zaś dziś wkraczamy w okres rosnącego przesytu wysokobudżetowych filmowych spektakli. Nie oznacza to natomiast, że lokalne kina będą grały tylko efekciarskie hollywoodzkie przeboje. Wręcz przeciwnie, majowa oferta jest na tyle szeroka, że każdy znajdzie coś dla siebie. Sugerujemy siedem różnych gatunkowo i stylistycznie tytułów, które naszym zdaniem warto rozważyć.
Czytaj też: 7 seriali do nadrobienia przez majówkę
Kaskader
reż. David Leitch
premiera: 3 maja
Zaczynamy jednak od wysokobudżetowego spektaklu, który nie będzie rościł sobie prawa do miana intelektualnej rozrywki. Ryan Gosling gra kaskadera filmowego, który po przykrym wypadku na planie zamyka się w sobie i odcina od dawnych znajomych, ale decyduje się na powrót, żeby wziąć udział w debiucie reżyserskim swojej byłej dziewczyny (Emily Blunt). Sęk w tym, że zatrudniony do głównej roli gwiazdor filmowy (Aaron Taylor-Johnson) zaginął w tajemniczych okolicznościach, więc nasz bohater musi go zastąpić. Na co nie jest kompletnie przygotowany. Być może dlatego biedny kaskader wikła się w amatorskie śledztwo związane ze zniknięciem gwiazdy i… coś odkrywa. Dwie godziny komediowego kina akcji oraz filmu w filmie (zaglądamy na plan efekciarskiego kina science fiction) w towarzystwie uroku Goslinga, czaru Blunt i doświadczenia Leitcha, byłego kaskadera, który współtworzył Johna Wicka.
Hit Man
reż. Richard Linklater
premiera: 17 maja
Glen Powell jest dobrze po trzydziestce i gra od ponad dwudziestu lat, lecz po roli w Top Gun: Maverick zaczął kojarzyć się jako facet od kina akcji i atrakcji, co potwierdzają dwie z trzech tegorocznych premier z jego udziałem: komedia romantyczna Tylko nie ty i wysokobudżetowy dreszczowiec o trąbach powietrznych Twisters (w lipcu). By nie dać się zaszufladkować, aktor wymyślił sobie rolę, dzięki której mógł pokazać swój talent. W Hit Manie, którego scenariusz napisał wraz z Linklaterem, gra nieśmiałego wrażliwca i mistrza przebieranek, który podszywa się pod płatnych morderców, żeby wsadzać zleceniodawców do więzienia. Idzie mu świetnie do momentu, gdy zakochuje się w kobiecie, która zleciła mu morderstwo. Linklater nie zawsze radził sobie dobrze na obszarze kina czysto rozrywkowego (miałka Drużyna specjalnej troski), ale jesteśmy dobrej myśli, bo Hit Man zdążył zebrać na świecie sporo pozytywnych recenzji.
Monster
reż. Hirokazu Koreeda
premiera: 17 maja
Czas na trochę odpoczynku od kina anglojęzycznego. Od premiery na zeszłorocznym festiwalu w Cannes, gdzie został wyróżniony za scenariusz, Monster zachwycił widzów na całym globie. Do szerokiej dystrybucji w polskich kinach trafia z opóźnieniem, ale warto zwrócić na niego uwagę, bo to fantastyczne kino podejmujące się ciekawej wiwisekcji ludzkiej natury. Założenie wyjściowe jest proste: matka zauważa zmianę w zachowaniu syna i oskarża jego nauczyciela. Ma rację i zarazem jej nie ma, gdyż w życiu – przeciwnie do kina – prawda jest zawsze złożona. Wzorem klasycznego Rashomona Kurosawy, w filmie Koreedy oglądamy wydarzenia najpierw z perspektywy matki, następnie z punktu widzenia nauczyciela, aż w końcu oczyma dziecka. Każde z nich żyje w świecie ograniczonym zewsząd niewidzialnymi ścianami i widzi jedynie fragmenty innych światów. Piękne i dosyć straszne kino, od którego trudno oderwać wzrok.
