LP chce się pożegnać, ale nie może. “Goodbye” jak powitanie

LP robi przeboje od niechcenia

Fenomenalne w karierze LP jest to, że będąc dość nietypową artystką, jak i wokalistką, bardzo wprawnie zagrzała sobie wygodne miejsce na listach przebojów i w mainstreamowej świadomości. Przyznam z lekkim wstydem, że przed jej koncertem na Open’erze w 2019 roku, nie żywiłam do niej szczególnych uczuć i nawet jej największe hity, pokroju Lost On You, czy Girls Go Wild zbywałam – może właśnie przez ich radiowość. Przyszedł jednak ten ostatni Open’er przed lockdownem i wówczas doświadczałam tak fenomenalnego uczucia, że artystka od razu wkradła się w moje łaski. Wiecie, jak to jest bawić się, ale tak naprawdę – doskonale – na koncercie, znając ledwie trzy piosenki z całego seta? Przeżyłam to, no i później jakoś tak wyszło, że podróż z Trójmiasta sponsorował mi album Heart to Mouth.

Przeczytaj: LP – „One Last Time”. Ten utwór stanie się prawdziwym przebojem!

Wkręciłam się dość, by stwierdzić, że wokalistka buja się na hitowym brzmieniu, które jest jednak trochę w tyle za peletonem cool przebojów, ale dość rozhulane, by kasować kolejne miliony. I to wszystko wydaje się takie lekkie i zrobione ot tak, po prostu.

Ekspertka od różnego rodzaju lovesongów

Nie od dziś wiadomo, że piosenki o miłości to jeden z najwdzięczniejszych tematów, a zarazem ten, przewałkowany na sto tysięcy różnych sposobów. Wokalistka ma na swoim koncie i te smutne i te radosne, a wydany obecnie numer Goodbye trafi do tych z oznaczeniem słodko-gorzkich.

LP – Goodbye, posłuchaj singla

Zaprezentowany utwór jest bardzo w stylu wokalistki, to znaczy i brzmieniowo i znaczeniowo, no i ponownie, słucha się tego niezwykle przyjemnie. Tym razem raczej pod tupanie nogą niż żywiołowy taniec, aczkolwiek – dla chcącego nic trudnego. Goodbye maltretuje pewien wątek, lecz czyni to zgrabnie i niejako nawet z pewnym przekąsem. Żegnamy się, żeby zaraz potem wyciągnąć rękę – do nowych możliwości.