„iCarly” wraca na ekrany – i to z oryginalną obsadą!

iCarly – wspomnień czar

Wcześni milenialsi mają zdecydowanie więcej wspólnych mianowników w kulturze, niż obecnie dorastające dzieciaki. My oglądaliśmy telewizję, oni większość treści łapią w streamingu. My korzystaliśmy z tego, co było (w obrębie trzech stacji nadających kreskówki), oni włączają właściwie, co im się podoba. Bez przerwy na reklamy albo poświęcenia dwudziestu minut na nielubiany serial, byleby przeczekać do tego, co faktycznie chcieliśmy obejrzeć. iCarly, Victoria znaczy zwycięstwo, Drake i Josh, Nie ma to jak hotel, Big Time Rush; każda z tych produkcji przeżyła swój boom i przyjemnością było oglądanie po raz n-ty tego samego odcinka. Co prawda, nie dla naszych rodziców, ale to już inna sprawa.

iCarly – powrót, którego potrzebowaliśmy?

Do kogo w ogóle będzie zaadresowana ta seria? Czy do odbiorców pierwszej fali, którzy rzucą się na nowe odcinki z powodu tęsknoty? Czy może dla nowego targetu – dzieciaków, które dopiero teraz usłyszą o iCarly? Jeśli sami nie orientujecie się, o co tam biega, śpieszę z wyjaśnieniami. Serial opowiada o perypetiach trójki przyjaciół, którzy kręcą internetowe show. Na dzisiejsze standardy uznalibyśmy ich za youtuberów o dość dziwacznym kontencie. To oczywiście rodzi pytania, jaka będzie przewodnia myśl rebootu? Bo przecież to, co było śmieszne w 20010 roku, dziś możemy uznać za cringe. No i ten śmiech z taśmy…

iCarly – Magnetyczna choinka

iCarly – w tym sezonie trzy na pięć

Z newsa Variety na Twitterze dowiadujemy się, że serial faktycznie wróci – lecz oczywiście nie na platformę Nickelodeon, a na Paramount Plus Streaming Service. Do programu powrócą odtwórcy głównych ról: Miranda Cosgrove wcielająca się w rolę Carly, Nathan Kress jako Freddie i Jerry Trainor jako Spencer. Swojej obecności nie potwierdziła ani Janette McCurdy (Sam), ani Noah Munck (Gibby). Czy iCarly bez tej dwójki ma rację bytu? Gdy serial się pojawi – zamierzacie oglądać?