Powoli
reż. Marija Kavtaradze
premiera: 17 maja
O ile Koreeda i ogólnie kino japońskie mają w Polsce wielu fanów, tak filmy litewskie trafiają do nas dosyć rzadko, nie zdobywając raczej dużej widowni. Powoli nie stanie się z pewnością przebojem na miarę Diuny, ale wydaje się być na tyle odmienne od zwyczajowej oferty polskich dystrybutorów, że warto dać mu szansę. Głównymi bohaterami są instruktorka tańca i tłumacz języka migowego. Oboje są dobrzy w tym, co robią, oboje związali swoje życia z niewerbalnym wyrażaniem emocji, oboje szukają drugiej połówki, osoby, której mogliby zaufać. Od początku dobrze się ze sobą dogadują i wydaje się, że mogą stworzyć piękną parę, jest jednak coś, co ich różni – podejście do seksu oraz fizycznego spełnienia. Filmowe romanse utkane z subtelnych emocji, szczególnie tych niewyrażanych przy pomocy patetycznych romantycznych słów, to doskonała przeciwwaga dla męczącej dosłowności zachodniego kina rozrywkowego.
Furiosa: Saga Mad Max
reż. George Miller
premiera: 24 maja
Jeśli jednak będziecie mieli ochotę na brutalnie dosłowny filmowy spektakl, wydaje się, że nic w maju nie dorówna pod tym kątem Furiosie, prequelowi Mad Maxa: Na drodze gniewu, który dekadę temu zmienił kino rozrywkowe. Przypomnijmy, niespełna siedemdziesięcioletni wtedy reżyser nakręcił pędzące na złamanie karku kino nieprzerwanej akcji, w którym sceny akcji nie tylko imponowały realizacyjną kreatywnością i trzymały w napięciu, ale i posuwały fabułę do przodu, czego nie można powiedzieć o wielu hollywoodzkich przebojach. W Furiosie Miller, dziś prawie osiemdziesięcioletni, wraca do swojego ukochanego post-apokaliptycznego świata, żeby opowiedzieć o młodości tytułowej wojowniczki i o tym, jak stała się Furiosą z Na drodze gniewu. Realizacyjnie będzie to z pewnością majstersztyk, nie obawiamy się również o fabułę, największą niewiadomą jest Anya Taylor-Joy w roli młodej Furiosy. Trzymamy kciuki.
Kolory zła: Czerwień
Reż. Adrian Panek
Premiera: 29 maja (Netflix)
Z majowych premier polskich filmów naszą uwagę najbardziej zwrócił ten kryminał w reżyserii Adriana Panka, twórcy potrafiącego świetnie bawić się filmowymi gatunkami, zarówno w kinie (Daas, Wilkołak), jak i w serialu (Kruk, Nieobecni). W Czerwieni mamy zatem idealistycznego prokuratora (Jakub Gierszał), który nie potrafi odpuścić, zrozpaczoną po śmierci córki kobietę (Maja Ostaszewska), która potrzebuje poznać prawdę, urokliwe plenery nieopatrzonego jeszcze filmowo Trójmiasta i dwa brutalne morderstwa rozdzielone przez kilkanaście lat kulturowych, obyczajowych i społecznych przemian. Na ekranie najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie: „Kto zabił?”, nas natomiast na miesiąc przed Netflixową premierą nurtuje kwestia jakości: czy będzie to kolejny typowy oraz zrealizowany wedle gatunkowych prawideł kryminał, czy może jednak Pankowi udało się przemycić do fabuły coś nieoczywistego i refleksyjnego?
Jedno życie
reż. James Hawes
premiera: 31 maja
Zestawienie finiszujemy filmową biografią Brytyjczyka Nicholasa Wintona, który tuż przed II wojną światową uratował życie kilkuset żydowskich dzieci. Czechosłowacja, 1938 rok, nikt już nie łudzi się co do zamiarów nazistowskich Niemiec. Winton odkrywa przypadkiem w Pradze, że tysiące zbiegłych z Niemczech rodzin egzystuje w koszmarnych warunkach. Mężczyzna nie umie odwrócić głowy i angażuje się w wymagający pokonywania biurokratycznych przeszkód projekt wywiezienia jak największej liczby dzieci do Wielkiej Brytanii. Wintona poznajemy na dwóch płaszczyznach czasowych, w młodego wciela się Johnny Flynn, zaś starego, w scenach rozgrywających się w 1988 roku, gra Sir Anthony Hopkins. Powstało już całkiem sporo filmów opowiadających o ludziach ryzykujących własnym zdrowiem i życiem, aby ratować żydowskie rodziny z nazistowskiego piekła, ale kolejna lekcja empatii nikomu nie zaszkodzi.
Dla jednych efekciarskie choć oryginalne kino z dużym budżetem, dla innych mniejsze europejskie produkcje, bazujące przede wszystkim na ludzkich interakcjach. Tak wygląda maj 2024 w polskich kinach! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz […]
Obserwuj nas na instagramie: