„Aktivist” ma 25 lat. Jubileuszowy numer już dostępny


09 października 2025

Obserwuj nas na instagramie:

Magazyn Aktivist, który od 2000 roku dokumentuje warszawskie życie kulturalne i klubowe, obchodzi 25-lecie. Z tej okazji pojawia się specjalne wydanie w formule flipcover – z dwiema różnymi okładkami i dwoma punktami wyjścia do opowieści o mieście. Zdjęcia wykonał Tomek Janus przy pomocy Samsunga Galaxy S25 Ultra.

Warszawa zmieniła się nie do poznania, ale Aktivist wciąż potrafi uchwycić jej puls. Kiedy w 2000 roku pojawił się pierwszy numer, stolica dopiero uczyła się nocnego życia. W czasach, gdy internet brzmiał jak modem, a klubowe ogłoszenia drukowało się na ulotkach, Aktivist był przewodnikiem po tym, co świeże, odważne i warszawskie. To tu czytelnicy dowiadywali się o Le Madame, Śnie Pszczoły, Przekąskach Zakąskach czy pierwszych imprezach na Powiślu.

Ćwierć wieku później redakcja prezentuje jubileuszowy numer w formule flipcover. Jedna z okładek należy do Fisza i Emade – artystów, których muzyka towarzyszyła całemu pokoleniu millenialsów – sfotografowanych polaroidem. Na drugiej okładce znalazła się Lila Janowska, przedstawicielka generacji social mediów, uchwycona przez Tomka Janusa smartfonem Samsung Galaxy S25 Ultra. To zestawienie pokazuje, jak analogowa przeszłość spotyka się z cyfrową teraźniejszością.

Lila Janowska – fot. Tomek Janus (Samsung Galaxy S25 Ultra)

W środku czeka mieszanka nostalgii i świeżych perspektyw. Redakcja sięga do kultowych miejsc, przypomina artystów, którzy pojawiali się na jego łamach w początkach kariery – jak Monika Brodka czy Krzysztof Zalewski. Obok wspomnień znajdziemy teksty o dizajnie, modzie, muzyce, literaturze i social mediach, felietony o estetyce Y2K oraz miejskich sharingach, a także rozmowy z twórcami, którzy dopiero dają o sobie znać.

– 25 lat temu opowiadaliśmy Warszawie, co się dzieje w mieście – i szybko dołączyły do niej Kraków, Poznań, Wrocław czy Trójmiasto. Dziś, niezależnie od miejsca, wciąż mówimy o tym, co kształtuje miejską kulturę i ludzi, którzy ją tworzą – mówi Morten Lindholm, wydawca Aktivista, członek zarządu agencji Valkea. Magazyn ukazał się w nakładzie 30 tys. egzemplarzy i jest dostępny w klubach, kawiarniach i kultowych miejscach Warszawy. Jubileusz magazynu redakcja będzie świętować w Warszawie, 13 października. Patronat medialny nad jubileuszem objęli: Radio Kampus, obchodzące w tym roku 20-lecie, oraz serwisy muzyczne GlamRapMuno i CGM. Partnerem wydarzenia jest Totalizator Sportowy, właściciel marki LOTTO, oraz GRANT’S.

Fisz Emade – fot. Tomek Janus (Polaroid)

Historia Aktivista

Opowiada Esko Kilpinen, pierwszy wydawca i założyciel Aktivista.

Historia magazynu zaczyna się w Finlandii, i to właśnie tam, gdzie najmniej by się tego można było spodziewać.

Startup z Helsinek miał wizję: stworzyć magazyn miejski – młody, ostry i stylowy, ale z kulinarnym twistem. Ich plan biznesowy był sprytny i nieco ekscentryczny: robili strony internetowe dla restauracji (co w tamtym czasie wciąż uchodziło za innowację), a całość wspierali papierowym magazynem z listą najgorętszych wydarzeń w mieście. 

Pod koniec lat 90. miałem już za sobą start City Magazine w Warszawie, który potem sprzedałem grupie, a ta dalej Agorze. Więc kiedy fińscy założyciele Aktivista chcieli wejść do Polski, zaprosili mnie, żebym uruchomił tę machinę. To była bańka internetowa 1.0 – pieniądze płynęły jak kieliszki wódki o trzeciej nad ranem. Wszyscy byli podekscytowani przyszłością i nikt nie liczył budżetów. Było świetnie… dopóki trwało, czyli jakieś 14 miesięcy.

Pierwszy numer ukazał się w sierpniu 2000 roku – i wybuchło. Warszawa pokochała go od razu. W ciągu kilku miesięcy rozszerzyliśmy działalność na całą Polskę. Spółka-matka też nabrała odwagi – wystartowali w Rosji i Estonii. Ale kiedy bańka internetowa pękła, fińska centrala wpadła w turbulencje finansowe. Chcieli wycofać się z Polski. Ja nie zamierzałem tego puścić – więc kupiłem firmę i zacząłem ją odbudowywać.

Warszawa była wtedy na progu czegoś nowego. Clubbing dopiero nabierał rozpędu, a nagle nocne życie wyglądało o wiele ciekawiej niż recenzje restauracji. Skręciliśmy mocno – pożegnaliśmy jedzenie, przywitaliśmy clubbing. Panowały wtedy zupełnie inne zasady mediów – można było jeszcze reklamować alkohol i papierosy w prasie. Przez cztery szalone lata Aktivist stał się głośnikiem polskiego życia nocnego. Nie tylko opisywaliśmy scenę. My nią byliśmy.

Lila Janowska – fot. Tomek Janus (Samsung Galaxy S25 Ultra)

A potem pojawił się Sławek Belina – nasz własny Freddie Mercury: barwny, magnetyczny, pełen energii i pomysłów, otwarcie gejowski w czasie i miejscu, gdzie wymagało to odwagi. To on zamienił Aktivista w serce warszawskiej rewolucji klubowej. Łatwo dziś o tym zapomnieć, ale wtedy Warszawa miała ledwie 50 restauracji i kilka zakurzonych „dyskotek”. Sławek wniósł wizję, styl i osobowość, której nie dało się zignorować. Do dziś pamiętam go jako jedną z najjaśniejszych osób, z jakimi pracowałem. Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o jego śmierci.

A okładki? Ach, okładki. Pierwsza wyznaczyła ton. Zainspirowani „American Beauty”, marzyliśmy o zdjęciu kobiety na łóżku z róż. Prosto, stylowo, ikonicznie. Problem w tym, że zabrakło nam róż. Ktoś (pewnie nieprzytomny i lekko szalony) zaproponował, żeby zamiast tego użyć świńskiej głowy. I tak na zdjęciu znalazła się modelka, tuląca do piersi świńską głowę – a cała Warszawa o tym mówiła. Kontrowersyjne? Owszem. Zapamiętane? Absolutnie.

Tak wyglądały początki Aktivista: mieszanka chaosu, wizji i odwagi. Trochę brawury, trochę glamouru i nigdy, przenigdy nudy. To były też ostatnie złote czasy prasy drukowanej.

Aktivist jako tytuł papierowy zgasł, jak wszystkie modne magazyny miejskie. Rozpoczęła się nowa era – era mediów cyfrowych.

Magazyn Aktivist, który od 2000 roku dokumentuje warszawskie życie kulturalne i klubowe, obchodzi 25-lecie. Z tej okazji pojawia się specjalne wydanie w formule flipcover – z dwiema różnymi okładkami i dwoma punktami wyjścia do opowieści o mieście. Zdjęcia wykonał Tomek Janus przy pomocy Samsunga Galaxy S25 Ultra. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam […]

Obserwuj nas na instagramie:

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →